Wpis z mikrobloga

@Justyna16: według Machaja i spółki tak. W Kambodży można robić wszystko co się chce i nikt się w nic nie wtrąca. Jednak jak się okazuje nie można, są wymogi, podatki, pozwolenia. Wolnościowe stragany z mięsem z muchami i paruweczkami też są przeganiane przez policję. Mechanicy od naprawiania, a nie wymiany bankrutują, ale za to ani jeden biznes prowadzony przez kambo-krezusów nie zrobił nawet pensji kasjerki z Biedronki.
Wolnościowe stragany z mięsem z muchami i paruweczkami też są przeganiane przez policję.


@darth_invader: To tak nie działa, że można sobie stawiać stragan z jedzeniem gdzie się chce. Za dobrą miejscówke w ruchliwej lokalizacji np. w pobliżu dworca, fabryki, szkoły czy w dzielnicy biurowej trzeba zapłacić. Normalnie podpisuje się umowę na dzierżawę 2 metrów kwadratowych chodnika czy parkingu żeby postawić tam stragan.
To nawet nie jest trzeci świat , to jest totalitarny czwarty świat.


@Justyna16: Myślę, że zamiast "wolność gospodarcza" bardziej do tego regionu pasuje określenie "anarchia gospodarcza". Bo de facto tam panuje anarchia, przepisy handlowe są niejasne, prawo pracy nie istnieje, skarbówka działa według własnego uznania, a do tego dochodzi korupcja i biurokracja. Nie wspominając o lokalnych gangach czy mafiach.