Wpis z mikrobloga

Wychowałem się na wsi i mieszkałem tam przez 19 lat życia. To taka zwykła wioska pod miastem powiatowym, daleka jednak od popularnego mitu, jak wygląda wieś. Wszyscy pracują w okolicznych miastach czy to w usługach, czy przemyśle, jest kilku rolników, brak patoli, itp.

Potem wyniosłem się do Wrocławia na studia. W skrócie i bez wchodzenia w szczegóły: zachłysnąłem się dużym miastem i uważałem je za świetne miejsce do życia. Potem skończyłem studia i poszedłem do pracy, a w międzyczasie miasto, korki, smród, wszędzie tłumy i wszystko, co związane z życiem w dużym mieście zaczęło mi po prostu ciążyć. Kiedy moja ówczesna dziewczyna (a teraz żona) skończyła studia, zdecydowaliśmy się na powrót w rodzinne strony i stanęło na naszym mieście powiatowym. Oboje tu trochę odżyliśmy, bo życie tu jest dla nas po prostu wygodniejsze niż we Wrocławiu, ciszej, mniej korków, mniej tłumów.

Tylko dla mnie to było fajne tylko przez jakiś czas. Od kilku lat, raz bardziej, raz mniej, ale cały czas ciągnie mnie na wieś i znowu zaczynam się "dusić" w mieście. Bo ani nie ma własnego podwórka, na które można po prostu wyjść, mieszkanie ma ograniczony metraż, takie tam.

Ostatnio to we mnie przycichło i było dobrze, aż ostatnio szukałem czegoś przypadkowego, co zaprowadziło mnie na kilka różnych blogów i kanałów związanych z ludźmi, którzy właśnie to zrobili. I znowu mnie to mocno siekło. Obecne całymi dniami jedyne, o czym myślę, to o dużej działce na wsi, z niedużym domem, ogrodem, własnymi owocami i warzywami.

Gdybym był sam, 2 razy bym się nie zastanawiał i w to szedł. Tylko mam rodzinę i muszę to mocno przemyśleć, bo o ile żona też by coś takiego chciała (choć nie aż tak mocno jak ja), to oboje się wahamy przez dzieci. Z jednej strony fajnie, bo mieliby więcej miejsca na zabawę, własne podwórko, możliwość postawienia basenu, trampoliny, czy domku. Z drugiej gorzej, bo do szkoły, na wszystkie zajęcia i do kolegów/koleżanek trzeba by ich wozić. Do tego tutaj mają kolegów z przedszkola pod nosem, że można wyjść na spacer i się spotkać, a tak to byłoby więcej planowania i wypraw, więc siłą rzeczy więcej czasu spędzaliby sami z nami.

Jakimś wyjściem jest szeregówka pod miastem. Tylko to ani duże, ani wygodne, a do tego łączy wady domu i mieszkania. Do tego działki są raczej miniaturowe i bym się tylko denerwował, że już trzeba kosiarkę, a jeszcze nic poważniejszego nie da się tam zrobić.

I tak to się żyje na tej wsi, znaczy yyyy, w tym mieście...

#wies #przemyslenia #miasto #zalesie #dom
  • 9
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

to oboje się wahamy przez dzieci


@zmarnowany_czas: Dzieci na wsi to obecnie wykluczenie społeczne. Znajomi będą przesiadywać razem, a oni będą siedzieć na swojej pięknej wsi, w pięknym domu z pięknym ogrodem na tagu przegryw bez znajomych, albo rodzice jako wieczne taxi.
Już widzę 16 letniego chłopa który mówi:
- no co prawda nie mam tutaj znajomych ani żadnych rozrywek, siedzę sam a do miasta 20 km, no ale za
  • Odpowiedz
@Krs90: właśnie dlatego się mocno waham. Sam się tak wychowałem i mi to bardzo pasowało, bo właśnie myślałem tak jak piszesz xD tylko wiem, że nie każdy tak będzie miał, a ciężko zapytać 3-latka, czy za 13 lat będzie mu to odpowiadać.
  • Odpowiedz
  • 1
@zmarnowany_czas o, powiem Ci, jak to wygląda.
Wstaję sobie rano, wychodzę na podwórko z psem, otwieram bramę. Idę 100 metrów w lewo i jestem już na łące xD

Latem wywalam koc, mały basen i niech dzieciaki latają do oporu()
Do szkoły dzieciaki mają 10 minut pieszo. Do najbliższego marketu mam 200 metrów. Do najbliższego kina mam 30 minut, do lekarza 7 min. Są też pewne wady.... ale
  • Odpowiedz
właśnie dlatego się mocno waham. Sam się tak wychowałem i mi to bardzo pasowało, bo właśnie myślałem tak jak piszesz xD tylko wiem, że nie każdy tak będzie miał, a ciężko zapytać 3-latka, czy za 13 lat będzie mu to odpowiadać.


@zmarnowany_czas: nie wiem na jakiej wsi mieszkałeś,
Ale gdy ja byłem młody kilkanaście lat temu to na wsi było mnóstwo dzieciaków, i dużo chodziło na piechotę tło ich widać.
  • Odpowiedz
@adamsowaanon: tak, to jest problem. Za "moich czasów" było nas na wsi sporo dzieciaków. Obecnie w tej mojej wsi rodzinnej małych dzieci (tak do 10 lat) jest dosłownie kilka. Dorosłych kręcących się na podwórku widać sporo, te dzieci co są też, ale wydaje mi się, że wioski biorą trochę z miast i stają się bardziej atomowe, gdzie każdy żyje tylko dla siebie, a społeczność idzie w odstawkę. Nie widać tego
  • Odpowiedz
@zmarnowany_czas: o to.wlaśnie chodzi, duże zmiany się zadzialy przez 1-2 dekady, a na zachodzie Europy to już widziałem z 10-15 lat temu.
Jechałem 10 lat temu przez całą Francję rowerem podczas upalnych żniw koniec sierpnia początek września i same opustoszałe wsie,a pogoda idealna.
W USA za Chicago na zachód identycznie, piękne podwórka wystrzyżone zielone trawniki, woda tryska ale wsie rolnicze martwe, zero dzieciaków. Pewnie grały na konsolach w domach.
Starzy
  • Odpowiedz