Wpis z mikrobloga

Z jednymi ludźmi dogadujemy się lepiej, z innymi gorzej, z jeszcze innymi wcale. Jeśli przyjąć, że ludzie, z którymi dogadujemy się najlepiej, mają podobny kształt duszy do naszej, to możliwe, że w przykładowej Wenezueli żyje jakaś przykładowa Gabriela, której kształt duszy zbliżony jest najbardziej do mojej spośród wszystkich żyjących ludzi. I nigdy nie będzie dane mi jej spotkać. Równie dobrze mogłem mijać kiedyś kogoś takiego na chodniku i nie przyszło nam nawet do głowy, że możemy być swoimi bratnimi duszami.

Nie wiem, co jest bardziej przerażające: niemoc dosięgnięcia czegoś, bo jest bardzo daleko, czy niemoc dosięgnięcia, choć jest bardzo blisko. Chyba to drugie.

Zastanawia mnie też, czy do tego hipotetycznego kształtu duszy trzeba się dokopywać przez warstwy poznawania się, czy to czuje się od razu. Musi być tak, że wierzch duszy z tymi samymi piosenkami, które uwielbiamy i podobnymi widokami na aktualnie ważne tematy jest najmniej wariantywny. Im głębiej w zakamarki osobowości, tym ten kształt jest bardziej indywidualny, więc o ile Doorsów można lubić kwadratowo lub pięciokątnie, to wewnętrzne demony przypominają raczej zawiłe czterowymiarowe bryły, z czego jeden wymiar nawet przed nami pozostaje zawsze ukryty.
  • 23
której kształt duszy zbliżony jest najbardziej do mojej spośród wszystkich żyjących ludzi


@psycha: ty jakiś gupi jesteś i wierzysz w brednie na poziomie mało rozgarniętej dwunastolatki
najlepiej dogadują się ludzie którzy potrafią iść na kompromisy i najlepiej jak mają ze sobą trochę wspólnego (np. poziom umysłowy i zainteresowania)
@psycha: @aksen Właśnie osiągnięcie wzajemnej harmonii która składa się z tak prostolinijnych spraw jak światopogląd, kultura, itp. , sprawia że jesteśmy ludźmi. Nie można być/żyć z człowiekiem który nie akceptuje światopoglądu swojego partnera. To się nie uda. Przykro mi...
  • 5
@CzarnaSylweta: Nie boję się konfliktów. Mam świadomość tego, że spiny to naturalny element relacji, czy to koleżeńskich, czy też romantycznych. Nie wydaje mi się, żebym miał problem z asertywnością. W temacie bratniej duszy nie chodzi o brak konfliktów, ale o to, że te konflikty ostatecznie i tak są mało ważne. Mało ważne z dwóch powodów: po pierwsze nie przeważą na szali tego właśnie duchowego dopasowania, a po drugie - z uwagi
@psycha: Nie ma czegoś takiego jak dusza, ponieważ gdy uszkodzisz mózg przy uderzeniu to wpadasz w stan wegetatywny- jeżeli dusza istniałaby to nie byłoby warzywek jak Schumacher.
Poza tym dogadywanie się to najłatwiej z podobnymi ludźmi w podobnej sytuacji życiowej, którzy Ciebie zrozumieją i sam ich zrozumiesz bez większej empatii- najłatwiej dogadać się z towarzyszami w niedoli.
Jeżeli chodzi o relacja damsko męskie to pierwsze wrażenie- czyli instynkty. Facet wyrucha prawie
@Nowystaryziel: co ma dusza do uszkodzenia mózgu? Dusza to jest coś w rodzaju naszego astralnego ja, które operuje na innym planie rzeczywistości i po śmierci odarci z ciała zostajemy ową esencją. Jest cała bogata wiedza i szeroki spis doświadczeń ludzi przeżywających śmierć kliniczną, którzy widzieli się 'z góry' i całą sytuację w jakiej się znaleźli potrafili po wróceniu do żywych opisać bardzo dokładnie; #!$%@?ę tu już od jakichkolwiek kwestii i wizji
@psycha: idealizujesz ludzką "różnorodność", jesteśmy nadal prostymi małpami, jest tylko kilka rodzajów osobowości i to prowadzi ludzi przez cale życie i kieruje do tych samych punktów, w tłumie co kilka sekund mijasz swoje idealnie dopasowane "ksztalty duszy"

Twoja osobowość jest z tych niespokojnych i poszukujących. Miliard ludzi ma tak samo
@psycha:

Zastanawia mnie też, czy do tego hipotetycznego kształtu duszy trzeba się dokopywać przez warstwy poznawania się, czy to czuje się od razu.

Zdecydowanie to pierwsze. Często jak poznasz kogoś choć trochę lepiej, to okazuje się, że początkowe wrażenie "o jak my pasujemy do siebie", było tylko złudzeniem. Aczkolwiek zdarza się nawet, że nie ma opcji dobrze kogoś poznać, nawet jeśli znajomość trwa latami, ale po takim czasie już sam człowiek