Hej, będzie mi miło, jak mnie wesprzecie. W sumie nic nie tracicie, za to dla mnie każdy grosz na rehabilitację się liczy. Wiem, że niektórzy z Was wspierali mnie nawet kilkukrotnie, ale niestety choroba generuje wiele dodatkowych wydatków. Rehabilitacja na NFZ w moim przypadku nie będzie wystarczająca, po takich uszkodzeniach organizmu, do końca życia będę musiała poddawać się rehabilitacji. Teraz najważniejsza jest dla mnie kontynuacja walki oto, aby stanąć na nogach. Ci którzy czytają moje posty wiedzą, jak wyboiście wygląda moja droga do zdrowia. Szybko wprowadzę tych którzy nie zetkneli się wcześniej z moją historią. Dwa lata temu przeszłam kolejną operację kręgosłupa, usunięcie dużego guza z odcinka lędźwiowego. Niestety podczas zabiegu doszło do uszkodzenia rdzenia a efektem tego, był niedowład od pasa w dół. Przeszłam piekło, w szpitalu nie poradzili sobie z leczeniem boli, trafiłam do hospicjum. Uszkodzenie nerwów było na tyle duże, że walka z bólem trwała ponad rok. Kiedy wydawało się, że sytuacja jest stabilna, dzięki pomocy ludzi z Wykopu udało mi się uzbierać na rehabilitację w prywatnym szpitalu. Byłam bardzo szczęśliwa, pełna energii i zapału. Ćwiczyłam, robiłam postępy. Niestety ból zaczął wracać i przybierać na sile, po ponad dwóch miesiącach, mój stan radykalnie się pogorszył. Okazało się, że w miejscu uszkodzenia rdzenia powstała nowa zmiana nowotworowa. Wróciłam do hospicjum. Z dnia na dzień przestałam jeździć na wózku, siedzieć. Mogłam tylko leżeć plackiem, każdy ruch powodował ogromny ból. Było ciężko. Udało się znaleźć lekarza który podjął się bardzo trudnego zabiegu. Usunął cztery duże zmiany z odcinka lędźwiowego. Znów jestem na początki walki o powrót do sprawności, ale nie chce się poddać, chce walczyć. Walka z chorobą nie jest równa, cały czas ból stanowi problem. Aktualnie czekam na miejsce w hospicjum, aby tam na bieżąco ustalać plan leczenia przeciwbólowego, abym mogła poddać się odpowiedniej rehabilitacji i zabiegowi wszczepienia przeciwbólowego neurostymulatora. Mam nadzieję że, dzięki temu przestanę cierpieć. Dodam, że przez tyle lat choroby a najgorszy rzut był w 2002r, a późnej w 2010r, radziłyśmy sobie z mamą same, choć bywało ciężko. Dopiero kiedy życie nas bardzo przycisnęło zwróciłam się do ludzi z prośbą o pomoc, nie był to dla mnie łatwy proces. Dobry człowieku Ty nic nie tracisz, ja mogę odzyskać zdrowie, o czym codziennie marzę.
Typek z kanału "Sprawdzam jak" wyjaśniony przez widza za wrzucanie klik-bajtowych miniaturek na swoim live prezentujących zalane miasto (foto w komentarzu) #powodz #sprawdzamjak #wroclaw
Hej, będzie mi miło, jak mnie wesprzecie. W sumie nic nie tracicie, za to dla mnie każdy grosz na rehabilitację się liczy. Wiem, że niektórzy z Was wspierali mnie nawet kilkukrotnie, ale niestety choroba generuje wiele dodatkowych wydatków. Rehabilitacja na NFZ w moim przypadku nie będzie wystarczająca, po takich uszkodzeniach organizmu, do końca życia będę musiała poddawać się rehabilitacji. Teraz najważniejsza jest dla mnie kontynuacja walki oto, aby stanąć na nogach. Ci którzy czytają moje posty wiedzą, jak wyboiście wygląda moja droga do zdrowia. Szybko wprowadzę tych którzy nie zetkneli się wcześniej z moją historią. Dwa lata temu przeszłam kolejną operację kręgosłupa, usunięcie dużego guza z odcinka lędźwiowego. Niestety podczas zabiegu doszło do uszkodzenia rdzenia a efektem tego, był niedowład od pasa w dół. Przeszłam piekło, w szpitalu nie poradzili sobie z leczeniem boli, trafiłam do hospicjum. Uszkodzenie nerwów było na tyle duże, że walka z bólem trwała ponad rok. Kiedy wydawało się, że sytuacja jest stabilna, dzięki pomocy ludzi z Wykopu udało mi się uzbierać na rehabilitację w prywatnym szpitalu. Byłam bardzo szczęśliwa, pełna energii i zapału. Ćwiczyłam, robiłam postępy. Niestety ból zaczął wracać i przybierać na sile, po ponad dwóch miesiącach, mój stan radykalnie się pogorszył. Okazało się, że w miejscu uszkodzenia rdzenia powstała nowa zmiana nowotworowa. Wróciłam do hospicjum. Z dnia na dzień przestałam jeździć na wózku, siedzieć. Mogłam tylko leżeć plackiem, każdy ruch powodował ogromny ból. Było ciężko. Udało się znaleźć lekarza który podjął się bardzo trudnego zabiegu. Usunął cztery duże zmiany z odcinka lędźwiowego. Znów jestem na początki walki o powrót do sprawności, ale nie chce się poddać, chce walczyć. Walka z chorobą nie jest równa, cały czas ból stanowi problem. Aktualnie czekam na miejsce w hospicjum, aby tam na bieżąco ustalać plan leczenia przeciwbólowego, abym mogła poddać się odpowiedniej rehabilitacji i zabiegowi wszczepienia przeciwbólowego neurostymulatora. Mam nadzieję że, dzięki temu przestanę cierpieć.
Dodam, że przez tyle lat choroby a najgorszy rzut był w 2002r, a późnej w 2010r, radziłyśmy sobie z mamą same, choć bywało ciężko. Dopiero kiedy życie nas bardzo przycisnęło zwróciłam się do ludzi z prośbą o pomoc, nie był to dla mnie łatwy proces.
Dobry człowieku Ty nic nie tracisz, ja mogę odzyskać zdrowie, o czym codziennie marzę.
#pomagajzwykopem #depresja #choroba