Wpis z mikrobloga

@michalku: gratuluję, ja właśnie przegrywam w piewszej instancji opiekę nad córką, którą mam od ponad pół roku tylko u siebie. Tracę już nadzieję w sprawiedliwość - matka ma potwierdzoną przemoc fizyczną i psychiczną w stosunku do dziecka, ale i tak córce lepiej będzie z mamą - pomimo że u mnie jest w swoim domu rodzinnym, ma blisko szkołę, warunki legitne i nic złego jej się tu nie dzieje. Sąd ją wysłuchał,
powiedzenia w pełnoetatowym tacierzyństwie, wiek nastoletni to trudny czas, więc powodzenia tym bardziej, trzymaj się i żebyś nie osiwiał do końca, o ile nie stało się to przez 6 lat batalii sądowej!


@Noonecares123: na pewno poradzi sobie lepiej niz kobieta

Nie bez powodu syn szedl pod opieke ojca, w wielu kulturach po osiagnieciu np 7-10 lat.

Na pewno bedzie zdrowszy psychicznie, nizby spedzil ten wazny okres z matka.
Nie oszukujmy sie,
Z czasem widzę co raz więcej winy ze swojej strony, ale rozwód nie był moją inicjatywą.


@michalku: najczęściej jest tak, że ten co sam potrafi się przyznać i bierze na siebie chociaż część winy, jest w praktyce najmniej winny, a ten co twierdzi że jest bez winy, w praktyce zwykle w większości odpowiada za rozpad związku. Myślisz że w Twoim przypadku było podobnie? Tutaj fajnie byłoby zapytać Twoją byłą żonę, ciekawe
@voot: nie potrafię Ci odpowiedziec co mysli. Ja głęboko przezylem pozew rozwodowy i caly proces. Z czasem przychodza rozne mysli, ze moze jak czlowiek by sie zachowal w pewnych sytuacjach inaczej, raz czy drugi, to całość też by byla inna. Ciezko odpowiedziec na to pytanie, bo nie znam opinii drugiej strony. Generalnie jest to nawieksza porazka w moim zyciu - rozwód. Zabrzmi patetycznie, ale na początku czulem sie tak, jak by
@Krol_Karo: Tak i każda sytuacja jest inna. Co charakterystyczne u mnie ex wychowywała się bez ojca (zmarł jak była mala), z toksyczną matką. To miało spory wpływ na podejmowane przez nią decyzje.
który z nie własnej winy znalazł się w takiej sytuacji, że dwoje ludzi którzy wspólną decyzją powołali go na świat, przez 6 lat żyli i będą żyć w stanie zimnej wojny, podskubując siebie nawzajem.


@Iskaryota: oczywiście nie powiesz że to wina matki, tylko że dwoje ludzi, nawet jeżeli po 6 latach sądowo udowodniono winę kobiety. Weź się zastanów chwilę. Chłop walczył o sprawiedliwość i cudem mu się udało w kraju gdzie
@markhausen: być może umarła. I jej matka umarła. I jej siostra umarła. I pani z mopsu umarła. I sąd już nie miał więcej kobiet w kolejce więc mógł wysłać do afryki albo oddać ojcu.
@Eremites: Nie wiem czy mi to grozi, jestem od 8 lat w stałym związku i czuję, że każdego dnia staje się on silniejszy. Może dlatego, że nie zakładam jakiejś ukrytej "prawdziwej natury" mojej żony, a nasz związek zbudowany jest na zaufaniu i zgodności, która mam nadzieję nigdy nas nie skłoni do opcji atomowych, jakim jest między innymi rozwód.

Jednocześnie jako antynatalista wyrażam swoją opinię, że tak, winne są obie strony w
@michalku: Opinia dziecka, faktyczne władztwo nad dzieckiem (choćby w połowie), brak patologii i możliwość sprawowania opieki - 3 kluczowe sprawy które zapewniają ojcom wygranie większości spraw. Jeśli nie w 1 instancji to w apelacji.

Jeśli dzieckiem w czasie rozwodu opiekuje się tylko żona to pożegnajcie się z opieką. Jeśli nie macie relacji i dziecko nie powie że chce mieszkać z tatą, to tym bardziej. Jeśli spędzacie cały czas jeżdżąc tirem po