Wpis z mikrobloga

#logikarozowychpaskow #gownowpis

Prowadzę korepetycje. Mam ze 20 dzieciaków w różnym wieku, na różnym poziomie, z różnymi zdolnościami. Lubię to, bo praktycznie z każdym udaje mi się wypracować wspólny język. I się sobie uczymy. Szybciej, wolniej, czasami pokonując lęki...

Ale warunek jest taki, że im się chce.
A jednemu się przestało chcieć i pali głupa.

W każdym razie dzisiaj siadłem z nim i z jego matką. I młody zaczyna odwalać. Trochę go okrzyczala, ja się starałem łagodnie robić swoje. Matka sobie poszła łazić po chałupie.
Wymęczyłem te 45 minut, ale było ciężko. Zrobiliśmy z połowę tego, co było założone.

Przyszedł ojciec - trochę się znamy. No i coś pogadaliśmy i w sumie mówię, że idę do domu. A matka "to już?" No tak, więcej nie dam rady. "No ale jak to, może czegoś nie rozumie, przecież pracował normalnie ". No nie pracował i ona to widziała. I też raczej nie chodzi o hajs, bo akurat ich stać.

Sęk w tym, że zamiast mnie wesprzeć, powiedzieć "tak, młody dzisiaj się nie popisał, za tydzień postaramy się razem, żeby się zachowywał jak człowiek" - chłopak jest zdolny, tylko ma #!$%@?, więc nie kwestia tłumaczenia - to jeszcze winę na mnie próbowała zrzucić?

I co jej to da?
Mi się już tam jeździć nie chce.
  • 5
Mi się już tam jeździć nie chce.


@WolvvloW: szkoda czasu na takich, te parę dych zarobisz z innym dzieciakiem, gdzie godzinka zejdzie błyskawicznie i z przyjemnością posiedzisz