Wpis z mikrobloga

Kto próbował adoptować psa ten się w cyrku nie śmieje.

Mój poprzedni psiak niestety przegrał miesiąc temu walkę z chorobą serca w wieku 12 lat, więc jako że dom na wsi to wypadałoby przygarnąć kolejnego. Jedyny realny wymóg, to żeby pies nie reagował agresją na koty i był większy (>20kg), żeby na podwórku szczury albo kuny go nie krzywdziły.

Byłem totalnie gotowy w okresie świątecznym na wizytę przedadopcyjną, milion papierów do wypisania, potencjalnie jakąś wizytę poadopcyjną. Wbijamy na internety na ofertę schronisk. I wiecie co?


Zacznijmy od moich faworytów, czyli ogłoszeń, które zawierają utwór literacki długości Pana Tadeusza o tym jak psiak heroicznie napie*dalał się z dzikimi wilkami, ale innych informacji w nich nie znajdziecie. Na co mi waga i wiek, skoro mogę mieć psa, który bił się o kocyk z bogami głupich schronisk. Kolejną nagminną patologią jest wystawianie psów znajdujących się w Zadupiu Dolnym na drugim końcu Polski w losowych miastach i potem zonk, że mogą dowieźć psa najwyżej 100km ode mnie, a ja tam nie mogę sensownie dojechać.

Ale szczytem, absolutnym szczytem gówna i mojej frustracji była wizyta przedadopcyjna w związku z suczką, która była dla mnie idealna - obyta z kotami, dość spora (30kg), miałem doświadczenie z podobnymi psami. Przyjeżdżają dwie... głupie baby i oglądają mój dom. Parter, kuchnie, z jakiegoś powodu łazienkę, mój pokój gdzie pracuje, pokazuje nowe świeżo kupione legowisko dla psa z dużą przestrzenią niedostępne dla kotów jakby sunia chciała mieć chwilę spokoju i wiece co? Baby mówią, że nie wydadzą mi psa, bo pies ma spać na kanapie, a ja takiej nie posiadam ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Za następną wypłatę kupuję szczeniaka blabladora i mam w dupie gadanie, że JAK ŚMIESZ NIE ADOPTOWAĆ BIEDNYCH ZWIERZAKÓW GNOJU. Po prostu milej i łatwiej.

#zalesie #adopcjazwierzat #oswiadczenie
  • 8
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Attacarte ja obudziłam się kiedyś, pomyślałam, że chce drugiego kota, sprawdziłam w gugle gdzie schronisko, zamówiłam bolta, pojechałam, pani mnie wpuściła, wybrałam kotka, pani weterynarz przekazała książeczkę i info o stanie jego zdrowia, wróciłam z kotem do domu i od tego czasu jest <3 tyle easy nikt mnie w mieszkaniu nie nachodził
  • Odpowiedz
@Attacarte: Trafiłeś na #!$%@? schronisko chyba, albo #!$%@? baby. Ja też tak miałem raz z jakąś nawiedzoną babką z misją. Za to jej koleżanka po zobaczeniu mniej więcej warunków od ręki mi dała psiaka, nawet mówiła gdzie jakie odpowiedzi zaznaczyć xD. Pieski są szczęśliwe, aktualnie sobie śpią. Uwierz mi, w żadnym schronisku nie zależy im aby psa trzymać. Taki pies jeśli nie jest na łańcuchu i nie jest trzymany w kojcu 24/7, a ty nje jesteś patolem to ZAWSZE praktycznie ma lepsze warunki niż w schronisku i oni chcą wydać go.

Dlatego jeszcze raz powtórzę, trafiłeś pewnie na #!$%@? osoby albo jakieś #!$%@? schronisko, bo jeśli pies ma dobre warunki (tj. Lepsze niż w schronisku) to zawsze dadzą.

Głównymi wymogami co do domów na wsiach jest żeby podwórko było ogrodzone płotem o (chyba) wysokosci 150cm żeby nie uciekł i aby pies miał ładną budę. Jak deklarujesz, że pies będzie w domu to na 99.9% ci dadzą. Chyna, że coś naprawdę widać, że jest nie
  • Odpowiedz