Wpis z mikrobloga

Codziennie płaczę, moje ciało jest obolałe od lęku, codziennie myśli magiczne. Definiuje mnie tylko cierpienie. Każdy, kto mnie usłyszy, dostrzega osobę co najmniej dziwną, #!$%@?ętą i wybrakowaną. Albo nic nie widzi, bo choroba częściej zamyka mi usta niż je otwiera. Stracilam siebie. Tracę młodość. Nie mogę się na niczym skupić ani uciec od beznadziei. Nie mam wsparcia. Od kilkunastu lat nie mam ludzi wokół siebie. Z rozbitej, skłóconej pato-rodziny zostały trzy osoby, ktorych towarzystwo tylko mnie dołuje. Nie mam przyszłości. Nigdy nie dokańczam celów, wszystko się sypie. Wyjątkowo wariuje pod koniec roku, gdy widzę otoczenie i myślę - mogłoby być inaczej. Ale nie jest. W każde święta jest tylko gorzej, każdy nowy rok to nowy zawód. Jestem człowiekiem, który w wolnym czasie śpi. Z chcecia przespalabym całe życie, bo tylko wtedy czułabym spokój. Żałośnie słaba, wiecznie żaląca się, zdziczała. Każda relacja to nie relacja, to żebranie o litość. Nie mogę pogodzić się z tym, że tak bardzo odstaję od reszty. Nigdy niepokochana, bo wszystkich męczę włącznie z samą sobą. Nie ma znaczenia jak bardzo się staram, czy obieram taktykę #!$%@?, każdego dnia cierpię coraz bardziej. A gdy z rzadka pojawiają się lepsze chwile, to niespecjalnie mnie cieszą. Bo już wyczekuję nawału czarnych myśli, które kolejkują się w mojej głowie. Nigdy nie oderwę się od przeszłości. Żyję w swojej głowie. Świata rzeczywistego nie znam i nie potrafię się w nim odnaleźć. Jestem wyniszczona przez samą siebie. Mój żołądek i dwunastnica w zapaleniu. Może doczekam się wrzodów w kolejne święta. A więc jednak, czekam na coś. Można powiedzieć, że trzyma mnie przy życiu wizja, że nie będzie mnie tu długo w skali ludzkiego życia. Chciałabym by tak było.
  • 7
  • 2
@Suheil-al-Hassan: nowym startem miał być powrót na studia po dwuletniej dziekance. Dziekanka była spowodowana, jak się możesz domyślić po mojej nędznej autobiografii, załamaniem nerwowym. W tym roku miałam wrażenie, że czuję się na siłach, że dam radę by chociaż dociągnąć licencjat (został mi rok). Ale nie daję. Zawsze będę zbyt słaba by cokolwiek skończyć. Nie mam też żadnej przyjemności z życia, odskoczni. Wszystko mnie męczy. Nie mam żadnej kontroli nad własnym
@mi9otka: Nie przejmuj się, ja mam podobnie. Trzy lata temu psychiatra i psychiatryk, nowy start, a teraz znowu #!$%@?łem i muszę zaczynać od nowa. Studia rzuciłem po trzech semestrach, jeszcze zaoczne, więc za nie płaciłem. Nie masz pewnie więcej niż 35 lat, więc...pora zrobić to, co jest najlepsze w życiu. Zacząć od nowa, z nowym planem, bez przymuszania się do robienia tego, na co ochoty nie masz.
Każdy, kto mnie usłyszy, dostrzega osobę co najmniej dziwną, #!$%@?ętą i wybrakowaną.


nieprawda nieprawda NIEPRAWDA!!!!!!!

Nie mam przyszłości.


tego nie wiesz!

Nie mogę pogodzić się z tym, że tak bardzo odstaję od reszty


()

@mi9otka: