Wpis z mikrobloga

Obejrzałem w końcu tego miażdżonego przez krytykę Napoleona spodziewając się zawyrokowanego przez mądrzejszych ode mnie gniota, ale szczerze mówiąc moje odczucia po filmie są umiarkowanie pozytywne. Być może to kwestia obniżonych oczekiwań w wyniku krytyki z jaką miałem okazję się przez prawie już tydzień po premierze zaznajomić, ale chyba nie tylko o to chodzi.

Jak wielu ludzi wskazuje, akcja filmu ma wiele przeskoków czasowych, które w niektórych przypadkach w kilka chwil pokazują wydarzenia z przekroju ładnych kilku lat. Wiele ważnych wydarzeń historycznych jest albo mocno spłyconych, albo w ogóle pominiętych. Jeśli ktoś chciał obejrzeć ten film żeby zdobyć szerszą wiedzę historyczną o epoce napoleońskiej to absolutnie nie może na to liczyć. Film jest według mnie dla ludzi, którzy o tych czasach w dziejach Europy wiedzą już trochę więcej aniżeli kilka podstawowych faktów, a przecież ważnych dat, bitew, traktatów, zmian sojuszy i koalicji jest w tej epoce na pęczki i nie da się tego wszystkiego zawrzeć w filmie mającym trwać mniej niż te trzy godziny. Wiem, że to brzmi trochę jakbym chciał się pochwalić znajomością historii, ale pewnie kompletnie inaczej patrzało się na ten film wiedząc czemu nagle Napoleon znalazł się w Egipcie, czemu ktoś chce z niego zrobić konsula, skąd nagle wziął się w Tylży przy stoliku z carem, kim jest grubas uciekający z Paryża po ucieczce z Elby itd. Przecież film musiałby trwać chyba z sześć godzin żeby wszystko to zostało szczegółowo opowiedziane na ekranie. Pewne rzeczy po prostu pozostawiono w domyśle widzowi, który ZNA już historię, tak jak w filmie "Aleksander" pozostawiono w domyśle kwestię walki Macedończyków o prymat w Grecji. Jeśli ktoś nie zna historii też może się zastanawiać skąd nagle pod Gaugamelą wzięli się u boku Aleksandra jacyś Grecy.

To co w filmie jest męczące to ciągle wchodząca na pierwszy plan wydarzeń relacja Napoleona z Józefiną, tak jakby to było centrum wydarzeń całej epoki, nawet z perspektywy samego Napoleona. Jest w tym oczywiście element obowiązkowego niestety we współczesnym kinie wciskania ludziom do głów, że "historia jest kobietą", "silne kobiety tworzyły historię" i inne tego typu ideologiczne wtręty. Nie ma wątpliwości, że o to właśnie chodziło w kreacji Józefiny i całej ich relacji. Naprawdę proporcja czasu poświęconego Józefinie oraz walk zbrojnych całej tej epoki jest niepokojąco do siebie zbliżona, co jest trochę groteskowe, biorąc na przykład pod uwagę że w filmie nie pada nawet raz nazwisko żadnego z marszałków Napoleona. Skoro brakło czasu dla nich, to po co poświęcać go aż tyle Józefinie?

Plusem oczywiście są sceny batalistyczne mające całkiem spory rozmach, ale też kreacja Napoleona pokazanego jako człowieka zżeranego przed olbrzymią ambicję i przekonanego o swojej nie tylko wielkości, ale i nieomylności. Fakt, zrobili z niego też trochę barbarzyńcę na tle szlachetnych elit Europy i nie ma się co dziwić że we Francji się tym mocno wzburzyli. Rzecz jasna brakuje pokazania w szerszy sposób jego relacji z Francuzami, powodów jego uwielbienia itd. Znalazło się to po prostu w wielkim i przepełnionych wydarzeniami historycznymi worze z napisem "brakło czasu". Ogólnie jednak uważam ten film za naprawdę dobre kino historyczne, którego mankamenty wynikają z samego kalibru poruszonego tematu, jakim jest jeden z najintensywniejszych w dziejach stosunków międzynarodowych w Europie okres historyczny, będący de facto 23-letnim konfliktem zbrojnym.

#film #historia #kino #napoleon
  • 6
Film jest według mnie dla ludzi, którzy o tych czasach w dziejach Europy wiedzą już trochę więcej aniżeli kilka podstawowych faktów


@melquiades: a moim zdaniem jest dokładnie odwrotnie. Film jest dla kogoś kto nic nie wie o historii, dzięki czemu nie będzie się krzywił na żałośnie przedstawioną historię.

Film jest właśnie dla takich, którzy nie będą na to zwracać uwagi, a jedynie westchną z wrażenia na lecące armaty i na potężną