Wpis z mikrobloga

#zdrowie #ciekawostki #truestory

Taka historia z mojego życia o pewnej dolegliwości, może też ją macie to się chociaż uspokoicie.

Przez kilkanaście lat miałem stracha/lęk/panikę że zaczynam na coś bardzo poważnego chorować (#rak?!)

Objawami było straszne ciśnięcie jakbym miał rozwolnienie ale siedząc na kiblu i próbując to uwolnić okazywało się że wcale tego rozwolnienia nie ma. Za to ból był podobny a na dodatek czułem jakby mnie rozsadzało, ból był promieniujący od środka miednicy. Bolało tak że niemal mdlałem z tego powodu, na szczęście siedząc tak 10-15 minut w końcu przechodziło i kładłem się spać z wielką ulgą jak i niepokojem.

To zjawisko pojawiało się głównie w ciepłych porach roku, zimą natomiast rzadko. Myślałem że wtedy jest zdrowiej, że zimno leczy i zmniejsza wszelkie objawy... terefere.

No i tak po 1-4 razy co roku średnio mnie nachodziło. Z uwagi na rzadkość występowania w końcu zacząłem coś podejrzewać, przecież jakby mnie coś dorwało to już w ciągu 3-5 lat by się poważnie rozwinęło, tymczasem moje zdrowie wciąż wracało do stanu idealnego.

W tym roku wystąpiło raz i właśnie dzięki temu opowiedziałem to jednej osobie bo akurat rozmawialiśmy o chorobach, dolegliwościach, no i szok - bez wahania dostałem odpowiedź czego to jest przyczyną.

Otóż zawsze robiłem coś, czego nigdy bym nie podejrzewał że jest szkodliwe: zjadałem porą popołudniowo-nocną sporą ilość winogron i to na noc mi fermentowało w środku...

To niezły jestem #przegryw że o takich rzeczach nie wiedziałem, nie jem już wcale owoców po 16:00. Zdrowie poszło do przodu a na pewno spokojnie sypiam.

KURTYNA

#winogrona
  • 1