Wpis z mikrobloga

#zwiazki Cześ Mirasy, potrzebuję porady. Mam dziewczynę z która jestem od 3 miesięcy. Wszystko jest pięknie z wyjątkiem jednej sprawy. Jej były z którym była parę lat nie daje o sobie zapomnieć. Wydzwania i sms-je (nawet 50 wiadomości dziennie) z numerów nieznanych, zastrzeżonych i z nowych. Prosi, błaga, płacze, wyznaje miłość. Robi wszystko byleby tylko wróciła.

Wcześniej to on z nią zerwał. Po czym dała mu kolejną szanse, byli znowu przez chwile razem i tym razem to ona od niego odeszła. Twierdzi, że to zakończony rozdział i nic do niego nie czuje ale ja myślę, że jednak jakiś sentyment pozostał.

Problem niechcianych telefonów rozwiązałem przez blokadę połączeń z poza list kontaktów. Pozostają te nieszczęsne sms-y. Mój pomysł aby zablokować wszystkie nieznane wiadomości nie przypadł jej do gustu. Twierdzi, że otrzymuje przydatne wiadomości z nieznanych numerów (przychodnia, apteka, zamówienia, nowa praca). Trochę ją rozumiem
Zasugerowałem, aby zgłosiła to na policje. Powiedziała, że nie chce go tak gnębić bo i bez tego ma ciężko, poza tym nie chce się wdawać w całe te procedury, zeznania, rozprawy sądowe. Tych wyjaśnień nie do końca rozumiem.

Pytanie co w takim razie robić. Jeśli nic się nie zmieni i nadal będzie otrzymywała setki wiadomości to czuję, że mnie c… szczeli.
Może udać się do prawnika aby wysłał jakieś ostrzeżenie. Może to go przestraszy a jednocześnie wyrządzi krzywdy?
Tu nie chodzi o to (a przynajmniej nie tylko), że jestem zazdrosny. Problem w tym, że ona te wiadomości czyta (teraz nie odpisuje) i odbija się to na jej nastroju i w konsekwencji na naszych spotkaniach.
Nie ukrywa wiadomości od niego kiedy jesteśmy razem ale kto wie jak to wygląda kiedy jest sama. Tym bardziej, że parę razy mówiła o nim, że „to tak naprawdę dobry chłopak”.

Może jest tak, że jestem tylko plastrem albo aby tylko wzbudzić zazdrość u byłego i już rozgląda się inną (już jej znaną) gałęzią… jak to w zwyczaju mają kobiety.
Dlatego w każdym nowym związku mam żelazną zasadę. Zero kontaktów z byłymi (chyba, że to ojciec ich dzieci ale w tym przypadku tak nie jest).

Ale się rozpisałem. Trochę to chaotyczne ale piszę na gorąco i chciałem zawrzeć jak najwięcej. Jeśli ktoś to przeczyta i ma jakiś rozsądny pomysł będę wdzięczny.
  • 26
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Alladyn777: zgłoszenie na policję nie jest gnębieniem. Policja profesjonalnie zajmie się sprawą i jeżeli gość nie popełnia czynu zabronionego to nikt go nie będzie gnębił.

Ty się zastanów jeszcze nad tym czy to nie jest świr w rodzaju tego z Poznania, bo jeżeli obsesja mu nie mija tylko się nasila, to pomyśl o swoim bezpieczeństwie
  • Odpowiedz
  • 1
@Wookie2020: Dzięki za szczerość i radę. To pokazuje, że takie typy to często wartościowi ludzie tylko zagubieni. Trochę mi go szkoda. Ale kubeł zimnej wody naszykuję i a pewno go użyję. Jeśli moja mnie w tym wesprze to na niego. Jeśli nie... na siebie ;)
  • Odpowiedz
  • 0
@heniek_8: Też mi się ta sytuacja z Poznania przypomniała. Wątpię czy byłby do tego zdolny. ale w sumie najwięcej zbrodni w afekcie wynika z chorej miłości i zazdrości. Choć ja bym bardziej obawiał się mniej radykalnych działań z jego strony. Na przykład poprzebijane opony w samochodzie. Póki co nie wie gdzie mieszkam. Taką mam przynajmniej nadzieję. Tym bardziej pomoc Policji byłaby wskazana. No ale moja ma inne zdanie...
  • Odpowiedz
@Alladyn777 a nie możecie zrobić tak ze jak on zadzwoni to Ty odbierzesz i powiesz mu zeby przestał nękać Twoja dziewczynę? Może to lepiej zadziałać niż jak ona odbiera o ile odbiera. Niestety jeśli gość był narcystyczny to po odrzuceniu przez nią mu odebalo mocno . Mnie jeden ex stalkowal i gdy wracałam do domu to rzucał się na mnie i próbował wyciągnąć ze mnie informacje gdzie i z kim byłam
  • Odpowiedz
  • 0
@Kitku_Karola: Rozważę ten pomysł choć obawiam się, że w jego przypadku niewiele by to dało. Uznałby, że to tylko moja decyzja i wciąż jest szansa na powrót. Pisałem do niego z jej numeru jako ona (przy jej akceptacji i obecności). Straszyłem go policją. Domyślił się, że to ja pisałem. Niewiele to dało. Może bezpośrednia konfrontacja przyniosła by efekt... Chociaż jest on podobnej postury więc różnie mogłoby się to skończyć. O
  • Odpowiedz