Wpis z mikrobloga

Spotykamy się z #rozowypasek 2 miesiące. Jesteśmy razem od tygodnia. Oboje mówimy, że to strzał w 10, dosłownie dopasowanie życia, budujac naszą relacje mieliśmy też kilka problemów, które razem pokonaliśmy. Ten problem jest bardzo poważny.

Oboje mamy 25lat, skonczone studia i pracę. Ona wynajmuje pokój, ja po rozstaniu po jednym z związków wrocilem do domu rodzinnego, rodzice nie zyja razem, mieszkam u mamy. Planuje przeprowadzkę i wynajęcie mieszkania, dogadaliśmy się, że od lutego zamieszkamy razem. Z racji tego, że mój tato kupił kilka miesięcy temu szeregówkę i stoi pusta, trochę pomieszkuję tam od jakiegoś czasu.

Zaprosiłem ją do siebie, abysmy posiedzieli razem, w ten weekend wyjeżdzamy razem nad morze.. pierwszy nasz wyjazd...

Teraz sprawa wyglada tak, ona mnie i ja ją bardzo podniecam, ona na mnie ma ciągle ochotę... juz kilka razy jej mówiłem, że dobrze byłoby się czasem powstrzymać i zrobić coś wieczorem, niż przyjechac mamy cos załatwić iść gdzieś coś zrobić ale ona wymusza wręcz ten seks na mnie...

Przyjechaliśmy w sobotę do mnie, ona się od razu położyła w salonie, wypakowałem sam rzeczy, powiedziałem jej, że tu z reguły nikt nie mieszka i że trzeba włączyc to i tamto no i że zrobilem nam małe zakupy, ale 200m obok jest biedronka to pojdziemy.. zamiast zalatwic wszystkie rzeczy, to juz ciagnela mnie na górę do lozka, juz na mnie skakiwała, nie aby mi to przeszkadzało, ale kompletnie mi się nie chciało, probowalem jeszcze ją jakoś zająć, zastanawialem się , dlaczego ona to robi skoro jej mowilem abysmy troche sie z tym ogarneli w sytuacjach kiedy faktycznie mamy cos do roboty.

Trudno, poszliśmy do łóżka, założyłem gumkę, uprawiamy seks.. i okey, czuję że będę dochodzić, mowie jej ze dochodzę ona ze mnie schodzi jednoczęsnie łapie za penisa i czuje gumę w palcach, chwila mineła ... patrze nie ma gumki a ja doszedlem.. kompletny armagedon, gumka była w niej, wypadła dosłownie z niej a sp.. była głównie NA niej.. i W niej...

Z początku chciała wracać do domu, ale została, załatwiliśmy tabletkę dzien po i po 2,5-3h ją wzieła oczywiście do niczego jej nei zmuszałem, co mi potem powiedziała, że dobrze, że dałem jej wybór.

W ciągu tego czasu, oznajmiła mi, że sie we mnei bardziej zakochała, po tym fakcie i tak nadal mnie ciagnela do lozka, potem sie upilem, ona nie pila za bardzo, ja pilem przez stres.. wypilem tylko trochę i bylem nawalony.. za duzo stresu mialem w zyciu i juz sie podłamałem.. uprawialismy mimo wszystko w nocy seks i na drugi dzien rowniez... w miedzy czasie rozmawialismy o wszystkim.. powiedzialem jej ze nigdy jej nie zostawie, nie opuszcze i poradizmy sobie razem i ze wezme to wszyskto na klatę jesli bedzie trzeba.. W niedizele padly tez propozycje innych wyjazdów, pytala sie tez 2-3 razy czy bedziemy tu wpadac do szeregowki czesciej.

Byliśmy smutni.. niedziele spędziliśmy na luzie ale była przygnebiona, pytalem sie jej czy odwiezc ja do domu ale mowila, ze chce zostac ze mna i spedzic ze mna czas.. siedzielismy do pozna i pozniej odwiazlem ja do domu, w drodze do domu byla bardziej przygnebiona.. wszedlem jeszcze do niej i siedzialem ok 1,5-2h.. popłakala sie ona i ja.. powiedziala ze musi sobie ulozyc to w głowie mimo wszystko byla czuła. Tuliliśmy się do siebie, rozmawialiśmy i powiedzieliśmy sobie, że zawsze razem. Jak wychodziłem, dała mi buziaka, dluższego, z jezyczkiem, wtedy pierwszy raz od kilku godzin zobaczyłem jej szczery uśmiech i czerwone policzki. Nie jestem jakimś specjalnym typem romantyka, ale nigdy do nikogo czegos takiego nie czulem i sam napisalem jakiś krótki wierszyk erotyczno-miłosny, który zostawiłem jej pod poduszką w sobotę przed wyjazdem. Nie dojechałem nawet do domu, kiedy dostałem od niej wiadomość, że widziała wierszyk, czytała i ją bardzo fest totalnie rozczulił....

W poniedzialek, powiedziala abym jej dal czas do czwartku, powiedziala mi ze chce sobie wszystko przemyslec. Pozniej wieczorem pisalismy i szczerze zapytalem ja o wszystko. Rozmawialiśmy, zapytałem się jej, czy chce jechać ze mną nad morze, odpowiedziała czy ze mna czy beze mnie to ona nie ma siły. Po chwili się zastanowiłem. Zaczeliśmy rozmawiać na temat naszej relacji. Powiedziała, że jednak jest słaba psychicznie, że ją to wszystko poskładało, że wzieła tą tabletke i się źle czuje, że nie ma siły, że jest przygnębiona, że jest po prostu rozwalona tą sytuacją i nie ma na nic siły i ciagle leży. Powiedziala, że ma do mnie żal, ale mimo wszystko sama zdaje sobie sprawę, jak wtedy było i wie, że to był czysty normalny wypadek. Rozmawialiśmy na temat naszej znajomości, relacji, powiedziała, że nie chce tego kończyć, że nie chcę się poddać, że nie jestem jej obojętny, że czuje do mnie ciągle to samo i nic nie minęło. Sama powiedziała mi, że potrzebny jest czas. ALE gdy rozmawialiśmy na temat taki, aby powiedzieć rodzicom, że sie w ogóle z kimś spotykamy, to jej powiedziałem, że ja już mówiłem, bo u mnie jest inna sytuacja , ona powiedziała, że jej sie domyślają, ale wszystko w swoim czasie. Powiedziałem jej, że jestem jej pewny, a ona powiedziała, że tą pewność traci. Załamałem się. Zapytałem dlaczego ją traci, odpowiedziała, że sytuacja ją przerosła, że się z tym wszystkim źle czuje ale nadal chce to wszystko ciągnąć i jechać ze mną nad morze. Mimo wszystko rozmawiamy, ale widze, że nie jest już do mnie taka czuła, wcale się nie dziwie, bo wiem jak sie czuje, najgorsze jest to, że jesteśmy w sytuacji razem, był to wypadek a ja czuje na sobie ciężar jej i swój i kompletnie nie wiem co mam robić.

Jeśli ona nadal chce być w tym i się nie poddać i sama mówi, że potrzebny jest czas, to jak mogę jej teraz pomóc? Co mogę zrobić, aby jej nie przytłoczyć (wiadomo, nie osaczać sobą) ale też być przy niej mimo, że nie chce ona się spotkać do piątku - bo raz, ze jedzie do rodzicow po pracy, to ma paznokcie po pracy to jeszcze cos, a pracuje zazwyczaj do 18-20, pracuje w korpo.
Nie wiem co mam zrobić, wiem, że dobrym pytanie byłoby czy ta pewność maleje przez to, że sie tak źle czuje, czy moze przez to czy we mnie jest coś nie tak?
Ale widać, że chce, tylko czuje się dowalona tym wszystkim, a nei chce z mojej strony pomocy. Ale wszystkiego chce tak jak chciała, jakby uznała, że nie potrzebuje czasu do czwartku i nie ma się nad czym zastanawiać.

Wiem, że to był wypadek i ona też.. ale martwi mnie, że jest taka przytłoczona. Nie wiem, co mam zrobić, wiem jedno, że jej nie zostawie gdyby coś i w 10000% się temu oddam, ale boje się, że to wszystko się rozpadnie, ale widze, jak bardzo ona chcę w tym być, tym bardziej widzę tutaj cień nadziei, zwłaszcza, jeśli sama wyraża taką chęć, ona tego chcę.

Co mam robić? nie byłem nigdy w takiej sytuacji, szczerze, nie wiem jak się zachować, a chcę jak najlepiej dla niej i dla nas.

#pytanie #zwiazki #milosc #seks #logikarozowychpaskow #codziennysynbozy #kiciochpyta
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@sztywnyfiutekzzasadami: ehhh i nie było by dramatu jakby ludzie żyli jak panbuk chce i serduszkowac tylo w małżeństwie otwartym na dziecioszki ( ͡° ͜ʖ ͡°) a tak żyj biedny człowieku w drmatach. Pozdrawiam cieplutko.
  • Odpowiedz
Oboje mamy 25lat


@sztywnyfiutekzzasadami: Chyba po 15 lat jak sobie po dwóch miesiącach (czy tam po "tygodniu razem") mówicie takie słodko-kwaśne pierdy jakie wypisałeś w tym przydługim wymiocie. xD Niby wielka miłość, a jak przypadkiem nieco zwały jej się dostało do psiochy to jesteście poskładani jak menel pod monopolowym. xD Jestem w szoku, że byłem w stanie przeczytać całość tej telenoweli.

Co mam robić?


Ochłonąć, typie. Ochłonąć.
  • Odpowiedz