Wpis z mikrobloga

@Reichsmarschall: a co w nich takiego wkurzającego? Były wypowiedziane tuż przed nieuniknioną śmiercią jako ostatnie pożegnanie. Nabrały w mainstreamie znaczenia przygotowania się na coś nieuniknionego o negatywnym znaczeniu (niekoniecznie śmierć czy kataklizm). Jak ktoś mówi "Ale upał, zaraz umrę..." to też się wkurzasz, że nie wiesz czy mówi poważnie i czy masz wzywać karetkę? A może po prostu chce podkreślić powagę sytuacji i to, że mu jest wyjątkowo gorąco?