Aktywne Wpisy
baton967 +5
#przegryw co robita o 3 w nocy chuopy?
Ave2 +3
Tez was skreca z zenady gdy widzicie "sportowe" samochody na miescie? Do miasta sa auta miejskie,a nie m3. Tak samo jak ktos chodzi w butach narciarskich, bo drogie. Nie czujecie tego zazenowania? Kolejny gimnazjalny trend to motocykle ktore maja 1l pojemnosci I pelne owiewki? Serio? Jezdzicie tym po drogach, a wygladacie jak na motogp. Rozumiem 125ccm w pelnych owiewkach, bo tam chodzi o spalanie I rekompensowanie niskiej mocy, ale wieksze pojemnosci to
Mój wcześniejszy post miał taki smutny wydźwięk. Tym razem będzie coś pozytywnie, choć jak się zaraz okaże, nie do końca.
Otóż będąc przegrywem, wydaję mi się, że jestem także incelem. Czytałem sobie na Wiki definicję i po części pasuje. Wydaję mi się, że to wszystko co mówi się o hipergamii to prawda.
Ale miało być coś pozytywnego? Otóż będąc przez lata tak zwanym "nice guy", mówiąc już bardziej wprost, będąc dobrym i młym chłopakiem, widząc jak inni ludzie to wykorzystywali, moją pomoc i dobre serce, jak bardzo wzgardzali takim zachowaniem, narosła we mnie złość, którą właśnie z siebie wyrzucam. Ta złość jest stety, albo niestety, motorem do dalszych działań. Czy to dobry powód, sami oceńcie. Zmieniłem całkowicie swoje zachowanie. To nie znaczy, że jestem chamem. Nie, ale jestem zdecydowanie bardziej asertywny i nie jestem miły dla każdego, kto pojawia się na mojej drodze. Najczęściej odwajemniam to, co sam otrzymuję od kogoś.
Klasyczna przemiana, niczym u komiksowej kobiety kot, z dobrej osoby, w trochę "niegrzeczną".
Złość daje mi kopa. Dzięki niej dużo ćwiczę zamieniając się w gymcela. Poza tym uczę się, zwłaszcza języków.
Niestety, albo stety, stałem się trochę mizoginem. Już nie chcę się rozpisywać na ten temat, ale powodów ku temu mam aż nadto, niemniej zdaję sobie sprawę, że niechęć do wszystkich kobiet z samego faktu, że są kobietami, jest bezsensowna. Ale mam to gdzieś, czemu mam się oglądać na to co wypada, a co nie. Świat ma mnie gdzieś, nie będę mu dłużny. Moja niechęć jest najczęściej skierowana do dziewczyn, dla których nie istnieje jako facet. To swego rodzaju mechanizm obronny. One mnie nie widzą, to i ja ich nie dostrzegam.
Dark side stała się moją siłą i motywacją. A lepsze ćwiczenia fizyczne aniżeli na przykład latanie z nożem po ulicy, jak u tych typów w Korei, co im odwala z samotności.
PS Niestety z minusów pojawił się we mnie jakiś poziom agresji. Ona nie znalazł ujścia w świecie i oby nigdy tak się nie stało. Niemniej przestałem czuć strach w wielu potencjalnie niebezpiecznych sytuacjach dla mnie. Nie boję się, że jakieś typy mnie zaczepią na ulicy. Mogę się napie*dalać choćby z gościem o posturze Pudziana, choć wiem, że jestem na przegranej pozycji. Ten wzrost ryzykownych zachowań przejawia się w wielu rzeczach i aktywnościach. Długo by o tym pisać, ale chyba to nie jest dobre.
Najwidoczniej poczułem się już tak przegrany, że nie zależy mi tak bardzo na bezpiecznym życiu i życiu samym w sobie w ogóle. Stąd ta utrata poczucia strachu.