Aktywne Wpisy
PiersKurczaka +196
Bardzo mi się podoba u japończyków, że jak jest np. jakaś nazwa chińska, to oni te znaczki czytają po swojemu, a nie po chińsku.
Tak jak taki prosty janusz, co na tortiję mówi tortilla. No bo jest l przecież, to czyta jak l. Tylko że u nas się takie coś wyśmiewa i o ty nieuku haha nie umiesz poprawnie debiluuuu.
A japońcy to mają w dupie i se czytają po swojemu i
Tak jak taki prosty janusz, co na tortiję mówi tortilla. No bo jest l przecież, to czyta jak l. Tylko że u nas się takie coś wyśmiewa i o ty nieuku haha nie umiesz poprawnie debiluuuu.
A japońcy to mają w dupie i se czytają po swojemu i
Krolik +5
Dlaczego monitory 4K są tanie jak barszcz i całkiem fajny IPS do programowania można wyrwać za 1500-3000 zł, ale 5K to wydatek 7-9 tys. a 6K to 20+ tys. zł? Dlaczego nikt nie robi dobrych monitorów 27"/5K i 32"/6K do programowania / pracy biurowej w normalnej cenie, kiedy to jest minimalna rozdzielczość zapewniająca ostrość tekstu? Wszystko co ma mniej niż 220 PPI to pikseloza / rozmazane krawędzie. #komputery #monitory #programowanie
Ten Post nie ma na celu żalu, ale raczej zaproszenie do dyskusji jak wy to widzicie. Dużo tutaj uwag z przemyśleń własnych; postów które czytam na reddicie, wykopie czy filmików które oglądam youtube.
Czy ktoś mi może wyjaśnić co się na całym świecie odjaniepawla?
#nieruchomosci Mieszkam w powiatowym, praca tutaj to najniższa w kołchozie lub wojsko (i to dopiero od niedawna), a ceny wynajmu za mieszkanie sięgają 2000zł. W Warszawie mieszkałem parę lat temu i pokój z opłatami mnie wynosił 900zł przy moich zarobkach 3500zł, ale wróciłem do rodzinnej miejscowości w celu podjęcia drugiego kierunku studiów. Jeżeli teraz chciałbym wrócić spowrotem to cena pokoju patrząc na olx wynosi 1300-1500 xD i to w 4-5 osób jak na jakiejś emigracji 15 lat temu. Teraz myślę ze zarobiłbym około 4,5k zł. O cenach nie wspominam (ok tutaj przyznam rację nie każdy musi mieszkać w Warszawie). Tylko że nawet na moim powiatowym zadupiu wołają sobie 6k-7k zł z metra przy braku perspektyw, nie mówiąc o innych aspektach życia. Czyli to wciąż wyścig szczurów o przetrwanie bo z 1500zł które odłożę samodzielnie w większym mieście to można na dobre wakacje raz w roku pojechać a nie myśleć o kupnie czegokolwiek czy stabilizacji.
#pracbaza Kiedyś można było wyjechać na zachód i się dorobić, dzisiaj takich możliwości raczej nie ma. Standard życia się poprawi, no ok - ale wciąż jeżeli będzie ktoś chciał wrócić to raczej nie zakupi mieszkania/domu/działki jak to było 20 lat temu za parę miesięcy/lat pracy nie żyjąc jak robak - a nawet jeśli to ceny zapewne będą odjeżdżały szybciej niż ktoś będzie w stanie oszczędzić. Do tego dochodzi izolacja od znajomych/rodziny. Dzięki drugiemu kierunkowi jaki podjąłem będę mógł znaleźć pracę w mniejszych miejscowościach - wyprzedzając zmień pracę/zostań programistą nie każdy zostanie przedsiębiorcą, nie każdy będzie programista15k, wszyscy są potrzebni ponieważ gdyby nie byli to ich zawód by nie istniał lub nie mieliby pracy. Wiem, że sytuacja w Polsce poprawia się z roku na rok odnośnie zarobków, ale ceny też ostro lecą w górę tak, że wszystko się wyrównuje. Myślę trochę że mi życia może nie starczyć zanim będzie wspaniale lub będę robił w pieluchomajtki xd. Nie chce być jednym z pokolenia jak w Korei Południowej, które przyczyniło się do wielkiego rozwoju a zostali zapomniani i teraz żyją w biedzie.
#przegryw Mieszkam z rodzicami, bliżej mi 30 niż 20. Dziewczyny nigdy nie miałem (xD) - dużo detali nie chcę opowiadać i się licytować, no ok nie mam żalu do świata, ponieważ manlet here w przedziale 170-175. Rozumiem life is brutal także pogodziłem się z życiem singla, a nawet raczej nie potrafiłbym się teraz dostosować do innej osoby + laska od razu uzna to za redflag dlatego nawet nie chce mi się próbować (przynajmniej oglądając YT i podpierając się statystykami liczba inceli + mężczyzn którzy odchodzą od randkowania się zwiększa). Nie chce mi się przed kimś małpować i udawać kimś kim nie jestem. Poza tym patrząc po rodzinie większość małżeństw nie jest udanych, a ciotki są wobec moich wujków strasznie agresywne/zgorzkniałe. Żenić się i dzieci nie chce. Jeżeli znajdę kiedyś bratnią duszę to spoko, ale w małżeństwo na pewno się nie #!$%@?. Nie ukrywam, że czasem mnie łapią feels samotności i co będzie w przyszłości, ale może tych kilku kumpli których wciąż mam i się od czasu do czasu spotykam wciąż będzie w pobliżu. Mirkom, którzy nawet tych kilku kumpli nie mają serdecznie współczuje, bo depresja i myśli samobójcze czasem się u mnie pojawiają (bez licytowania się ok oski i kto ma gorzej). Jakikolwiek problem każdy człowiek odbiera inaczej. Ten akapit raczej dotyczy radzenia sobie jako singiel odnośnie wydatków/zakupu mieszkania/kosztów życia z średniej pensji lub nawet poniżej.
Przechodząc do konkluzji i zachęcając do dyskusji
Czy w obecnych czasach da się żyć za średnią krajową (w dużym mieście, bez własnościowego mieszkania) jako singiel i optymistycznie spoglądać w przyszłość? Jeżeli ktoś zarabia mniej niż średnia w tych miejscach i jest samotny to w ogóle przerąbane... Jeżeli to wszystko nie #!$%@? w ciągu następnych 2-3 lat to chyba moim planem będzie mieszkanie ze starymi do śmierci, odremontuję trochę dom, kupię sobie jakiegoś VAN-a i będę podróżował po Europie lub gdzie się uda. Nie chce bać się co się stanie jak stracę pracę lub będzie w niej #!$%@?. Wolę już przewalić tę kasę jaką odłożę na podróże. W wieku 70 lat (o ile dożyję) na pewno nie będę mówił : "Dobrze że tak ciężko pracowałem na ten beton i nigdy nic nie doświadczyłem" jak w paście o januszu pawlaczu, który nigdy nic nie osiągnął, nigdzie nie był, nic nie widział, nigdy nie żył . Kredytu hipotecznego nie chce brać (pojawi się argument no ale większość jest spłacanych wcześniej) - super jako Singiel będę miał 45 lat i już mało co będzie mi się chciało, poza tym większość dobrze płatnej pracy jest w dużych miastach w którym ceny nieruchomości są dość znaczne. Coraz bardziej jestem przekonany do filozofii bai lan/let it rot (to w Chinach) czy Neetu. Wypisać się z tego wyścigu szczurów, robić minimum, pluć na tę ekonomię i utrzymywać starców na emeryturze. Oczywiście będę dokładał się rodzicom do wydatków i im pomagał i pracował minimum ile potrzeba i kiedy zbuduję dobrą poduszkę finansową będę rzucał pracę i leciał do jakiejś Tajlandii czy jechał tym vanem xD grając sobie w gierki/ciesząc się wolnym czasem nawet pielęgnując ogród czy ot choćby sadzić kwiatki.
Jak to jest u was, optymistycznie spoglądacie w przyszłość patrząc co się dzieję w Polsce i Europie? Wiem, że mamy najlepsze czasy do życia bla bla, ale ja z kolei odpowiem że wolałbym krócej żyć pokroju 30 lat i umrzeć 200 lat temu (inb4 odpowiedź że byłbym chłopem u jakiegoś szlachcica, z kolei nie byłbym tak wykształcony, wierzył w istnienie Boga i miał jakąś nadzieję że ktoś mi te krzywdy wynagrodzi więc nie miałbym takich przemyśleń) niż umierać 70 lat żyjąc. Wiem , że żyć jakoś trzeba, ale sądziłem że po tylu tysiącach lat ewolucji i rozwoju odeszliśmy od survivalu i przetrwania od 1 do 1 :/ , przynajmniej w Europie. Nie wspominam już o jakichś Indiach czy Bangladeszu.
(Miałem inne konto ale usunąłem po jakiejś dramie z białkovem rok czy dwa lata temu dlatego na tym tak mało wpisów)
#zalesie
kredyt: