Wpis z mikrobloga

Nie wiem jak wam, ale mi nie zdarza się zbyt często grać w piłkę odkąd skończyłem te 17/18 lat. Przynajmniej nie tak często jak się to robiło za dzieciaka. W poniedziałek, po 2 letniej przerwie od jakiegokolwiek kopania, znajomi wyciągnęli mnie na orlik. Spoko, pograliśmy sobie 4 x 15 minut. Udało mi się nawet strzelić zajebistą brameczke zewnętrzną częścią stiopki niczym Ricardo Quaresma. Problem pojawił się gdy już w zasadzie kończyliśmy - wracając się do obrony poślizgnąłem się, po czym poczułem piekielnie mocne kłucie w prawym kolanie. #!$%@?ło tak że zawyłem i pociekła mi łza. No i #!$%@? akcja ratunkowa. Koledzy dzwonią po pogotowie - w odpowiedzi słychać że nie ma zagrożenia życia itd. No to wrzucili mnie do fury i wiozą na sor. Najbliższy był w Szpitalu Bródnowskim (Warszawa). Siedzę na tym Sorze, jak zwykle dookoła patologiczna atmosfera. Jakiś łysy łeb dresiarski bez koszulki z zakrwawionym łbem, matka z dzieckiem w stylu Karen i jakaś staruszka z demencją która siedzi obok mnie i opowiada historię życia jak to mieszkała w Łucku a później miała romans z Gomułką. Tłumaczyła że jednak została z Tadziem bo miał dobre serce i ojca w AK. Później dała mi numer do swojego doktura który to ją prywatnie poskładał po operacjyi w dwa tygodnie - no cudotwórca mówię panu, panie kawalerze młody. Po 11 godzinach kolejka ledwo się ruszyła. Nie wytrzymałem i stamtąd wyszedłem. Nawet nie bolało mnie aż tak bardzo - wczołgałem się do ubera. Mieszkam 1,5 kilometra od szpitala, a Dmytro zdążył mnie 3 razy przeprosić za Wołyń, chociaż mówiłem mu że jak chce to może wrócić tej babie starej to przekazać. Jak już doczołgałem się do domu od razu zasnąłem. Rano obudził mnie ból tak samo zajebiście mocny jak na tym orliku. Chciałem obejrzeć Świątek i Hurkacza ale nie mogłem normalnie funkcjonować. Nie wytrzymałem - zadzwoniłem pod numer który mi dała tamta baba w szpitalu. Dostałem adres na badanie wstępne. Wsiadam do ubera - jakiś Valeriani z Gruzji znowu dziękuje mi za Kaczyńskiego, spoko. Wysiadam, chodze do budynku. Noga rwie mnie jak #!$%@?. Na wejściu pielegniarz od razu wrzucił mnie na wózek, zdjął okrycie wierzchnie i torbe do szafy. Wjeżdzam do gabinetu (nawet nie chciałem myśleć ile mnie to bedzie kosztować). Wita mnie lekarz, pyta co się stało itd. no to mu mówie że grałem w piłke i się poślizgnąłem. Sympatyczny i uśmiechnięty gość, wyglądał na profesjonalistę. Prześwietlił mnie nawet a jak wróciłem powiedział że chce jeszcze raz zobaczyć skórę na kolanie. Zaczął mnie dotykać po nodze, jednak nagle totalnie niespodziewanie złapał mnie za jądra i ścisnął takim sposobem, że łokieć wbijał mi się w uszkodzone kolano. Wyszeptał wtedy - lubisz se #!$%@? grać w piłeczkę? może żonglujemy sobie twoim jajcem. Ja zawyłem z gólu. I wtedy drugą ręką wystrzelił soczystego gonga w moją żuchwę, tak że straciłem przytomność… obudziłem się na sorze dokładnie w tym samym miejscu gdzie siedziałem wczoraj. Obok mnie siedział były gracz PSG, były reprezentant Polski Grzegorz Krychowiak, który wytłumaczył mi całą sytuację. Okazało się że tym #!$%@? był Jacek Jaroszewski, lekarz Reprezentacji Polski, który mnie pobił i okradł, tak jak samego Krychowiaka dwa tygodnie wcześniej. Już nigdy nie zaufam żadnej starej babie, chodźby i miała romans z samym papieżem.

#pasta #pilkanozna #krychowiak
  • 1
  • Odpowiedz