Wpis z mikrobloga

@erni13 Lublin to jest w ogóle ewenement na skalę całego kraju. Z perspektywy młodego człowieka, ceny mieszkań na wynajem są "Warszawskie" za standard co najwyżej Białostocki, pracy tyle co kot napłakał, szczególnie dla specjalistów, zarobki nie odpowiadające kosztom życia, stawy błagają o eutanazję od chodzenia ciągle po tych pagórkach, a ostatnimi czasy zaczynają się już powoli tworzyć mini getta nie znających dwóch słów po polsku inżynierów, którzy albo wożą kebaby albo
  • Odpowiedz
Przeciez taki Lublin ma ceny nieruchomości tak #!$%@? w kosmos w porównaniu do zarobków tam, że trzeba być debilem, żeby tam kupić klite i wiązać sie z tym miastem na X lat


@erni13: Za to są dużo mniejsze korki, a co do zarobków to zawsze jest dostępna praca zdalna - choć fakt, że już się trochę od niej odchodzi i coraz trudniej znaleźć dobrą ofertę
  • Odpowiedz
Rzeszów potężnie się rozwinął na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Co nie zmienia faktu, że nie widzę sensu tam mieszkać. Jeśli ktoś jest z okolic to może spokojnie dojeżdżać do pracy w Rzeszowie, choć nie wiem czy jest tam cokolwiek wyjątkowego na tyle, żeby się przeprowadzać. Może WSK jeśli ktoś jest specjalistą w tej dziedzinie.


@young_fifi: Jestem z Krosna i o tym, że Rzeszów się zajebiście szybko rozwija to ja słyszałem już od roku 2000. Problem w tym, że ta prędkość rozwoju też jest taka... wschodnia. Swego czasu sporo osób do Rzeszowa do pracy dojeżdżało z Krosna, a z tego, co mi wiadomo, to już się za bardzo od kilku lat nie opłaca, jak się weźmie koszta dojazdów pod uwagę. Lepiej za mniej pracować na miejscu, albo #!$%@?ć do Krakowa. Sam kiedyś szukałem pracy w Rzeszowie i stawki to był jakiś kiepski żart a do tego koszta wynajmu pokoju\mieszkania były prawie na poziomie większych miast. Gdzie sens, gdzie logika? Chociaż wciąż lepiej kupić mieszkanie w Rzeszowie, niż na przykład w Brzozowie za 300 tysięcy. Tak, to nie żart, to prawdziwa sytuacja, ktoś kupił mieszkanie w Brzozowie za 300 tysięcy w zeszłym roku. Nie wiem i nie chce wiedzieć, co tacy ludzie mają w głowach.

Wszystkie fabryki to strefa ekonomiczna na północ od Rzeszowa, a poza tym to nic tam nie
  • Odpowiedz
@przeczki: Mieszkałem 2 lata w Warszawie i nigdy więcej XD Jak sobie przypomnę to, jak to miasto jest zapchane i przytłaczające to mi się wszystkiego odechciewa. Odżyłem dopiero jak się stamtąd wyprowadziłem do mniejszego miasta, gdzie żeby dojechać 3km do sklepu nie trace 40 tylko 4 minuty.
  • Odpowiedz
@Zielony34: pełna zgoda Mireczku, mam dokładnie takie same spostrzeżenia, urodziłem się w Rzeszowie ale żyje we Wrocławiu, co z tego ze Rzeszów „czysty i zadbany” jak pracy w mojej branży IT jest jak na lekarstwo a do tego stawki bardzo kiepskie. Plus ceny nieruchomości praktycznie takie same jak we Wrocławiu a już na pewno takie jak w Poznaniu - to jest dopiero patologia
  • Odpowiedz
@tumiwisizm idealne połączenie to małe miasteczko lub większa wieś 20-30 min samochodem/pociągiem do miasta wojewódzkiego. Ja nigdy nie zrozumiem ludzi którzy budują się na jakiś wioskach gdzie nie ma pracy, perspektyw dla dzieci i do większego miasta 2 h samochodem po wertepach.
  • Odpowiedz
@taxi_driver92 To jest tak zwany sydrom wieśniaka disco polowca.

Jadą do ziemi obiecanej, aby potem pracować w korporacji jak małpa i leżeć w weekend zmęczonym, po całym tygodniu pracy i chlaniu w piątek. Co z tego, ze w Warszawie, Gdańsku czy Krakowie jest dużo restauracji, teatrów czy czegokolwiek, jeśli w ciagu tygodnia nie ma szans żeby z tego skorzystać przez brak czasu lub ogromne korki. W weekend jak chcesz pójść to razem z innymi takimi samymi musisz marnować czas na stanie w kolejkach, dojazdy. Co lepsze, tacy ludzie sami sobie będą zaprzeczać, ze jest inaczej, ale każdy niech żyje swoim życiem.

Duże miasta (powyżej 500 tysięcy) są tylko do zarabiania pieniędzy przez jakiś czas lub do studiowania (dymania julek, imprez, tworzenia sieci kontaktów), ale nie do życia. Mam sporo znajomych którzy pracują w Warszawie, ale mieszkają w Legionowie, Piasecznie itp. bo najzwyczajniej tam się nie da mieszkać gdy się ma rodzine.
Ludzie pracują w Gdańsku, a mieszkają w Gdyni, Elbląg i mniejszych miastach. Nie wiem jak jest w Krakowie, ale pewnie
  • Odpowiedz
no ale wiesz że pewne miejsca są obiektywnie lepsze do życia niż inne


@mixererek: I za takie miejsca więcej się płaci. Tylko Polak ma problem ze zrozumieniem tego w kwestii od kupna telefonu, przez samochód, kończąc na mieszkaniu. Chciałby prestiżowo, ale tanio. I ma ból d...., że tak się nie da ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Szkoda marnować lata życia


@Zielony34: Stary cumplu wykopowy, paradoks jest taki że prawdziwe marnowanie życia zaczyna się wtedy jak wszystko poświęcisz na rozwój i hajs. Masa ludzi przez ostatnie 15 lat to zrozumiała i jak pozbyli się zobowiązań to jedyne o czym zamarzyli to przenieść się w miejsca które każdy ma gdzieś. Byle z dala od zgiełku, byle wolniej, byle normalniej. Prawdziwiej. Niekoniecznie biedniej, bo tak naprawdę co to jest
  • Odpowiedz
@damienbudzik: Jesli ma się prace zdalną to te korki nie są aż tak ważne, czy nie?

Jeśli chcesz spokoju i masz prace zdalną to bierzesz jakieś małe miasteczko gdzie nie płacisz dużo i masz spokój. Więc nie Lublin

Jeśli chcesz wielkomiejskiego życia i rozrywek, to w sumie lepiej dopłacić niewiele i wybrać większe miasto niż Lbn.

Lublin jest okej dla mieszkańców Lubelskiego którzy chcą być blisko domu rodzinnego (sam jestem
  • Odpowiedz
ale jak człowiek jeździ po Polsce, to widać że tam ciągle wszystko idzie do przodu, kolejne powiaty i wsie są zjadane przez miasta, a właśnie ludzie z metropolii mają dosyć.


@eeehhh: To może inaczej. W telegraficznym skrócie - wolę mieć dom 10km od Katowic, niż 10km od Rzeszowa. Nie popadajmy w skrajności też, że tylko Warszawa, albo wiocha przy granicy z Białorusią. Postęp i rozwój jest, ale są regiony w Polsce, że ten rozwój będzie jeszcze długo trwał i nigdy nie doścignie peryferii po tej bardziej zachodniej stronie.

Taki Śląsk
  • Odpowiedz
@przeczki: Prawda jest taka, że ludzie nie posiadający konkretnego wykształcenia ani umiejętności myślą, że większe miasto z automatu rozwiąże ich problemy i da im płacę na poziomie dyrektora banku. Tymczasem tak to nie działa. O ile jeszcze zrozumiałym jest, że może nie być dobrej pracy w jakimś odległym miasteczku powiatowym liczącym 20-40 tys. ludzi. O tyle jeżeli nie ogarniasz w 350-tysięcznym Lublinie i wykonujesz tam gówno-robotę, najprawdopodobniej to samo będziesz
  • Odpowiedz