Wpis z mikrobloga

@Kamokamo: no od tego co masz w tym baicie,

przez takie rzeczy, ze chlop zadawal sobie sprawe, ze jego zona jest niedorozwinieta emocjonalnie i sam ja rzucal na czas choroby. To jest glebszy temat, temat pt "wsparcie bliskich". W praktyce to czesto wyglada tak, ze osoba chora po ostrej fazie zalamki, zburzenia rzeczywistosci, negacji, wyparcia, pytan do Boga "czemu ja" itp zaczyna akceptowac stan rzeczy.
W szpitalu dla doroslych to juz
  • Odpowiedz
Byla taka maDka (jeszcze nie bylo tego okreslenia) co miala chyba 5-6 (dzieci) z kąkubentem, chyba nawet tylko z jednym XD

No i miala chorom curke, na bialaczke, naprawde. I ta baba pomijajac, ze ogolnie byla wstretna to nigdy temu dziecku doslownie na nic nie pozwalala. Np sa takie okresy gdzie sie laduje chemie i niewskazane jest niezdrowe jedzenie, bo to dodatkowo obciaza watrobe.

Ale czasem lekarz nawet mowil, ze moze jakas
  • Odpowiedz
@programista15cm: lubię czytać dobry real life content na wypoku. Coś jest z tym, że jak poważnie zachorujesz, to część ludzi, świadomie bądź nie, wydaje na ciebie wyrok i oni już postrzegają cię czasem jak żywego trupa w agonii i to w momencie, gdzie człowiek nawet jeszcze nie jest do końca zbadany xD

Co do tych składek, to ja mam mocno ambiwalentny stosunek. To znaczy, że jak widzę, że leczenie odbywa się
  • Odpowiedz
@Kamokamo: często oni faktycznie chcą jechać gdzieś. Ja np miałem jeszcze inna operacje / schorzenie i rozważałem rzyganie 300k PLN w Szwajcarii, ale dotarłem do statystyk i wyszły nawet delikatnie lepiej w ośrodku w Polsce. To po prostu często jest fanaberia i na zasadzie zrobiliśmy co się dało...

Ale też są leczenia których NFZ nie oferuje to jest zupełnie inna sprawa
  • Odpowiedz