Aktywne Wpisy
vilnus +7
Studia czy dziewczyna?
Wraz z dziewczyną ciężko pracowaliśmy na dostanie się na wymarzone studia. Przyszły wyniki, wszystko pięknie, ale rzeczywistość zweryfikowała reakcja jej rodziców. Wcześniej naszym wspólnym celem był Wrocław, oboje jesteśmy z Olsztyna. Jej rodzice z kolei zabronili jej wyjeżdżać na studia - mówią, że mają mieszkanie w Olsztynie, kierunek ten sam, to po co ma celować gdzie indziej.
Dziewczyna zakłada, że skoro nie ma już wiele nadziei na naszą wspólną
Wraz z dziewczyną ciężko pracowaliśmy na dostanie się na wymarzone studia. Przyszły wyniki, wszystko pięknie, ale rzeczywistość zweryfikowała reakcja jej rodziców. Wcześniej naszym wspólnym celem był Wrocław, oboje jesteśmy z Olsztyna. Jej rodzice z kolei zabronili jej wyjeżdżać na studia - mówią, że mają mieszkanie w Olsztynie, kierunek ten sam, to po co ma celować gdzie indziej.
Dziewczyna zakłada, że skoro nie ma już wiele nadziei na naszą wspólną
mickpl +11
W gospodarce dzieją się rzeczy niestworzone.
Weźmy takie mieszkanie za bańkę i porównajmy z lokatą na 8%.
[ rysuje flamastrem na ścianie ]
Po podatku Belki z lokaty będzie na miesiąc 65k / 12. Czyli miesięcznie musisz mieć 5400 zysku z najmu netto, bez żadnych przestojów i niezapowiedzianych wydatków, już po podatkach, aby kurnikiem inwestycyjnym pokonać lokatę.
Lokata > Kurnik inwestycyjny za bańkę
#nieruchomosci #ekonomia #gospodarka #oszczedzanie
Weźmy takie mieszkanie za bańkę i porównajmy z lokatą na 8%.
[ rysuje flamastrem na ścianie ]
Po podatku Belki z lokaty będzie na miesiąc 65k / 12. Czyli miesięcznie musisz mieć 5400 zysku z najmu netto, bez żadnych przestojów i niezapowiedzianych wydatków, już po podatkach, aby kurnikiem inwestycyjnym pokonać lokatę.
Lokata > Kurnik inwestycyjny za bańkę
#nieruchomosci #ekonomia #gospodarka #oszczedzanie
Ma ktoś jeszcze ta, że wam się wydaje, iż wszystkim wokół się układa tylko nie wam? Jak się pogodzić z niemożnością osiągnięcia celów życiowych i jednocześnie patrzenia jak wasi znajomi np. z liceum wiodą przynajmniej z pozoru perfekcyjne życia? Żółć mnie zalewa, bo zupełnie mi się nie układa.
Po liceum (może nie najlepszym w mieście, ale całkiem niezłym) tłukłem się tu i tam, skończyłem studia 1. stopnia będąc dwa lata starszy niż powinienem i potem sześć miesięcy bite się tłukłem w poszukiwaniu roboty w zawodzie, kiedy ww. koledzy z liceum kucowali za kosmiczny hajs albo mieli np. praktyki w CERN. Kiedy inni kupowali albo odziedziczali pierwsze mieszkania ja tłukłem pół roku stażu z urzędu pracy, po którym zaproponowali mi trzymiesięczną umowę o pracę na minimalną i pół etatu oraz słyszałem od rodziców, że nawet na kawalerkę po babci nie mam co liczyć, bo muszą mieć fundusze na emeryturę
Na cudowną ofertę się nie zdecydowałem, bo nagle miałem szansę - robota w korpo. Niestety szybko zaczął się sezon i po prostu nie byłem w stanie wytrzymać tempa pracy po 10 h dziennie (i jeszcze najlepiej zabrać robotę do domu) z perspektywą robienia tego przez najbliższe kilka miesięcy. Rzuciłem to w cholerę i przynajmniej w końcu mogłem się wyspać i głowa mnie ze stresu nie bolała. Do innego korpo raczej się nie załapię (zawsze się na rozmowach kwalifikacyjnych wykładam, bo pomimo tego, że nieźle mi zawsze szło z liczbami, danymi itp. jestem lekko upośledzony społecznie, mam wadę wymowy i do tego kiepsko funkcjonuję w sytuacjach stresowych, więc bywa, że testy wstępne rozwiążę świetnie, a potem i tak mnie HR odstrzeli). Zostało mi szukanie roboty po administracji miejskiej i państwowej (gdzie 4200 brutto potrafi być kosmicznym hajsem) oraz mieszkanie z rodzicami Bóg wie jak długo.
Nie byłoby to takie straszne gdyby nie to, że rodzina już za mną nie przepada i zdarzyło mi się od podchmielonej (rodzice mają zwyczaj picia piwa lub dwóch wieczorem, w weekend więcej) matki usłyszeć, że spodziewała się po mnie więcej (nie żeby sami osiągnęli nie wiadomo jak wiele, gdyż matka pomimo ukończenia dość wymagających studiów matematycznych siedzi jako nauczyciel mianowany, gdyż dyplomowanego jej się robić nie chciało, w podstawówce, a ojciec mimo wyższego wykształcenia ekonomicznego i znajomości trzech języków obcych jeździ dostawczakiem po mieście), a w domu generalnie panuje atmosfera przygnębienia.
Chłop by się przyuczył do pracy jakiegoś analityka albo księgowego, ale nikt bez doświadczenia wziąć nie chce. Myślę jeszcze nad seminarium, bo zawsze się ta myśl gdzieś przewijała w różnych momentach mojego życia, a teraz nawet nie mam już nic do stracenia, bo baby niet, kariery niet i perspektywy na obie również niet. Może przynajmniej w rękach Kościoła mógłbym być użytecznym narzędziem i coś ze swoim życiem zrobić, bo teraz tylko tłukę głową w ścianę, a lata lecą (niedługo 26. urodziny).
#przegryw #zalesie
─────────────────────
· Akcje: Odpowiedz anonimowo · Więcej szczegółów
· Zaakceptował: digitallord
· Autor wpisu pozostał anonimowy dzięki Mirko Anonim
───────────
Każdy ma swoją perspektywę na życie i co innego w głowie. Dla jednych problemem będą słabe relacje z żoną po wieloletnim związku, dla innych samo zagadanie do kobiety. Jedyne, co możesz robić, to próbować dalej, bo nie masz nic do stracenia.