Wpis z mikrobloga

@Niedobry: jak pracowałem lata temu na stoczni to aby nie kupować nowych szmat których schodziły tam dziesiątki kilogramów dziennie taniej było się dogadać z jakimś znajomkiem szefa który prowadził kilka takich ciucholandów i zwoził sobie (bądź ktoś dla niego zwoził, nie wiem) ciuchy z Niemiec. Dostawaliśmy więc wielkie wory jak na śmieci ubrań które miały iść na podarcie i szmaty, a potem kosz. Wyciągałem z tego takie skarby, jedna skórzana kurtkę
@Niedobry: no sytuacja o której mówię miała miejsce blisko 10 lat temu, od tamtej pory ciucholandy stały się bardziej mainstreamowe (chociaż pierwsze ruchy w tym temacie działy się już wtedy) no i tak jak mówisz sporo z tego ruchu przeniosło się do sieci - vintedy czy olxy.