Wpis z mikrobloga

W sumie nic nie mam do katolików. Ale czy oni muszą się z tym tak obnosić?! Rozumiem, modlić się czy coś w domowym zaciszu, nic mi do tego co ludzie robią pod swoim dachem, ale oni robią wszystko, żeby normalni ludzie od razu wiedzieli kim oni są - jakieś łańcuszki na szyjach, krzyżyki, pochody, walenie tymi dzwonami na całe miasto - nawet naklejki mają na samochody. Czy to musi być takie nachalne? Nie wyobrażam sobie mieć dziecka w takim świecie, co jeśli będę z nim w mieście i zobaczymy ich, jak klęczą i mruczą pod nosem, albo ściskają te swoje kuleczki na sznurku?
-Tato, co oni robią?
-Wiesz, ci ludzie wierzą, że istnieje taki niewidzialny pan który wszystko widzi i jeśli oni będą robić albo myśleć inaczej, niż on chce, to będzie ich torturował w nieskończoność
-Fuj! Tato, to moralnie obrzydliwe!
-Wiem, ale to ich wybór i należy go szanować, w końcu nikogo poza sobą nie krzywdzą.
I pęknie mi wtedy serce. bo w imię tolerancji będę kłamał. Bo to nie jest tak, że nikogo nie krzywdzą. To jest właśnie najgorsze, że oni chcą mieć dzieci. Jak normalni ludzie. I mogą je mieć! A przecież to oczywiste, że dziecko wychowane w katolickiej rodzinie też wyrośnie na katolika. Jestem tolerancyjny, no ale ludzie! Bez przesady! To są dzieci! Ja w ogóle nie uważam, że rząd powinien ludziom coś zakazywać albo nakazywać, no ale akurat z tym by mogli coś zrobić, z tym trzeba coś zrobić! Już nawet nie wspominam o tym, że to zupełnie sprzeczne z naturą, znacie jakiś inny gatunek, który odprawia obrządki religijne?

#heheszki #bekazkatoli
  • 39
@syn_octave: Widać w innych krajach, że LGBT to tylko taka niewinna szufladka dla ludzi, którzy nie chcą nic poza ślubem i akceptacją i kolorowe święto raz do roku :D
@gien: chodzi mi o te różnice miedzy orientacją homo i hetero, które ty wygłaszasz. Jak na to wpadles.
Bycie homoseksualistą jest religią w taki sam sposób jak bycie heteroseksualistą. Czyli w żaden.
W kościołach od zarania wbija się do głów, że trzeba być odważnym katolikiem, że religia ma prawo, a katolicy wręcz obowiązek być obecnymi w przestrzeni publicznej. To trochę jak z reklamami produktu w telewizji. Muszą być, żeby budować świadomość marki. Choćby to było jak ostatnimi czasy - wbrew woli sporej części ogółu. W tej chwili to już nawet nie o ten ogół nieprzychylnych chodzi, tylko niestety bardziej o dobre samopoczucie przeciętnego katolika,
...i że bać będzie się tylko pozostała reszta tych, co zostali. A przestać machać szabelką, to przestać sprawować kontrolę nad tymi co zostali, bo zachęcanie do machania szabelką przez wiernych, to tylko sztuczne próby sprawowania kontroli na siłę nad tymi, którzy od dawna kontrolować się nie dają, więc poprzez mobilizację i podsycanie ciągłego stanu zagrożenia, poprzez strach i wrogość do innych, sprawuje się kontrolę nad nimi samymi - wierzącymi. Samo nakręcająca się
Kościół będzie chciał się zmieniać tylko przyparty do muru. Zgodzi się na to, gdy już będzie za późno i nie będzie trzeba ratować starego porządku, skoro i tak zostaną gruzy z tego co było w nim dawniej. Osoby konsekrowane wykruszają na skutek demografii w tempie porównywalnym z pielęgniarkami. Zatem wiele dzieł charytatywnych Kościoła takich jak jadłodajnie, noclegownie, Caritas, domy dziecka, szkoły, są zagrożone - ich funkcjonowanie jest oparte na osobach konsekrowanych, i
Najbardziej gorliwi katolicy mają głęboko wpojony strach przed wszystkim co nowe, a co dopiero jeśli ma choćby pozór zła.
To jest czasem niewyobrażalna blokada przed różnymi rzeczami na poziomie psychiki człowieka. To jak z ludźmi, którzy nagle odchodzą od Kościoła, i pomimo że np. są niewierzący - leczą się na terapiach od nerwic związanych z dawnym życiem w Kościele, bo mają wykształcone określone schematy myślenia i postępowania, od których nie da się