Wpis z mikrobloga

Niedawno dostałam silnego ataku paniki lękowej, nikomu tego nie życzę.
Pierwszy raz coś takiego mi się przytrafiło, przy przynajmniej o takiej sile.
Miałam wrażenie, że mój mózg się zawiesił, na strachu. Obudziłam się rano i poczułam irracjonalny strach, nie rozumiałam co się dzieje. Tysiące negatywnych myśli krążyło mi po głowie, jeśli na jakiejś się skupiłam stan się pogarszał, zaczęłam bardziej odczuwać ból który od dłuższego czasu mi dokucza, to powodowało, że jeszcze bardziej wpadłam w spiralę strachu, że coś złego się dzieje.
Tętno mi podskoczyło, serce łomotało, zalewała mnie adrenalina, zaczęłam płakać. Chciałam wezwać pielęgniarkę, ale bałam się, że nie będę potrafiła wytłumaczyć co się dzieje, albo że podadzą mi coś co jeszcze bardziej mi zaszkodzi. Płakałam jak dziecko, które w tej sposób przywołuje mamę. Nie chciałam być sama, ale nie mogłam wydusić z siebie słowa. Miałam wrażenie, że to załamanie nerwowe, zaczęłam się trząść. Na szczęście pięlegniarki usłyszały płacz i zaczęły szukać źródła.
Wreszcie nie byłam sama, najpierw przyszła jedna, próbowałam jej powiedzieć co się dzieje, trzęsłam się i wymawiałam słowa płacząc. Zaczęła mnie uspokajać, delikatnie. Za chwilę przyszła reszta pięlegniarek, łącznie z oddziałową. Oddziałowa wiedziała, że to atak paniki, zaczęła do mnie mówić bardzo stanowczo, ale nie agresywnie. Konkretnie mówiła, że wszystko jest wporządku, jest tak samo jak było, nic się nie zmieniło. Ton jej głosu, sposób w jaki mówiła pozwoliły mi się skupić na tym co mówi i z każdym słowem uspakajała się. Jakby jej pewność siebie przechodziła na mnie. Czułam się lepiej, ale bardzo bałam się być sama. Dostałam tabletkę na uspokojenie i zastrzyk. Nawet nie pytałam co to, chociaż zazwyczaj tak robię, pomyślałam to mi pomoże. Udało mi się z siebie wykrztusić, że mogę mieć niski poziom potasu. Czasem zdarzało mi się mieć problemy z potasem i byłam wtedy apatyczna, nie miałam apetytu i miałam obniżony nastrój.
Oddziałowa zleciła pobranie krwi, żeby sprawdzić czy faktycznie z tym potasem jest coś nie tak. Normalnie bardzo nie lubię pobierania krwi, mam cienkie żyłki i często zanim uda im się pobrać mi krew jestem cała pokłuta a w tamtym momencie byłam wdzięczna, że ktoś jest ze mną.
Na szczęście chwilę później leki zaczęły działać i zasnęłam. Przez parę dni po tym wydarzeniu panicznie się bałam, że to się powtórzy, na szczęście tak się nie stało.
Przez ponad rok żyję w pernamentym stresie.
Przeszłam planową operację usunięcia guza z odcinka lędźwiowego kręgosłupa.
Niewiadomo co się stało, ale po operacji okazało się, że jestem sparaliżowana od pasa w dół. W dodatku nic nie pomagało na ból który czułam. Dostawałam mieszankę leków, wszystkie jakie są możliwe. Byłam w tak złym stanie, że nie siadałam, nawet sama nie mogłam się obrócić na bok. Trzeba było mnie co dwie godziny przekładać. Przez trzy dni nie skontaktowałam się z mamą, ponieważ nie miałam siły. Byłam w piekle, z bólu nie mogłam spać. Często wyłam z bólu i to dosłownie.
Po trzech tygodniach okazało się, że guz który miałam w odcinku szyjnym bardzo urósł i trzeba było natychmiast operować.
Zaczęło się od tego, że prawa ręka z, dnia na dzień była coraz słabsza. Rezonans nie zostawił żadnych wątpliwości trzeba ciąć, w przeciwnym razie ten guz mnie zabije.
Spędziłam w szpitalu dwa miesiące i do końca pobytu nie udało się lekarzom zastopować bólu. Powinnam trafić do szpitala rehabilitacyjnego, ale byłam w takim stanie, że nie było to możliwe, ponieważ z powodu bólu rehabilitacja nie była by możliwa.
Trafiłam do hospicjum. Dwudziestego pierwszego lutego wybił okrągły rok mojego pobytu w hospicjum.
Jeśli ciekawi Cię moja historia, albo gdybyś drogi użytkowniku, chciał mnie wesprzeć w walce o możliwość chodzenia, to proszę zajrzyj na moją zbiórkę. Tam opisałam dokładnie z czym się zmagam :-(

https://zrzutka.pl/uyd7px

#pomoc #wykopefekt #zbiorka #zdrowie #medycyna #gorzkiezale #depresja
  • 4
  • 0
@kidi1: Dostałam nowe leki między innymi xanax, na szczęście nie zamula mnie ani nic z tych rzeczy. Kiedyś brałam antydepresanty Asentrę i naprawdę lepiej się czułam. Jakoś trzy lata ją stosowałam, czułam się dużo lepiej i powoli odstawiałam lek.
Leki pomagają, ale im szybciej się z nich zejdzie tym lepiej.