Wpis z mikrobloga

@nibiru: Tak jak pisze @FELIX90 patrząc po moich znajomych. Wyniesienie się poza Wrocław oznacza umawianie się znacznie rzadziej w mieście. Jakakolwiek okazja na spotkanie to konieczność patrzenia kiedy będzie ostatni pociąg w tamtą stronę plus konieczność odbioru ze stacji przez małżonka jak jest kawałek dalej od niej.

Dzieciaki zaczęły podrastać, zaczęły się zajęcia i zawsze jedno z rodziców robi za taksówkę. Kumpel wręcz woli jeździć do pracy do Wro bo nie
@nibiru: mieszkałam w Oleśnicy i polecam... jeśli lubisz spokój i podróże ;) Godziny spędzone każdego dnia na dojazdach (albo korki, albo spóźniony pociąg), ale za to w mieście cicho i zielono. Jak chcesz zakładać rodzinę z dziećmi, to zasadniczo wszystko masz pod nosem.

Życie towarzyskie prawie nie istnieje, bo nikomu z Wrocławia nie chce się jechać "na kawę" - bo to przecież 30 km!!!
@nibiru:
Znajomi uwiązani do auta. Dojazdy do pracy, szkoły, na zajęcia dodatkowe, jakieś większe zakupy, to wszystko zajmuje mnóstwo czasu, a wrocławskie korki tylko dodają pikanterii każdej podróży.
Inna rzecz jaką zauważyłam, to to, że przytyli. We Wrocku to po robocie na tenisa, basen czy coś i potem szybko do mieszkania, a teraz wszędzie autem i przez te dojazdy i wracanie do domu o 19 to są zmęczeni i już na