Wpis z mikrobloga

@MedrzecInternetu: Po śmierci jest powrót do stanu początkowego, czyli niebytu. Po pewnym czasie świadomość znowu powstaje - już co najmniej raz tak się zdarzyło, więc jest skrajnie nieprawdopodobne żeby nie zdarzyło się ponownie, bo śmierć nie zmienia magicznie niczego we Wszechświecie. Warunki do ponownego zajścia tego procesu dalej obowiązują.
@agareas: @KorwinizacjaPrzelyku: @MedrzecInternetu: to nie są miliardy lat, tylko nieskończoność. Czyli te Wasze miliardy lat, ale tak razy miliard. I jeszcze razy miliard. I tak w nieskończoność. Bezkres wszystkiego i nicości. Ale spokojnie, to tak jakbyście spali.
Z drugiej strony to motywujące, żeby za życia się nie powstrzymywać przed tym, czego pragniemy, bo i tak ostatecznie dosłownie nic nie ma sensu. A i tak człowiek się hamuje, eh (
@KorwinizacjaPrzelyku: Abstrakcyjnym dla mnie jest, że "coś" powstało z "niczego", cokolwiek to znaczy. Wierzę, że wszystko to albo symulacja albo nieskończona pętla, która istnieje od zawsze, to by wyjasniało problem początku. Nie było początku. Tylko nieskończona seria wielkich wybuchów i zapaści wszechświata (big crunch)

Ale jeśli masz rację, to w sumie i tak pozostaje problem czasu. Czas to w sumie iluzja. Różne organizmy inaczej go odczuwają. Czas jest różny dla różnych
@KorwinizacjaPrzelyku: jeśli nie istniejesz to nie ma znaczenia jak długo to trwa bo nie masz umysłu który byłby w stanie zarejestrować upływ czasu. Nawet jeśli zbieg okoliczności który sprawił że powstała twoja świadomość miałby się powtórzyć w przyszłym wszechświecie albo i jakiś absurdalnie długi czas liczony w długości życia wszechświatów to nie ma znaczenia. Zamykasz oczy i budzisz się jako coś innego. Nie odczówasz niebytu.