Wpis z mikrobloga

#programowanie #pracait #historia
Przez ostatnie kilka miesięcy zacząłem trochę intensywniej rozsyłać CV na stanowiska juniorskie. Odzew był na początku praktycznie żaden, a potem kilka firm odmówiło mi grzecznie z powodu braku doświadczenia komercyjnego. Sporo moich znajomych ze studiów już pracowało, a ja zamiast pójść w ich ślady i zorganizować sobie coś konkretnego w ostatnie wakacje, spędziłem je w sumie mało produktywnie u rodziny i potem żałowałem.

Któregoś dnia dostałem odpowiedź od jednej firmy, że są zainteresowani i mogą podesłać zadanie do zrobienia. Pamiętałem ogłoszenie od nich, bo rzuciło mi się w oczy jako jedno z ciekawszych i całkiem rozwojowych. Ucieszony jak dziecko zabrałem się do pracy. Klasycznie, jak to ja, zrobiłem drobną część zadania, a resztę odłożyłem je na później. Minęło parę dni, zabrakło motywacji czy tam siły woli i to zadanie dalej sobie stało.

Kilka dni przed deadlinem jeden z moich ziomków ze studiów spytał się jak mi idzie. Ja szczerze mówię, że nie mam za bardzo pomysłu na to zadanie i chyba go jednak nie wyślę. Ten usiadł ze mną i zaczęliśmy gadać co trzeba zrobić. Na koniec rzucił takim solidnym no dobra, to teraz rób, a ja siadłem i zacząłem klepać. Jak już jakaś część działała, to mu pokazywałem, a on mówił no dobra, to co teraz?, a ja znów odpowiadałem i implementowałem. W zasadzie przez dwie godziny udało mi się zrobić więcej niż przez cały poprzedni tydzień.

Wróciłem do domu i gdy zadanie było gotowe, wysłałem link do repozytorium. Po kilku dniach dostałem odpowiedź z zaproszeniem na rozmowę. Okrutnie się przed nią stresowałem, ale okazało się, że byli bardzo sympatyczni i podczas rozmowy czułem się bardziej jakbym tłumaczył technikalia znajomemu niż faktycznie był przesłuchiwany w temacie mojej wiedzy.

Czekałem na odpowiedź dwa tygodnie, przerwa świąteczna w ogóle nie pomogła, bo w zasadzie przez całe święta miałem gdzieś z tyłu głowy tą rekrutację. Po cichu liczyłem, że się uda, choć w międzyczasie zdążyło mi się posypać trochę spraw prywatnych, no ale to życie i czasem tak bywa.

Minęły dwa tygodnie, odpowiedzi nadal brak, więc uznałem, że prawdopodobnie wzięli jakiegoś gigachada z super projektami, świetną komunikacją i trzeba będzie znów wrócić do rozsyłania CV, no trudno. Czekałem jednego dnia na kuriera, i widząc telefon byłem święcie przekonany że to on. Odbieram, a tu dzwonią z tej firmy, przepraszają za opóźnienia i pytają się czy nadal jestem zainteresowany. W przeciągu kilkunastu minut dostałem ofertę.

Mega się ucieszyłem, podniosło mnie to trochę na duchu po dosyć mizernym początku roku i życzę wszystkim, którym też coś leży na serduchu dużo wytrwałości, będzie lepiej. Zastanawiam się jak mogę podziękować mojemu ziomkowi, który pomógł mi z zadaniem. Naprawdę nie spodziewałem się takiego obrotu spraw i myślę, że on też xD. Ogólnie interesuje się fantastyką, gierkami, anime, programowaniem oczywiście i kostkami rubika. Gdyby ktoś miał jakiś pomysł to zapraszam do podzielenia się, może wspólnie wykminimy coś ciekawego dla niego.
  • 22
@kiedys_bede_bogaty:

no przeciez dokladnie to napisalem, zaczynasz od 3k konczysz na 10k jak zmieniasz prace

btw znam firme ktore na stazu daje 6k i po stazu 10k, wiec tez zalezy od firmy

ale wykopki jak uslysza junior i cos wiecej niz minimalna na zleceniu to malpi mozg zwieche lapie, jakto tak junior zarabia uczciwie xdd
@tanczmy: gratki, dla kolegi dobra flacha rumu czy innej whisky bo być może tylko dzięki niemu masz robote. Grunt żeby nie prokrastynowac, miej to z tylu głowy, ja po prawie dyszce lat mam z tym spory problem, motywacja jest mega wazna