Wpis z mikrobloga

Nieco ponad rok temu wróciłem do Polski. Od tego czasu ciągle pod górkę. Nie, że praca czy życie w polskim społeczeństwie - tu rzeczy mają się dobrze. Chodzi o urzędy, biurokrację. Prowadzę JDG, więc z funkcjonariuszami US i ZUS mam do czynienia regularnie; a to brakuje jakiejś #!$%@? w formularzu A, załącznik B do pisma C, a to nawet ZUS nie wie jak zaklasyfikować jakiś specyficzny rodzaj umowy. Nic to, że akurat jestem w delegacji na drugim końcu świata - to sprawa najwyższej wagi, jak formularz nie będzie się zgadzał już, teraz, to będą srogie kary!

Próbuję też wybudować dom. Teren budowlany jest, drogi nie ma, gmina ma gdzieś. "Powinniśmy tę drogę poszerzyć i utwardzić, tak stanowi prawo. Ale nie zrobimy bo nie ma pieniędzy. I co nam pan zrobisz?" mówi gmina, jak ten szatniarz za PRLu. Architekt mówi, że albo się ugnę, albo sąd. Wygram, ale po ilu latach? Przecież w Polsce ciągle nie ma sądów. Chodzę więc za sąsiadami, żeby zgodzili się na drogę po kawałku ich działek. A to nie tak proste - kto dziś za darmo cokolwiek odda? Udaje się w końcu i remontuję na własny koszt. Natrudziłem się niemiłosiernie, ale w końcu jest - piękna, utwardzona droga, 3 metry szeroka. Teraz gmina mówi: "ładnie, kamień jak chcieliśmy, szeroko jak chcieliśmy. Masz pan nasze błogosławieństwo". Następny krok - starostwo powiatowe: "droga za wąska, ma być 5 metrów". "Ale jak to za wąska?", pytam przerażony, "gmina klepnęła, przecież inni na ulicy się budują?". Wtem riposta "Oni dostali pozwolenia wcześniej, a teraz ma być 5 metrów i już. No i co nam pan zrobisz?"... Architekt znów mówi, że albo się ugnę, albo sąd. Tylko ja już nie mam siły. Szukam właśnie domów na sprzedaż na Malcie, Chorwacji, a może na Cyprze albo w Finlandii?

Tydzień temu przyszli do mnie policjanci w sprawie ćwiczeń. Przyszli, bo byłem na liście najprawdopodobniej z racji wykonywanego zawodu. Spisali pesel, wykształcenie, obwód głowy i numer buta. Dostałem przydział do konkretnych służb. Poszli jednak mówiąc, że w sumie to jeszcze nic nie wiadomo, to tylko przydział i może być, że nikt na żadne ćwiczenia nie wezwie.
Wtedy nie przejęło mnie to. Mogę iść. Trochę irytowało mnie, że straconych pieniędzy za opuszczone dni w pracy pewnie nie zwrócą (mimo obietnic), ale trudno, przeżyję.
Dziś jednak, gdy dostałem wspomniane pismo z starostwa, frustracja bierze górę. Czara goryczy się przelała; wszak powyższe przykłady to tylko wierzchołek góry lodowej biurokratycznej machiny #!$%@?.

Dlaczego więc mam cokolwiek robić dla państwa, które od zawsze i wciąż, pomimo obiecywanych dobrych, najlepszych nawet zmian, kopie mnie po dupie? Dlaczego w razie wojny mam bronić ludzi, którzy nie chcą działającego sądownictwa, urzędów, prostego i przejrzystego prawa, a socjalu, czternastych emerytur i igrzysk w sejmie?

#gownowpis #zalesie ##!$%@? #emigracja
  • 13
@wykopowy_brukselek: Oczywiście, ja jestem winien. Mieszkałem tu i ówdzie i wydaje mi się, że nie różnimy się zbytnio od innych nacji, ale jednak mamy kilka naszych atrybutów. Winienie pokrzywdzonych jest jedną z nich i równocześnie jedną z najbardziej #!$%@?ących.

Handlarz sprzedał ci szrota? Sam jesteś sobie winny. Urzędnik cię gnębi? Po co żeś tu wracał. Jakiś prostak rzucił ślini się na twój widok? Po #!$%@? chodzisz taka wyrozbierana. Każdy ponad każdy.
@rejestracjaniedziala: nie słuchaj idiotów którzy piszą, że jesteś sam sobie winien bo wróciłeś do kraju gdzie się urodziłem i czujesz przywiązanie + masz rodzinę. Ja również byłem w UK po maturze 20 miesięcy - nie cierpię Anglii ale jednak było bardziej ludzko, bardziej nieco zrobione wszystko pod człowieka. Już w Polsce pracuje po powrocie z UK 6 lat około i każdego dnia marzę by wyjechać na stałe z tego kraju. Marzyłem