Wpis z mikrobloga

Ostatnio sobie z ciekawości chciałem zgłębić temat i okazało się, że ciężko w sumie coś sensowniejszego na temat walk na linii Sanu odnaleźć w internecie. Zazwyczaj jak już coś się znajdzie, to jest to parę zdań. Wobec tego postanowiłem coś naskrobać. Ten wpis to część pierwsza z trzech, które dzień po dniu będą publikowane. Wiem, że nie jest to doskonałe pisanie i że w dużej mierze zbieram informacje do kupy. Liczę mimo to, że choć trochę pokażę tym, że warto się interesować historią lokalną. Bo właśnie z powodu zainteresowania okolicznymi wojskowymi cmentarzami rozrzuconymi po lasach ten wpis powstał. Długo, ale mam nadzieję, że nie nudno napisane. Starałem się pisać jak dla laika wspierając się materiałami źródłowymi.

Przy okazji zapraszam również moich dawnych czytelników spod tagu #wojnaobronna1939, bo może to was zainteresować :).

CZĘŚĆ 3/3. TUTAJ ZNAJDZIESZ CZĘŚĆ 1, A TUTAJ CZĘŚĆ 2.

---

Ofensywa 1915 roku.

14 maja siły Austriackie ponownie pojawiły się nad Sanem. Rozpoczęły się tym samym ciężkie walki trwające przeszło miesiąc na całej długości rzeki. Najcięższe boje toczono na linii Rudnik-Warchoły. W pewnym momencie Rosjanom udało się zająć Rudnik i utworzyć wyłom w wojskach cesarskich, jednakże Austriakom udało się go pośpiesznie załatać unikając przełamania. Dopiero 23 maja udało się odrzucić Rosjan.

Równie ciężkie walki toczono w rejonie Sieniawa - Jarosław, gdzie wojska Rosyjskie usiłowały rozwinąć natarcie w kierunku przez Jarosław wykonując manewr oskrzydlający na Rzeszów by zamknąć w kotle nad Sanem siły Austriackie. Ofensywa ta została jednak zatrzymana 4 czerwca.

Po przełamaniu obrony rosyjskiej w okolicach Gorlic front ustabilizował się na jakiś czas na linii Tarnogóra - Groble - Sibigi - Jeżowe - Stany - Przyszów Kameralny. 19 czerwca jednak walki ustały, a Rosjanie 23 czerwca wycofali się ponownie za rzeki Tanew oraz San. To był ostatni akord walk na linii Sanu.

Gdy ucichły działa...

Zniszczenia wynikające z walk roku 1915 były jeszcze większe niż te od walk z poprzedniego roku. Jak zanotował świadek tych wydarzeń, Jan Słomka:

Było spalonych 1700 gospodarstw chłopskich i 850 domów mieszkalnych w miasteczkach: Nisku, Rudniku, Ulanowie. Pogorzelcy gnieździli się w dołach ziemnych i szałasach naprędce skleconych. Dwory i folwarki, których właściciele przeważnie nie byli na miejscu, zostały spalone albo zrabowane.


Po całym terenie Galicji krążyły niezliczone bandy dezerterów, którzy atakowali pałace, zagrody, miasta i wsie plądrując i mordując. Mieszkańcy zaczęli się organizować w formacje milicji by bronić tego, co im pozostało.

Widok, jaki przedstawiał ten rejon po przejściu walk przypominał istne dantejskie sceny. Miasta i wsie były kompletnie zdewastowane. Za przykład posłużę się tu kilkoma opisami.

Ks. Feliks Sękiewicz, proboszcz w Rudniku nad Sanem:

Z całego Rudnika, oprócz niewielu domów, pozostały tylko gruzy, a w śród nich kominy, które na podobieństwo kościotrupów zdają się wyciągać z grobów skamieniałe od zgrozy piszczele rąk swoich hen w górę i wołać o miłosierdzie dla tych, którzy tam niegdyś schronienia mieli! (...) Pola plebańskie, jak i lasy dworskie i dwór sam, wszystko to poprzerzynane rowami strzeleckimi, a grobów poległych po lasach, ogrodach, dziedzińcach mieszczańskich pełno. Nie jest od nich wolnym nawet sam rynek, bo w środku jego świeża wielka mogiła, mieszcząca w sobie ostatnie szczątki bohaterów, zdaje się wołać do przechodzących: „Memento Mori! Pamiętaj o śmierci”.


Adam Krasicki natomiast tak wspomina przejazd przez Nisko:

Miasto Nisko ruina kompletna, co nie spalone, to kulami rozbite, dachy jak sita, w murach dziury, kościół zupełnie rozwalony, bez dachu i wież. Pałac Rességuierów w środku miasta, to samo – z dziurami od granatów i na wpół ruina, jak również browar i zabudowania gospodarcze. Wszystko to jednak jeszcze z jesieni. [...] Przechodzę przez park pałacowy, obraz nędzy i rozpaczy, śliczne stare egzotyczne drzewa, poogryzane przez konie, poucinane na dekunki, których szereg jest w parku, ani trawnika, ani ścieżki, stoi kolumna automobilowa, pasą się konie, krowy, obozują szofery. Groby żołnierzy rosyjskich pod platanami, egzotyczne świerki poobcinane na osłonę dekunków. Ciekawe – na tutejszych piaskach w parku kultura jodły bardzo ładna. Pałac wewnątrz zupełnie zdemolowany, kilkanaście granatów w ścianach i w dachu. Z kościoła tylko mury zewnętrzne, 36 granatów wpadło.


W podobnym tonie zniszczenia opisywał poseł Zygmunt Lasocki:

Nisko wraz z przysiółkami ma 332 domy spalone. Kościół, to ruina bez sklepień i dachu. Starostwo, sąd, gimnazyum realne, pałac dawniej hr. Rességuierów, obecnie Franków, bardzo uszkodzone od pocisków. Szkoła spalona. Podczas ostrzeliwania miasta zginęło około 40 mieszkańców. W śródmieściu groby poległych żołnierzy rosyjskich. Siedzą na nich wynędzniałe kobiety z dziećmi, wyczekując tłumami przed starostwem na wypłatę zasiłku wojskowego. Grupa wychodźców, którzy powrócili z baraków libnickich, czeka na zapomogę. Tło stanowią spalone budynki. Przykry obrazek.


W okolicznych miastach Krzeszowie i Ulanowie sytuacja wyglądała podobnie, z tą różnicą, że ocalały zabytkowe kościoły, a w przypadku samego Ulanowa także Synagoga i Urząd Gminny.

Rozwadów również doświadczył olbrzymich zniszczeń. Jak opisywała gazeta "Nowa Reforma":

W Rozwadowie z 350 domów pożar zniszczył około 170, częściowemu zaś uszkodzeniu uległo 160. Z czterech tysięcy mieszkańców pozostało zaledwie około 1.000. W klasztorze O.O. Kapucynów schroniło się na czas bitwy około 600 osób, które pozostały tam przez pięć tygodni. Pałac ks. Lubomirskiego obrabowany jest ze wszystkich rzeczy wartościowych. Sklepy i apteka zniszczone. Miasto przedstawia obraz ponury, nędza nie do opisania.


Natomiast sam pałac Lubomirskich w Charzewicach został doszczętnie zdewastowany przez Rosjan:

Straty największej doniosłości i najdotkliwsze poniósł pałac ks. Lubomirskich w Rozwadowie, skutkiem wywiezienia jego wewnętrznego urządzenia i zbiorów przez wojska rosyjskie. Zginęła w ten sposób galerja kilkudziesięciu obrazów dawnych szkół, wśród nich dzieła wybitnych mistrzów, jak: Battoniego, Pourbusa, eter van Ringa, Sylwestra, nawet jeden obrazek religijny Pinturicchia, dalej portrety rodzinne, kilkanaście rzadkich kolorowych sztychów angielskich, kilkanaście miniatur, kilkanaście rysunków Matejki. (...) meble i sprzęty jeszcze z zamku rzeszowskiego pochodzące, stare bronzy, zegary, świeczniki, lustra, dużo starej porcelany saskiej (...) buława polna hetmana Hieronima Lubomirskigo z pod Wiednia, chorągiew Stanisława Lubomirskiego z pod Chocimia. (...) stare rękopisy (...)


Okoliczne wsie były również w opłakanym stanie. W Przędzelu do 1915 roku z 320 budynków spalono 150, a ponad 100 zostało uszkodzonych. Natomiast po przejściu ostatniego frontu całych domostw ostało się zaledwie 40. W Nowej wsi z 45 domów ostało się w całości zaledwie 5. W Wolinie z 56 stało nadal tylko 6. W Kopkach i Stróży zniszczono łącznie ok. 140 domostw. W Racławicach pożar spowodowany ostrzałem artyleryjskim strawił 84 ze 106 domów oraz miejscowy kościół. W Tarnogórze ze 123 domów ocalało jedynie 11. Sarzyna natomiast została spalona doszczętnie. W Maziarni i Jeżowem spłonęło po 80 domostw, w Kamieniu 51. W Przyszowie spalone zostało 240 domostw oraz budynek szkoły.

Zniszczenia te wynikały nie tylko z ostrzału, ale również często były podpalane celowo przez obie strony celem uniemożliwienia ukrycia się przeciwnikowi. Powodem były również uprzedzenia na tle narodowościowym. Na przykład Rosjanie podpalali domy żydowskie, jak to miało miejsce m.in. w Ulanowie.

Łącznie do 1915 roku w powiecie niżańskim zniszczono w wyniku działań wojennych 3048 budynków mieszkalnych oraz 4546 zabudowań gospodarczych. Ponadto dokonano masowej grabieży majątku ruchomego. Zarekwirowaniu podlegało bydło, konie, zboża oraz siano. To, co się ostało często podlegało "taktyce spalonej ziemi". Z powodu tych działań łącznie pogłowie zwierząt hodowlanych na terenie powiatu uległo zmniejszeniu o ponad 37%.

Straty dotknęły również oczywiście lasów, które trawiły pożary, a także drewno z nich pozyskane stanowiło budulec dla umocnień, przepraw i dróg. Wycinka była również prowadzona celem odsłonięcia pola do obserwacji przeciwnika.

Ostatnim punktem dopełniającym ten ponury obraz stanowią pochówki poległych żołnierzy. A tychże chowano w zasadzie wszędzie. Przy spalonych kościołach, na zrujnowanych rynkach, na podwórkach, w okopach, przy torach kolejowych, w parkach, przy przeprawach, lejach po bombach, lasach i wielu, wielu innych miejscach.

Ekshumacje i grzebanie w grobach masowych w wyznaczonych do tego miejscach rozpoczęto jednak już jesienią 1915 roku. W Rudniku na przykład na polecenie hrabiego Tarnowskiego ponad 3600 ciał żołnierzy zostało pochowanych do masowego grobu, na którym postawiono krzyż i kamień z tablicą, której treść brzmiała:

POLEGLI W BITWIE
W RUDNIKU
OD DNIA 10 X DO 4 XI 1914
PROSZĄ O WESTCHNIENIE DO BOGA.

Władze austriackie również poczęły tworzyć cmentarze wojenne w całej okolicy. Jak wspomina ksiądz Sękiewicz:

Przez jesień i zimę całą r. z. wykopywali pospolitacy nasi groby poległych bohaterów naszych i cywilnych przenosząc ich szczątki z pól i pobrzeża Sanu na cmentarz wielki nowy, wojenny w Rudniku, a mimo to zda się, że mogił w lasach i na polach nic nie ubyło! Tak wielka, tak niezmierna jest ich liczba.


W Rudniku powstało wówczas największe miejsce pochówku poległych żołnierzy. Łącznie w około 30 mogiłach pod postacią rowów pochowano ok. 4-5 tysięcy żołnierzy. W centrum cmentarza wojskowego w 1917 roku postawiono tam murowany pomnik w miejsce drewnianego krzyża z datami 1914-1915 i napisem w języku niemieckim "My Dla was. Wy dla nas".

Warunki, w których przebywała miejscowa ludność były opłakane. Jak wspominają kronikarze:

Lud dotąd jeszcze jakby pozbawiony zmysłów nie może oswoić się z swojem nieszczęściem, lecz, błąka się po ruinach i gruzach z załamanemi rękoma, jęcząc i płacząc. Bieda i teraz wyszczerza złowrogie swoje ślepie przez szpary szałasów, które lud sobie sklecił z gałęzi drzew sosnowych, kawałków blachy, papy lub podartych płacht wojskowych. Spoglądając na te iście „psie budy”, ma się wrażenie, że pod względem kultury cofnęliśmy się wśród tej strasznej zawieruchy wojennej o tysiące lat wstecz, do owej epoki, w której mieszkańcy naszego globu nie znali jeszcze domów mieszkalnych, lecz kryć się i mieszkać musieli po jaskiniach i grotach ziemnych.


Pomoc humanitarna przybywała ze wszystkich stron. Również osoby wyższego stanu starały się pomóc cierpiącej ludności kupując niezbędne dobra z własnej kieszeni, jak chociażby hr. Tarnowska z Dzikowa.

A co do strat w ludności cywilnej, to prawdopodobnie nigdy nie poznamy dokładnych liczb. Miejscowe metryki dają naprawdę nikłe pojęcie o tym ilu ludzi straciło życie wskutek samych działań wojennych, pożarów, głodu, zajmowania majątku oraz chorób takich jak czerwonka, tyfus, cholera oraz ospa. Pewne mgliste pojęcie może dawać to, że według oficjalnego spisu z 1921 roku ludność wiejska w stosunku do 1914 roku w tym rejonie uległa pomniejszeniu o prawie 11%. Warto tu też odnotować fakt dokonywania mordów z powodów rzekomej kolaboracji z wrogiem, które to były podczas działań wojennych na porządku dziennym zarówno ze strony żołnierzy Austriackich, jak i Rosyjskich.

Po tych zdarzeniach obecnie pozostały jedynie cmentarne pomniki oraz może kilkanaście małych cmentarzy rozrzuconych po okolicy, gdzie pod prostymi, żołnierskimi krzyżami spoczywają ci wszyscy, którzy walczyli w Wielkiej Wojnie o każdy skrawek tej ziemi. Często zapomniani, otoczeni zaniedbanym parkanem, utuleni szumem pobliskich sosen. Mimo, że to już dawne dzieje i prawie nikt z żyjących o tych wydarzeniach nie pamięta, to moim zdaniem warto zachować pamięć o tych mrocznych dniach i przypominać to, do czego prowadzi każda wojna i ile krzywdy ona przynosi.

---
Źródła:
1. Roman Wydra, ”Wielka Wojna na ziemi Rozwadowskiej.”.
2. Aneta Garanty, “Rozwadów 1914-1918. Raport ze zniszczonego miasta.”.
3. Tomasz Sudoł, “Działania wojenne na ziemi Niżańskiej i Rudnickiej w latach 1914-1915.”.
4. Marek Florek, “Zniszczenia Rudnika w czasie Wielkiej Wojny 1914-1918.”.

Na zdjęciu: Warunki bytowe cywilów po ostatecznym przejściu frontu.

#bitwarudnicka #pierwszawojnaswiatowa #wielkawojna #wojna #historia #rudnik #nisko #stalowawola #lezajsk #gruparatowaniapoziomu #austrowegry #rosja #xxwiek
takitamktos - Ostatnio sobie z ciekawości chciałem zgłębić temat i okazało się, że ci...

źródło: comment_1668968977BfMq0jWCc2TAbPboxonMI3.jpg

Pobierz
  • 6
@taki_tam_ktos: Przy modzie na deprecjonowanie osiągnięć II RP, łątwo zapomina się jaki był punkt startowy.

Warto sobie czasem uświadomić jak bardzo zniszczonym materialnie i demograficznie przez I WŚ była Polska - te straty jakoś zatarły się w społecznej pamięci, zepchnięte w cień przez odzyskanie upragnionej niepodległości, bądź przygniecione ciężarem strat drugowojennych.

Świetna robota miras
Warto sobie czasem uświadomić jak bardzo zniszczonym materialnie i demograficznie przez I WŚ była Polska - te straty jakoś zatarły się w społecznej pamięci, zepchnięte w cień przez odzyskanie upragnionej niepodległości, bądź przygniecione ciężarem strat drugowojennych.


@Dr_Killjoy: Sam pochodzę z opisywanych okolic, w zasadzie sporą część tych miejscowości znam na wylot. Babka urodzona w 1940 często wspomina jaka tu bieda była przed wojną i zaraz po wojnie (II WŚ). Już po