Wpis z mikrobloga

Ale ta inflacja #!$%@?. Jeszcze pól roku temu to byl 1mln zł.


I jeszcze ktos chce zebym za to płacił.
Niech #!$%@?.

Nic bardziej nie #!$%@? jak to że idziesz na studia ktore trwaja 6 lat i nie nauczą Cię tam niczego sensownego,tylko jakies gówna,na ktore marnujesz czas w domu, a podstawowych czynnisci nikt nie ma zamiaru pokazać.

Co za gówniany kraj. Naściągali Ukraińcow, naprodukowali 10 osobowe grupy studenckie i jest w pyte. Znowu stare baby pojda do urn przekonane, że w kraju zydowskie grupy lgbt rozkradają polske.

#szpital #lekarze #zdrowie #edukacja #pis #polska #panstwo #medycyna #zalesie
gracilis - Ale ta inflacja #!$%@?. Jeszcze pól roku temu to byl 1mln zł.

SPOILER
...

źródło: comment_1665921012levvDKw6YHJ0DfFCY2iZQW.jpg

Pobierz
  • 42
  • Odpowiedz
Jakie są prognozy co do liczby lekarzy w przyszłości? Bo nie wiem, czy lepsze zepsuć sobie zdrowie w kolejce do małej liczby lekarzy, czy poddać się opiece gorzej wykształconemu zagraniczniakowi, ale szybciej.


@Halbr: Wolałbym poczekać 3 miesiące niż zostać zoperowanym przez jakiegoś gamonia który mi zaklipsuje DHC myląc go z tętnicą pęcherzykową, ale co kto lubi.
  • Odpowiedz
  • 1
Wolałbym poczekać 3 miesiące niż zostać zoperowanym przez jakiegoś gamonia który mi zaklipsuje DHC myląc go z tętnicą pęcherzykową, ale co kto lubi.


@Strahl W takim wymyślonym scenariuszu tak, a ja wymyślę scenariusz, gdzie ktoś czeka Bóg wie ile do endokrynologa, gdy mógłby krócej i być zdiagnozowanym poprawnie szybciej.

Mniemam, że jesteś lekarzem, więc problemu z czekaniem w kolejce nie masz. Ja szczerze powiem, że nie wiem, jakie są kolejki, gdyż też nie czekam. Natomiast słyszałem, że do endokrynologa czy ortopedy czeka się nawet 9 miesięcy. Myślę, że są lekarze z zagranicy, którzy przynajmniej z jakaś częścią roboty sobie poradzą.
  • Odpowiedz
@Halbr: kolejki do endokrynologa to wymysl polnisze wirtszaft gdzie wykastrowano lekarzy rodzinnych i nie placi sie odpowiednio specjalistom posiadajacym te specjalizacje za uslugi/nie wykupuje odpowiedniej ich ilosci, w Niemczech gdzie endokrynologów per capita jest mniej nikt nie czeka 4 lata na wizyte.
  • Odpowiedz
  • 1
@Strahl A ortopedy? A do hematologa? Ten endokrynolog to taki przykład. Piszę, o tym, o czym słyszałem od znajomych, bo sam nie mam doświadczenia z kolejkami.

Twoje propozycje naprawy może poskutkują teraz. Ale, jak pisałem wyżej, mam przesłanki by uznawać, że będzie dużo gorzej i bez dodatkowych głów nic się nie uzyska.
  • Odpowiedz
@Halbr: powiem tak, konczylem te studia jakoś w 2015 roku i jak porównuje z poziomem kształcenia na zagranicznej uczelni to było to dno i sto metrów mułu, zarówno pod względem logistycznym, traktowania studenta jak i ilości personelu. Podobnie wyglądało to na etapie szkolenia specjalizacyjnego, tylko tutaj już kończy się zabawa i zaczyna się poważna praca - a ci gamonie zwiększyli limity przyjęć dwukrotnie nie zwiększając w żaden sposób pozostałych zmiennych,
  • Odpowiedz
  • 0
@Strahl Niestety nie jestem w stanie prowadzić z Tobą merytorycznej rozmowy, bo się nie znam na sprawie.
Mogę więc tylko podziękować za wymianę myśli i podkreślić swoje wcześniejsze uwagi odnośnie potencjalnie zmniejszającego się pogłowia lekarzy i znacznie zwiększającej się liczby potencjalnych pacjentów.
Bywaj.
  • Odpowiedz
@Strahl: Przez te eksperymenty ja cały czas zastanawiam się gdzie wyjechać, bo boje się przyszłości w Polsce, że ktoś nakaże mi pracę, stawki spadną albo inne cyrki bez stabilnej pracy.
  • Odpowiedz
@gracilis: gdziekolwiek w kierunku cywilizacji gdzie nie brzydzisz się życia i języka, kasa w mniejszym badz wiekszym stopniu zgadza się wszędzie. Chociaż o Hiszpanii słyszałem od koleżanki średnie rzeczy, z kolei we Francji szkolenie specjalizacyjne to niewolnictwo 2.0 jak w Polsce.
  • Odpowiedz
@gracilis: w ramach szkolenia specjalizacyjnego w zabiegówkach polecam Niemcy, inna kultura kształcenia, wyoperujesz się i chętnie biorą ludzi z Polski bo Niemcy nie chcą tego robić a Polak jest lepszy od jakiegoś Mahmeda na wszystkich płaszczyznach. I to we wszystkich możliwych speckach, od urologii, przez laryngologie (wszelkie neck-dissection i duże zabiegi z neurochirurgami i chirurgami plastycznymi) po neurochirurgie, na tutejszym odpowiedniku chirurgii naczyniowej czy ogolnej wzieliby kota z jedna noga
  • Odpowiedz
@Strahl: dają robić neuro i plastykę w niemczech? W polsce to raczej specki bez szansy na dostanie się, a jezeli nawet to zabiegów człowiek nie uświadczy
  • Odpowiedz
@gracilis: plastyke średnio, na neuro poza klinikami uniwersyteckimi (ale robiącymi też dużo zaawansowanych zabiegów operacyjnych w szpitalach najwyzszej referencyjnosci) jest masa zagranicznych ludzi. Tylko do bycia neurochirurgiem musisz przejść kondycjonowanie do bycia przemądrzałym, małym, śliskim i podstępnym #!$%@? z ego #!$%@? w kosmos, bo inaczej nie wtopisz się w tłum. Jak pracowalem w mniejszym osrodku to w wiekszosci zabiegów był wpisany asystent w asyscie a przy prostszych rzeczach i na
  • Odpowiedz
@gracilis: Nie wiem czy jest tu w ogole sens mowic o szansach, jak masz mózg, dryg, jakieś minimum podstaw i potrafisz się dogadać to nic nie stoi na przeszkodzie. W takiej pseudoelitarnej radiologii jestem w stanie wskazać 4 ośrodki w NRW które przyjmą kogoś z minimum pojęcia od ręki.
  • Odpowiedz
@gracilis: uh, jako singiel zaczynasz od ~3k netto, po roku z dyżurami wychodzi ~4k (dyżury w ramach normalnego etatu, nie pracujesz w żadnym razie 300h miesiecznie). Dupy nie urywa szczególnie na początku, ale da sie za to komfortowo żyć (i mieć czas na życie i ewentualną naukę poza pracą), 80 metrowe mieszkanie w duzym miescie w NRW 5 minut od szpitala kosztuje mnie z rachunkami 900 euro. Często szpitale oferują
  • Odpowiedz
@Strahl: Ty liczysz utrzymanie tylko na siebie jako singla? Ogólne to NRW i rejony obok, bo byłe NRD mnie nie interesuje.

Czyli wychodzi tyle ile kalkulator pokazywał. W Polsce jest tak, że ludzie nie chodzą na dyżury a pod koniec miesiąca dają sprawozdanie z dni w których w pracy nie byli i dostają wypłatę. Patologia na całego.
  • Odpowiedz
@Strahl: Kiedy kończysz specke?

Swego czasu czytałem o tym, jak to wygląda w Niemczech i zdziwiło mnie to, że mało lekarzy miało pracować w prywacie. Pensje w szpitalach nie są duże, ale oni i tak uważają że zarabiają bardzo dużo jak na standardy krajowe. Trochę tego nie ogarniam czy prywata nie jest brana pod uwagę w tych statystykach zarobków.
  • Odpowiedz
@gracilis: Bo prywata wyglada tutaj inaczej. Prawie nikt nie chodzi do lekarza jak w Polsce placac z wlasnej kieszeni za wizyte - teoretycznie mozesz isc tak do kazdego lekarza, ale nikt tego nie robi, bo terminy są w miare ludzkie, a wybierając prywatne ubezpieczenie zamiast publicznego masz termin od ręki. Od Oberarzta w górę praktycznie wszyscy pracują na umowach pozataryfowych (czystych facharztów jest relatywnie niewielu, czesto to tylko funkcja oczekująca
  • Odpowiedz