Wpis z mikrobloga

Cześć łuszczycowe Mirki i Mirabelki! Miałam już jakiś czas temu wrzucić info o fajnym leku. Jakiś czas temu przepisała mi go dość młoda pani dermatolog, bo od maseczek na wiosnę zrobił mi się przewlekły stan zapalny. Daje radę, parę dni stosowania i baaardzo poprawił mi stan skóry. Jedyny minus u mnie jest taki że największa jego skuteczność była na samym początku stosowania, później chyba skóra się przyzwyczaja. Nie mniej jednak bardzo dużo, bo z 80% zmian mi zeszło.
#luszczyca #dermatologia
cyberyna - Cześć łuszczycowe Mirki i Mirabelki! Miałam już jakiś czas temu wrzucić in...

źródło: comment_1662113609bwexLjYMRrA9D0YkL9EDq8.jpg

Pobierz
  • 11
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@cyberyna: jakaś terapia słońcem była stosowana? jeśli tak to jak

maść jest mieszanką przeciwzapalnego i czegoś podobnego do wit. D, z czasem przeciwzapalny środek zacznie coraz gorzej działać, że nic nie leczy to chyba oczywiste
  • Odpowiedz
jakaś terapia słońcem była stosowana? jeśli tak to jak


@KollA: nie, to była wczesna wiosna

że nic nie leczy to chyba oczywiste


@KollA: skoro wg Ciebie środek p/zapalny nie leczy, to co robi? Wg mnie leczy ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@cyberyna: Oki, muszę wypróbować. Ogólnie to zmagam się z tym dziadostwem od kilku ładnych lat, w przyszłym tygodniu zaczynam leczenie biologiczne. Masz jakieś doświadczenie w tym temacie, jeśli mogę spytać? :)
  • Odpowiedz
@cyberyna: nie, to jest udawanie, że leczy się pacjentów, tak samo jest z środkami przeciwzapalnymi na przeziębienia, grypki itp.

z tego co mówi internet to terapia słońcem jest najskuteczniejsza, ale to też trzeba się nauczyć korzystać tak aby efekty były jak największe, zawczasu jeść antyoksydanty, marchewki, nie doprowadzać do spalenia skóry (czyli naświetlać się bardzo krótko, ale często), ja nie stosuję żadnych kremów

niby się nie powinno stosować salicylolu (ja
  • Odpowiedz
@Mddzms99: Raczej nie, zmiany mam od wieku dojrzewania. Wtedy rodzice mnie zapisali na kurację u jednego starszego lekarza lampami i do tego dostawałam jakieś kapsułki. Nie pamiętam co to był za lek, ale pomogło na dość długo. Później zapisałam się na leczenie w szpitalu wojskowym podczas wakacji na studiach, paćkali mnie jakimiś ciemnymi maściami ale nie było to nic z dziegciem, bardziej glinka i brudziło jak cholera. Też po tym miałam na trochę spokój.

Od czasu skończenia studiów głównie smaruje maściami, Cutivate i podobne, a na głowę Momecutan (dawniej Dermovate). Kiedyś mnie lekarka też opierdzieliła że powinnam częściej chodzić do dermatologów, bo raz na te 3-4 lata wychodzą nowe leki. A ja dekadę leciałam na dwóch lekach, na ciało i na głowę.
Przerabiałam chyba wszystko możliwe, łącznie z przyjmowaniem leków immunosupresyjnych. Strasznie źle je odbierałam.

A teraz mam zasadę, żeby nie dopuszczać do rozwinięcia wykwitu i jak tylko coś się lekko pojawi, smaruję odrobiną sterydu. Tak.. 20 parę lat na tym jadę i jakoś żyję ( ͡
  • Odpowiedz
@cyberyna: To chyba najpopularniejszy steryd stosowany aktualnie. Po odstawieniu będzie jeszcze gorzej.
I łagodzenie objawów (leczenie objawowe) to ciężko leczeniem nazwać...

Ciut lepszy, ale podobny jest Enstilar, ale droższy też.
  • Odpowiedz
@Dzyszla: Enstilar stosowałem, pomogło zbić duże wykwity, ale w ich miejsce powstały dużo małych, drobnych zmian, wyglądających jak ospa. Każdy chyba inaczej reaguje, niestety nie ma uniewersalnych leków :/
  • Odpowiedz