Aktywne Wpisy
mickpl +1581
cytmirka +206
Ostatnie zdjęcie Rudzika, zrobiłam je kilkanaście minut przed eutanazją… To była moja pierwsza eutanazja podopiecznego psiaka.
Skąd się wziął Rudzik? Jakiś czas temu jego opiekun został oddany do domu starców, a rodzina niestety nie poczuła się ani trochę odpowiedzialna za Rudzika i drugiego psiaka, więc obydwoje trafili pod naszą opiekę.
Rudzik miał chore nerki i kamień na zębach, usunięcie kamienia miało mieć miejsce teraz w piątek, ale już nie doczekał. Według weterynarz i tak nie wybudziłby się po zabiegu, bo wyszło, że serduszko również słabe.
Stan
Skąd się wziął Rudzik? Jakiś czas temu jego opiekun został oddany do domu starców, a rodzina niestety nie poczuła się ani trochę odpowiedzialna za Rudzika i drugiego psiaka, więc obydwoje trafili pod naszą opiekę.
Rudzik miał chore nerki i kamień na zębach, usunięcie kamienia miało mieć miejsce teraz w piątek, ale już nie doczekał. Według weterynarz i tak nie wybudziłby się po zabiegu, bo wyszło, że serduszko również słabe.
Stan
Z Szczecin do Siekierek i powrót przez Trzcińsko Zdrój. Nowy rekord odległości mój i różowej. Wyjechaliśmy dość późno bo o 12 i dojechaliśmy o 1:30 jakoś. Czas brutto 13:30h. Początek trasy dość spoko, pierwsza połowa przez Niemcy przy Odrze. Nie spotkaliśmy śniętych ryb, ale to dlatego że są odławiane na bieżąco. Były worki z tymi rybami. O dziwo spotkaliśmy parę osób co łowiło ryby, zarówno w Niemczech jak i w Polsce. Trasa przez Niemcy mimo że bardzo łatwa, sam asfalt to bardzo nudna. Niczym autostrada. Bardzo dużo ludzi mijaliśmy z sakwami. Dużo ludzi przyjeżdża do Siekierek autami żeby pochodzić po moście, trochę tego nie rozumiem no ale dobra. Jak już byliśmy w Polsce to zaczęły się zbierać czarny chmury, a miał być pewniaczek dzień bez deszczu. W tym samym momencie jechaliśmy na oparach wody, trochę byliśmy zdesperowani i chcieliśmy nawet kogoś zaczepić przy jakimś domu czy by nam dał kranówki ale nie spotkaliśmy nikogo w ogrodzie a do domów też nie chcieliśmy pukać. Gdy mijaliśmy stację kolejową to miałem trochę podłamke i miałem chęć wrócić pociągiem. W głowie miałem że znowu wpadniemy w burzę jak ostatnim razem, do tego byliśmy bez wody. Po drodze nas złapał deszcz który przeczekaliśmy pod drzewami. Doczołgaliśmy się do Trzcińsko Zdrój na Orlen który był zbawieniem. Trochę zjedliśmy, umyliśmy i pojechaliśmy. Zaczynał się już zmrok a kolejny etap miał prowadzić przez nieutwardzone ścieżki w lesie. Było tam kompletnie ciemno. Dobrze że kupiliśmy nowe światła na przód, bo na poprzednich by nie dało rady jechać. Pierwsza droga żwirowa to był dramat, to nie był nawet żwir tylko wbite kamienie w ziemie, trzęsło fest. Prawdopodobnie rozjechałem jakieś żaby, trochę ich było na drodze. Różowa narzuciła takie tempo w lesie żeby jak najszybciej wyjechać ze ledwo wyrabiałem. Dość sporo jechaliśmy po lasach w nocy, właściwie cały ostatni etap prawie. Idzie czasami obsrać gacie jak coś zaczyna się ruszać i rzucać w krzakach obok, szczególnie jak ścieżka jest wąska i się jedzie przy tych krzakach. No ale jakoś wróciliśmy i dzisiaj jest kac morderca. Jak na ilość jedzenia jaką jedliśmy to jest cud że dojechaliśmy.
#rowerowyrownik #wykoptribanclub #200km
Skrypt | Statystyki
Jack Pack Tobołek 2.0
Rockbros AS-043
Przód od niej https://www.instagram.com/batu_bicyclebags/
Komentarz usunięty przez autora