Wpis z mikrobloga

Mój czas reakcji jest tak zawrotny, że jeśli ktoś coś do mnie powie w niespodziewanym momencie, np. zwraca uwagę (i ma rację) albo np. ktoś z bloku mówi "dzień dobry", to zanim zorientuję się, że to było do mnie, minie co najmniej minuta (czasem w ogóle nie mogę tego rozstrzygnąć, nie patrzę na ludzi). Druga minuta będzie potrzebna na to, abym zrozumiał co powinienem wtedy odpowiedzieć (najczęściej faktycznie "przepraszam").

Rzecz jasna wtedy tej osoby już nie ma a efekt jest taki, że na nic nie odpowiadam ani nie reaguję, czyli "olewam" tych ludzi, choć tak naprawdę to nie reprezentuje mojego faktycznego przekazu.



Jakiekolwiek moje zachowanie musi być wcześniej wyuczone, jak staje się coś nieprzewidzianego to po prostu stoję w miejscu. To wyklucza jakiekolwiek interakcje społeczne i zawodowe...

Nie potrafię egzystować kiedy wokół są ludzie myślący 50 razy szybciej ode mnie, potrafiący zrobić 100 razy więcej rzeczy i posiadający tysiące razy więcej doświadczeń ode mnie.

##!$%@? #fobiaspoleczna #autyzm
  • 2
  • Odpowiedz
@TrzyZnaki: czasem mam podobnie. dwie sytuacje: siedzialem se pare lat temu na lawce w szkole na pustym korytarzu podchodza do mnie dwie osoby i cos tam pytaja mnie a ja sie gapie w sciane przed soba i dopiero za 2 czy 3 raze ogarnalem ze to do mnie mowia mimo ze stali jakis metr ode mnie i byli skierowani w moja strone. stalem se na korytarzu na uczelni rowniez wgapiony
  • Odpowiedz
@GibkiRysiu: właśnie, też często nie śledzę otoczenia, jestem cały zaabsorbowany swoją sytuacją.. jak ktoś zaczyna coś mówić to nie wiem, czy to do mnie, muszę dopiero dedukować..

Jeśli mam kogoś zauważyć to muszę na niego czekać, nasłuchiwać i obserwować, ale wtedy mogę robić tylko to i nic innego. Tak jakby mój ptasi mózg mógł robić tylko jedną rzecz w danym momencie..

Najgorzej to wypada z obcymi osobami, bo ten kto
  • Odpowiedz