Wpis z mikrobloga

Jak skończyłem w poprzednim wpisie po roku zostałem szefem ekipy i "prawą ręką" szefa. Zwłaszcza jeden pracownik miał z tym problem, bo jak to tak żeby młody mu mówił co ma robić. A jednocześnie nie potrafił sobie radzić z problemami ani podejmować decyzji. Taki typ człowieka. W każdej firmie musi być ktoś toksyczny. Chociaż ja zawsze byłem wyluzowany. Nawet śmieszyło mnie to, że gdy nie patrzyłem potrafił np podejść do ściany, którą murowałem i próbować ją jakoś przepchnąć. Ale z Gigim (szef) dobrze mi się pracowało chociaż nie zawsze było to łatwe. On nie zna słowa "problem", wszystko jest proste. Nieraz się zdarzało np zacząć ręcznie lać strop w piątek o 17 we dwóch xD

Jeździliśmy razem na targi, na wyceny budów, bardzo polegał na moim zdaniu. Pamiętam jak kiedyś przywiózł mnie na nową "budowę" i kazał przestawić drewniany dom w całości. Na pytanie jak odpowiedział, że coś wymyślę. I faktycznie wymyśliłem, przesunąłem ten trochę zgniły dom. Te kilkanaście metrów jeszcze nie było problemem a obrócenie go o 90°.
Nie były to najlepsze lata dla budowlanki tutaj, dlatego też nie był skłonny do płacenia więcej za bardzo. Za to można było korzystać z innych rzeczy. Koparka, Manitou, wywrotki, materiały itp wszystko mogło być brane po pracy za darmo. To był bardzo dobry układ. Nie daje podwyżki ale odbijam to sobie z dużą nawiązką na fuchach.

A poza pracą zacząłem się zderzać z francuską biurokracją. Prawie każdego dnia było coś w skrzynce do uzupełnienia i odesłania. Trzeba się narodzić na nowo. To zdrowotne, to emerytura, to jakieś zwiazki, to znowu to samo co już było (kij wie dlaczego).

Mieszkanie nad morzem jest specyficzne. Latem pełno ludzi a przez resztę roku cisza i spokój. Trzeba znaleźć sobie jakieś zajęcie. Zacząłem robić coś, co jeszcze do niedawna wydawało mi się być abstrakcją, żeby tak sobie wychodzić z domu i robić, surfować. No i obowiązkowo motocykl, bo od czasu przeprowadzki nie jeździłem. Nie ma czegoś takiego jak "sezon". W zimie 15 stopni (poza może 2 zimnymi tygodniami) więc po pracy jest coś do roboty. U mnie jeszcze jedna fajna sprawa, w zimie nie ma policji. Przyjeżdżają tylko latem ale wtedy czepiają się tylko turystów xD
Idylla? Miałem często wątpliwości czy dobrze robię, może lepiej siedzieć z rodziną w Polsce. Ale z drugiej strony naprawdę mi się podobało takie życie.

Często ktoś pyta czy Polak ma szansę "wyrywać" na zachodzie. Na to, że jest Polakiem? Nie, chociaż można to wykorzystać jako atut. Tak naprawdę nie ma to znaczenia. Chociaż miałem jakieś opory przed poważniejszymi związkami (nie czułem się jeszcze tak mocno związany i myślałem, że w razie czego może być trudniej np wrócić do Polski).

Do Polski jeździłem na urlop raz w roku. Nie pamiętam kiedy, prawdopodobnie za drugim razem cieszyłem się na wyjazd (wiadomo rodzina, znajomi) ale jeszcze bardziej cieszyłem się na powrót do domu, do Francji.
Bo paradoksalnie mieszkałem tam dopiero dwa lata ale czułem się u siebie. Gdy miałem jakiś problem miałem się do kogo zwrócić o pomoc bez względu na porę dnia czy nocy. A nie słyszałem wymówek mimo wieloletnich znajomości. Zresztą emigracja bardzo przetrzebiła moje grono znajomych (co wyszło na dobre).

Językowo byłem już dobrze ogarnięty. Pamiętam moment, w którym ucieszyłem się, gdy ktoś mówi do mnie po francusku. Obok miejsca gdzie pracowałem była budowa z Portugalczykami. Nagle jeden do mnie podleciał i zaczął coś krzyczeć po swojemu. Nie mogłem skleić co to za język w ogóle. Po chwili podszedł jego ziomek i zaczął przepraszać i tłumaczyć, że tamten mnie wziął za swojego (mam ciemną karnację i faktycznie często mnie biorą za kogoś z półwyspu iberyjskiego). Ale fajnie było usłyszeć francuski.

Aby nie było zbyt różowo coś mi wyskoczyło na plecach. Jak przystało na prawdziwego mężczyznę pomyślałem, że to rozchodzę xD
Ale nie, tak uciskało, że nie bardzo dało się chodzić. Więc jedziemy na SOR. Nigdy nie bylem w szpitalu a to jeszcze w obcym kraju. Powiedzieli, że wytną mi to miejscowo (tłuszczak) i do domu. Na łóżko, zawieźli mnie gdzieś, przeszedł anestezjolog robić wywiad. Coś mi się nie kleiło ale nie znam się przecież. Maska na twarz, proszę liczyć do 10.
Gdy się obudziłem okazało się, że nigdzie nie wyjdę i zostaje w szpitalu. No nic, przyda mi się odpoczynek. Leżałem tak ze wszystkim na wierzchu, co chwile przychodziła jakaś pielęgniarka (chyba specjalnie bo wychodząc widziałem, że tam same dziadki leżą).
Przyszła pielęgniarka na zmianę opatrunku razem z panią doktor. I tak rozmawiałem z nią a gdy pielęgniarka zdjęła mi opatrunek odwróciłem się by zobaczyć jak to wygląda. Oczywiście nie widziałem bo nie dałem rady a lekarz do mnie "mała dziurka". Widziało mnie wcześniej nie wiem, kilkanaście kobiet a dopiero gdy zaczęła do mnie mówić po polsku to zrobiło mi się głupio. Dziwne. Jej rodzice byli Polakami stąd znała język.
Po wyjściu ze szpitala 2 tygodnie siedzenia w domu. Dla mnie to dramat, bo nie mogę za długo usiedzieć na tyłku.

Pracowałem coraz więcej, niekiedy 30 dni w miesiącu. W domu się nie przelewało, zamiast na studia programista15k musiałem iść do pracy, więc dobrze było mieć zapas pieniędzy. Tym bardziej, że ta praca nie była do końca dla mnie i trzeba robić później coś innego.
Budowlanka zaczęła się poprawiać, Gigi otworzył firmę sprzedającą gotowe domy. Malowałem je po pracy. Wiadomo standard deweloperski czyli pistoletem pach pach i zrobione. Stała, lekka dodatkowa kasa. Szef pchał mnie w nieruchomości, z początku trochę się opierałem bo wydawało mi się to ogromne przedsięwzięcie. Na namówiłem chłopaka, z którym pracowałem, wzięliśmy razem kredyt i zbudowaliśmy dom. My stan surowy a resztę firmy (chodziło o ubezpieczenie). Zysku było ok 40k€ na głowę. Bo co ciekawe we Francji nie trzeba od tego płacić podatku xD

To był bardzo przełomowy moment w moim życiu. Kumpel już nie chciał w to wchodzić, bo chciał dom dla siebie i dziewczyny (btw już dawno się rozstali) ale już mogłem sobie poradzić samemu. Był rok 2013. Udało mi się zrobić tak dużo. Z perspektywy czasu, wydaje mi się, że wtedy nic nie robiłem ( ͡° ͜ʖ ͡°)

tag do obserwowania #francjadasielubic

#francja #emigracja #emigrujzwykopem
PiotrFr - Jak skończyłem w poprzednim wpisie po roku zostałem szefem ekipy i "prawą r...

źródło: comment_1659888204q1JkVFzYhwTlbtkmeC24e8.jpg

Pobierz
  • 104
@NaglyAtakGlazurnika: akurat ma rację żebym nie pisał za często.
A co do bólu dupy to racja. Co najlepsze nie do końca chodzi o pieniądze ale o bycie szczęśliwym. I nie rozumieją, że problemy mogą być małe i duże, mniej i bardziej istotne. Może i wielu problemów nie dostrzegam bo po prostu dobrze mi jest. Jak ktoś jest źle nastawiony to widzi same problemy. Jak słyszalem, że w Polsce jest lepiej, bo