Wpis z mikrobloga

Za radą części komentarzy spod poprzedniego wpisu zdecydowałem, że założę tag dla wpisów z podróży po Afryce #podrozepicia

O ile ostatnia historia ze skakaniem z pociągu towarowego wydawała mi się całkiem popieprzona, to dzisiejsza jest chyba bardziej hardkorowa. Dnia wczorajszego, późnym wieczorem dojechaliśmy autostopem do mauretańskiej wioski Kamour. Po niedługiej wymianie zdań na translatorze i zapytaniu, czy jest tu gdzieś jakieś dobre miejsce do rozłożenia namiotu lokalsi podpowiedzieli, że niedaleko jest coś w rodzaju prymitywnego szałasu (pare kijów wbitych w ziemie i dywan służący jako sufit, coby chronił przed słońcem/deszczem). Napisałem deszczem? Hmmm no właśnie chyba przed takim żaden dywan na świecie nie byłby w stanie nas uchronić XD Po paru godzinach naszego stacjonowania zerwała się ulewa, ale to taka ulewa jakiej w życiu żaden z nas nie doświadczył. Nasze legowisko po dosłownie max 10 minutach wyglądało tak (1 zdjecie w komentarzu). W miare się ogarnęliśmy i poszliśmy wgłąb wioski szukać jakiegokolwiek schronienia. Wiedzieliśmy, że zadanie nie będzie należeć do najłatwiejszych bo dochodziła już 3 w nocy. Dostrzegliśmy jednak jedną lepiankę, w której paliło się jakieś światełko. Tym światełkiem okazała się latarka ciemnoskórego mościa, który prasował prześcieradła i inne pierdoły. Po raz pierwszy widzieliśmy też taki typ żelazka. Ciepło i parę generowały rozżarzone węgielki :D Na migi dogadaliśmy się z nim, że możemy u niego przekimać. Dawno nie poczuliśmy takiej ulgi. Wstaliśmy o 7 rano i w tym samym domku było już około 10 osób. Część z nich prasowała, a część gotowała coś w wielkim garze. W ramach podziękowania zważając na to, że mieliśmy ostatnie 500 ugija (mauretanska waluta, jakies 60zł) na dwie osoby i 500km do granicy z Mali, co biorąc pod uwagę stan afrykańskich dróg, ruch na drodze i to że jedziemy stopem stanowi nie lada wyzwanie, postanowiliśmy, że kupimy im worek jedzenia za 150 ugija. Pożegnaliśmy się i zaczęliśmy stopować. Założyliśmy, że jeśli do pory obiadowej zrobimy 300 km to będzie git. Po niedługim czasie zatrzymała się terenówka obiecująca podrzucić 40km. Pomyśleliśmy, że to niezły start. Wciąż zresztą nieprzerwanie padał deszcz więc każdy kilometr był dla nas na wagę złota, byle tylko nie moknąć. Efekty ulewy dostrzegliśmy już 5 kilometrów dalej. Most (2 zdjecie w klmentarzu) stawał się coraz gorzej przejezdny. Nasza terenówka jednak sprawiła się z tym zadaniem bezproblemowo. To co było jednak już nie tyle problemem, ale prawdziwą katastrofą czekało na nas 10 kilometrów dalej. Drogę całkowicie zmyło. Nie było już możliwości przejechać autem żadnego typu XD Chwile zajęło nam rozkminianie z kierowcą co teraz należałoby zrobić, aż w międzyczasie dostaliśmy cynk, że most, o którym pisałem wcześniej, czyli w drugą stronę też nie jest już przejezdny. Czyli krótko mowiąc jesteśmy na wyspie między dwoma wioskami, nie mamy zbyt dużo siana, ani perspektyw na dojechanie gdziekolwiek. Zaczęliśmy rozpatrywać możliwość przejścia przez rzekę z prawej albo lewej strony. Oba warianty okazały się niemożliwe do zrealizowania - nurt rzeki był zbyt porywisty. Niestety, ale nie pozostało nic innego jak spróbować przejść po asfalcie. Przejście było naprawdę nerwowe, droga sypała się dosłownie na naszych oczach. Było też kilka głębszych miejsc, w których woda sięgała nam ponad pas, ale ostatecznie się udało. Po upływie około pół godziny drogi już w ogóle nie było :) Mieliśmy naprawdę sporo szczęścia. Około 14:00 złapaliśmy stopa do Kify, pierwszego dużego miasta na naszej drodze. Poza tym, że po drodze mieliśmy jeszcze jedną małą rzeczkę, gdzie musieliśmy pchnąć naszego wysłużonego merca, (jakich w Mauretanii od groma, może napiszę o tym jeszcze post) to reszta drogi do teraz obyła się już bez większych ekscesów. W chwili, w której to piszę jest godzina 18:10, a do malijskiej granicy zostało nam 270 km. W kieszeni mamy jeszcze 20zł ;)

Bardzo mi miło jeśli udało ci się doczytać do końca

Na instagramie @umbertobekon publikuję relację z wyjazdów w większej ilości :D

#podrozujzwykopem #podroze #afryka #autostop
trogatelnaya_raduga - Za radą części komentarzy spod poprzedniego wpisu zdecydowałem,...
  • 14