Wpis z mikrobloga

Zwycięstwo nad jedną z niewielu drużyn w tej lidze, które serio nam leżą. W niedalekiej przyszłości obawiam się przerwania jeszcze lepszej serii, którą mamy z Widzewem, ale nie ma co martwić się na zapas.

Nie był to mecz na wysokim poziomie, ale przynajmniej w porównaniu do pierwszej kolejki było to trochę bardziej podobne do piłki nożnej. Wprawdzie znowu było sporo fauli i to również z naszej strony, ale chyba mecz z Koroną był pewnym ekstremum, które trudno będzie powtórzyć.

Legia nie weszła w mecz nadzwyczajnie, rozkręcała się powoli, ale zasłużenie wyszła na prowadzenie. Niestety pod koniec pierwszej połowy oraz przez większość drugiej, wszystko siadło. Zespół trochę za bardzo się cofnął i może nie rozpaczliwie, ale nieco za nerwowo się bronił. Prawdopodobnie interwencja Tobiasza była tym, co zrobiło różnicę między zwycięstwem a remisem. Wydaje się: żadna filozofia wstawić młodzieżowca do bramki, idą na łatwiznę, nabiją sobie minuty do przepisu. Tylko że w zeszłym sezonie zaprowadziło nas to w pewnym momencie do strefy spadkowej. Bramkarz i napastnik to kluczowi zawodnicy w każdym zespole, na razie ten pierwszy przyczynił się do korzystnego wyniku.

Tego drugiego nie mamy i to jest spora wyrwa. Runjaić w Pogoni dawał sobie radę bez typowego snajpera, ale niewątpliwie w ten sposób jest nieco trudniej. Przypominam, że w tym składzie wciąż nie zostali zastąpieni tacy zawodnicy jak Luquinhas, Emreli czy nawet Lopes. Nikt za nich nie przyszedł. Nie mamy nawet zawodnika, żeby po prostu wstawić go do biegania z przodu w sytuacji, gdy trzeba zastąpić Rosołka. Podobałby mi się wariant z Mucim, ale to z kolei ogranicza nam wybór w środku, a innych kandydatów, dopóki nie będzie Kramera, za bardzo nie ma. Na razie dajemy sobie radę, ale wzmocnienia są potrzebne. Nawet nie na teraz, bo obecnie ta drużyna i tak jeszcze się dociera, ale w dalszej części sezonu.

Będzie też bardzo poważny dylemat, jak zastąpić Wieteskę. Wydaje się, że nie ma nic prostszego, w końcu to babolarz. Tylko że obecnie nikogo lepszego nie mamy. Jędrzejczyk musi łatać dziurę na prawej obronie, a Rose niestety nie jest lepszy, co najwyżej na podobnym poziomie, ostatnio co mecz wywija jakiś numer. Nawrocki kontuzjowany. Pozostają Abu Hanna i Charatin, którzy teoretycznie mogliby się przydać w nowym rozdaniu, ale na razie ciężko, żeby ktoś specjalnie w nich wierzył. Ściągnąć kogoś przyzwoitego też nie będzie łatwo. Ogólnie sądzę, że Wieteska będzie raczej jednym z tych, których obecnie się nie docenia, a gdy go zabraknie, może się to zmienić. On i tak musiał odejść prędzej czy później. Aby zrobić krok do przodu, musiał spróbować czegoś innego.

Przy tych wszystkich problemach w defensywie, pozytywne jest chociaż to, że wreszcie nie straciliśmy gola, co było zmorą już od pierwszego sparingu pod wodzą Runjaicia.

Wracając do meczu, być może nie pomogły nam też zmiany. Chcieliśmy ich w Kielcach, tutaj wszystko wyglądało nawet rozsądnie – dwóch świeżych zawodników po godzinie gry, po jednym na skrzydło i do środka. To, że Kapustka zagrał od początku, już samo w sobie było całkiem pozytywne i pewnie na razie trudno się spodziewać, że będzie grał pełne mecze. W każdym razie Sokołowski nie grał w defensywie równie dobrze, miał też problemy z utrzymaniem piłki, choć to dotyczyło większości zawodników w tym fragmencie gry. Z dobrej strony pokazuje się teraz Muci, co mi przypomina o Celhace, który zupełnie zniknął. Na pozycji defensywnego pomocnika jest obecnie ostatni w kolejce do gry, a wydawało się, że mógłby coś wnosić.

Mecz zakończył się zwycięstwem, więc właściwie można by to przyjąć bezrefleksyjnie i iść dalej. Ogólnie jest o tyle dobrze, że Legia wygrała mecz, który powinna wygrać, i może w spokoju przygotowywać się do kolejnego. Widać jednak, że będzie jeszcze sporo do poprawienia. W Ekstraklasie boli to, jak często ktoś dobrze zacznie akcję, nawet minie kogoś dryblingiem i zyska przestrzeń, ale potem zawiedzie inny element, np. podanie, przyjęcie czy strzał. Rzadko takie dobrze zapowiadające się akcje są doprowadzane do końca. Legia też się z tym zmaga i jeszcze sporo brakuje, aby zyskać taką płynność. Ma też zawodników o bardzo różnej charakterystyce. Na przykład każdy zawodnik ze środkowej linii ma zupełnie inne atuty i jest tu dużo pracy do wykonania, aby każdego wykorzystać jak najlepiej. Nie ma co też ukrywać, że potrzebujemy Josue w topowej formie, a na razie piłka nie do końca mu siedzi, pojawiają się błędy, choć i tak trzeba doceniać, że podejmuje ryzyko.

Dla Legii ważne w pierwszej połowie było otwarcie skrzydeł. Wszołek znajdował sobie miejsce, a po lewej stronie Pich zostawiał je Mladenoviciowi. W akcji bramkowej Josue i Slisz z pewnym trudem, ale utrzymali piłkę w tłoku, po czym kluczowa była szybka zmiana strony. Mladenović był niepilnowany i mógł posłać takie dośrodkowanie, jakie potrafi. Wszołek już w przeszłości kończył takie podania od niego, więc zadziałał stary i prosty sposób. Nie będę się tu zżymał, że Legia ciągle gra tylko te wrzutki i wrzutki. W dłuższej perspektywie gra Josue, Kapustki czy Muciego powinna nam przynieść więcej akcji kombinacyjnych, ale na to potrzeba czasu.

Z Rosołkiem było o tyle lepiej niż tydzień temu, że teraz chociaż dochodził do sytuacji. Dwa razy zabrakło jednak timingu, żeby poprawnie uderzyć piłkę, a trzecia sytuacja została po prostu zmarnowana. Teraz nie ma wymówek, że to nie jego pozycja i tak dalej. Musi grać, bo taka jest sytuacja kadrowa. Jest jasne, że nie wystarczy kilkukrotne utrzymanie się przy piłce na połowie rywala, bo nawet jeśli to jest cenne, nikogo to nie będzie ekscytować. Pewnie niedługo w najmniej oczekiwanym momencie coś strzeli, ale na razie cieszmy się, że mamy Wszołka i Muciego, bo oni w polu karnym przeciwnika odnajdują się w tej chwili najlepiej.

Jeżeli chodzi o Albańczyka, to zdaje się, że jego udział w tym meczu w ogóle był wątpliwy z powodu drobnej kontuzji w tygodniu. Podejrzewam, że dostałby więcej minut, gdyby nie to. Nie chcę pompować ani pisać „a nie mówiłem”, ale to nie jest nowość, że ten zawodnik ma potencjał i stać go na to, aby w Legii odgrywać pierwszoplanową rolę. Widać, jak po zmianie trenera jedni piłkarze mogą mocno zyskać, a inni obniżyć swoje notowania. Akurat w tym przypadku powinno nam to wyjść na dobre, ale oczywiście z bardziej rzetelną oceną trzeba będzie jeszcze się wstrzymać.

Można też rzecz jasna zwrócić uwagę, że Zagłębie było słabe i że to zwycięstwo to żadne osiągnięcie. Tak, to prawda, ale taka jest większość zespołów tej ligi. Wiele meczów może tak wyglądać. Legia zrobiła, co miała zrobić, a świadomość dużej ilości pracy do wykonania też jest potrzebna. Prawdopodobnie poważniejsza weryfikacja przyjdzie już niedługo. Cracovię i Piasta uważam za zespoły, które mogą trochę namieszać w czołówce w najbliższym sezonie. To, co świadczyłoby na ich niekorzyść, to odejście ważnych graczy z Cracovii i tradycyjnie słabe rundy jesienne Piasta. Na pewno Legię stać na pokonanie jednych i drugich, jednak jeżeli to się stanie, to będzie to coś wyjątkowo pozytywnego, a nie tylko spełnienie obowiązku jak dzisiaj. Ja pozostaję wyrozumiały i cierpliwy, bo ewidentnie ta drużyna potrzebuje jeszcze czasu oraz wzmocnień.

#kimbalegia #legia