Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
No i padło na mnie. 15 lat związku - wydawało by się perfekcyjnego. 5 letnie dziecko. Wiadomo, że przez ostatnie kilka lat mniej czasu spędzonego razem sam na sam przez dziecko. Seks sporadycznie. I nagle przychodzi ona i mówi, że w sumie to żyjemy jak przyjaciele a nie jak para i uczucie się już wypaliło. No i nie mamy wspólnych zainteresowań, bo przecież najlepiej jest jak ludzie lubią dokładnie to samo ...

Jestem załamany od wczoraj. Rozumiem, jak by przyszła z takim tekstem po tym jak by podjęła jakieś próby ratowania sytuacji. Ale zero inicjatywy z jej strony. Ostatnio to ja inicjowałem np. seks. Czuję się jak by ktoś się na mnie i na moje ostatnie 15 lat wysrał. Zero konstruktywnej dyskusji, że możemy naprawić a, b i c. Tylko emocjonalny rzyg.

Nie wiem co robić? Starać się to ratować? Zacząć przygotowywać się na najgorsze?
#zwiazki #rozowepaski #niebieskiepaski

---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #62d8569f4fadfb37ed1c19bd
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Wesprzyj projekt
  • 12
PonadgabarytowyJabol: Z doświadczenia własnego i moich koleżanek - ona w głowie już zakończyła i przepracowała ten związek, tak się rozstają kobiety. Próby ratowania to są ‚marudzenia’, brak inicjatywy seksu, setne powtórzenie, żebyś wyniósł smieci czy naprawił coś tam. Zostałeś poinformowany o zakończeniu relacji, pewnie ma już rozkminione wszystkie rocedury rozwodowe.
Faceci zawsze są zaskoczona stroną XD
---

Zaakceptował: karmelkowa
ElfickiDrań: Czy kogoś ma na boku czy nie to związek trzeba próbować ratować. Ja się na tym nie znam,ale po prostu stoi przed tobą zadanie: rozkochać w sobie/poderwać własną żonę zanim będzie za późno.A tym co mówią że nie ratować (nawet jakby się już puściła - o ile nie ma bękarta i jakiekolwiek poczucie winy z jej strony by było) kij w oko.

W tej sytuacji jaka jest to jednak prawdopodobnie