Wpis z mikrobloga

@pastaowujkufoliarzu: xd wpis poniżej:

W jaki sposób wycenić mieszkanie na rynku wtórnym jeżeli nie ma żadnych ofert kupna?

Znajomi chcą sprzedać szeregówke, ogłoszenie wisi miesiąc i dzwonią tylko pośrednicy. Raptem trzy osoby umówiły się na obejrzenie z czego jedna nie przyjechała a dwie pary nie wyrażają chęci zakupu. Chcą obniżyć cenę w ogłoszeniu ale nawet nie wiedzą o ile żeby nie być stratnym.

Urban one wycenił jeszcze wyżej niż ich cena
nikt nigdzie niczego nie sprzedaje ani nie kupuje


@pastaowujkufoliarzu: Może trudno w to uwierzyć przy tej pompie co była do niedawna, ale w zasadzie prawie tak jest. Z rynku wymiotło praktycznie wszystkich klientów kredytowych. Gotówkowi nie są już tacy chętni na zakupy, bo wolą lokować kasę gdzie indziej. To wynika nawet z artykułów deweloperki.
@Corona_Beerus:

@pastaowujkufoliarzu: Nie to znaczy, że kredyty się załamały (przez wiadomo co WYSOKIE #!$%@? STOPY XD), więc sprzedaż też się załamała. Ceny są nieadekwatne do sytuacji rynkowej.


Tylko sam piszesz, że kredyty się załamały, to jaka cena byłaby adekwatna do sytuacji rynkowej, 300k za dowolny lokal, bo panie, kto ma więcej na koncie? Za rok-dwa ruch wróci i wtedy będzie można się przyjrzeć cenom.
@herbatananoc: No popyt musi się spotkać z podażą tworząc nową cenę. A jaka jest adekwatna to nie wiem :} rynek sam to wyceni, a wyceniłby to nawet szybciej gdyby nasi centralni planerzy aka PIS nie maczali w tym palców za pomocą nowych pomagajek.
Gotówkowi nie są już tacy chętni na zakupy, bo wolą lokować kasę gdzie indziej. To wynika nawet z artykułów deweloperki.


Pomijasz, że istnieją gotówkowicze, którzy nie kupują inwestycyjnie tylko dla siebie do mieszkania. I oni nie myślą o lokowaniu kasy.

Część z nich wyczekuje na przebieg sytuacji - czemu się właściwie nie dziwię. Ale tak jak pisałem wcześniej - w tej chwili obniżanie cen nie ma większego sensu, bo nie ma wspólnego
Zawsze się znajdzie ktoś kto musi.


@Corona_Beerus: "Ktoś" się na pewno znajdzie, ale w tej argumentacji chodzi przecież o to, że tych "ktosiów" musiałoby być dużo, żeby miało to realny wpływ na rynek. Dlatego wszyscy obserwują dane dot. kredytów zagrożonych i płynności deweloperów. Pojedyncze przypadki nie będą mieć znaczenia.