Wpis z mikrobloga

Dziś kończę 27 lat. Czy jestem z tego dumny, czy się cieszę, czy to raczej powód do płaczu?

Kilkanaście lat temu myśląc 27 lat widziałem siebie z żoną, dwójką dzieci, ogrodem i psem, jakimś takim dużym, ładnym, rodzinnym. Weryfikacja przyszła dość szybko, bo życie pędzi, a czasami wręcz #!$%@?. Dziś mam 27 lat, bliżej mi do pięćdziesiątki niż do zera i jakoś te wszystkie wyobrażania okazały się być niezłym sci-fi.

Czy chciałbym mieć żonę, dwójkę dzieci, dom i psa, ładnego psa? Nie wiem. Z jednej strony chciałbym, z drugiej jednak jakoś mnie irytuje płacz dzieci i do końca nie wiem czy umiałbym przebrać obsraną pieluchę, nie wiem czy chciałoby mi się kosić trawę i czy obrączka by mi nie uwierała na palcu, bo nie lubię biżuterii.

Przyszedł taki moment, że czas chyba mimo wszystko gdzieś tam się pochylić nad sobą, póki jeszcze nie za późno, a na pewno nie za wcześnie. Mając 27 lat do końca nawet nie wiem, co ja w życiu chcę robić. Mając dyplom magistra inżyniera, który nawet nie wiem gdzie leży i nic oprócz dziesiątek nieprzespanych nocy w moim życiu nie zmienił. Dalej nie wiem, co chce robić. Mówi się, że najgorsze jest u mężczyzny 50 lat dzieciństwa i jest w tym dużo racji.

Skłamałem pisząc, że nie wiem co chce robić, bo wiem. Chciałbym leżeć, grać na konsoli, imprezować, jeść dużo a mało tyć i żyć snem jak w bajce. Niestety tak się nie da, bo życie to nie sen ani bajka, przynajmniej nie moje ani Twoje. Czas spojrzeć w lustro i pogadać sam ze sobą, gdzie jestem, gdzie mógłbym być, gdzie być powinienem i dlaczego tam nie jestem.

#urodziny #rozkminy #nostalgia #gownowpis
  • 1