Wpis z mikrobloga

#narkotykizawszespoko Zaliczyłem lekki zjazd na tripie, na grzybach. To był pierwszy raz, 3 gramy. Przez pierwsze 5h było fantastycznie, ale pod koniec zaczął delikatnie boleć mnie brzuch. Teraz już wiem, że to w okolicach żołądka - na tripie wkręciłem sobie, że to wątroba. Równie dobrze mógł boleć mnie od śmiechu - takie miałem pierwsze przypuszczenie. Ale wracając... cały czas byliśmy w lesie, było cudownie. Pod koniec, gdy zaczęło się ściemniać, wyszliśmy do cywilizacji. Zaczęło się, gdy podeszliśmy do ruchliwej ulicy, światła sygnalizacji zaczęły walić po oczach, hałas przeszkadzał, plus kumpeli zachciało się siku i zaczęła iść bardzo szybko do chaty. Ból się nasilał, niepokój i lęk również. W pewnym momencie poczułem, że rzygnę. Usiadłem na ławce, zrobiło się mega słabo. Kończyny zaczęły drętwieć, na ciele pojawiły się delikatne drgawki, dłonie zaczęły się pocić i 'sklejać'. Ciężko mi się oddychało, gdy się napiłem, poczułem, że gardło mi się skleja i się uduszę. Lęk, niepokój, wszystko narastało. Wkręcałem sobie, że to marskość wątroby jak po muchomorach i będzie kaplica. W pewnym momencie zachciało mi się srać i czułem, że chyba robię pod siebie. (na szczęście nie :P) To wszystko trwało 5 minut, ale narastało i narastało. Wydawało mi się, że osunę się na ziemię w konwulsjach i stracę przytomność. Poprosiłem, żeby zadzwoniła na 112. Zadzwoniła, ale zaczęliśmy gadać o konsekwencjach więc #!$%@?, odwołujemy i idziemy do niej bo troszeczkę odpuściło. Wstałem z ławki, wolnym krokiem poszliśmy do niej, było na granicy omdlenia. U niej na kibel ale nic nie byłem w stanie 'oddać'. Wciąż utrzymywały się drgawki, chęć rzygania, sklejone dłonie, niepokój. Troszkę odpuściło, więc się położyłem. Po chwili znów zaczęło narastać, więc usiadłem na kanapie i powtórka tego co na ławce. Tak przez 5 minut. Poprosiłem aby zadzwoniła po Ubera i jedziemy na izbę przyjęć. Było ciężko, ale doszedłem do auta i jak już usiadłem na kanapie to zaczęło odpuszczać, chyba zacząłem się czuć bezpiecznie. Na izbie bajka o stresach życiowych, nerwicy itp. więc dali mi leki na uspokojenie i poszedłem spać. Rano ból brzucha minął, wszystko wróciło do normy, wypisali mnie.

Co to mogło być? To jest normalne? Zatrucie organizmu czy mózg spłatał mi figle?
  • 11
@smileplease: wkręciłeś sobie + nastąpiło sprężenie zwrotne tj. im bardziej się wkręcałeś tym faktycznie było gorzej, bo głowa mocno wpływa na układ pokarmowy. Możliwe, że niestrawność faktycznie wszystko skatalizowała, ale nie szukałbym tu problemu
@smileplease: @skalpellus: nie tylko grzyby zresztą, większość psychodelików najlepiej brać na pusty żołądek, raz że lepiej działają, a dwa że jest wtedy dużo mniejsze prawdopodobieństwo pojawienia się nudności (które jak w przypadku z posta mogą skończyć się bad tripem, bo wtedy wkręcamy sobie, że jest gorzej niż w rzeczywistości).