Wpis z mikrobloga

Biernacki świetnie uchwycił nastroje niezbyt przeciw licznej grupy, mającej pewność, że minione boje oraz poświęcenie predestynują ją do rządzenia krajem. Zaś wiara we własny patriotyzm czyni lepszymi od całej reszty Polaków. Tymczasem kolejne lata niosły im nowe rozczarowania. Po wygranej wojnie z bolszewicką Rosją, podczas której legioniści znów dali liczne dowody bohaterstwa, nadeszły wyjątkowo smutne czasy. Drugą Rzeczpospolitą rządzili nie oni, lecz partie ścierające się w parlamencie. Co gorsza, gdy najwięcej władzy skupiali w swym ręku endecy lub Władysław Sikorski. Dawnych podwładnych Piłsudskiego, natychmiast odsuwano na boczny tor, zarówno w armii, jak i administracji. Legionowa przeszłość stawała się nie atutem, tylko ciążącym stygmatem. Co jedynie pogłębiało wcześniejszą frustrację.

A dotyczyła ona grupy ludzi w większości mających około 40 lat z wielki ambicjami i zablokowaną drogą awansu. Nic dziwnego, że z taką nadzieją spoglądali na Sulejówek. Regularnie odwiedzając Piłsudskiego, by przekonywać go, by zechciał wrócić do czynnej polityki. Szczęściem dla nich, na wielkie trudności ekonomiczne Polski, nałożyła się kompromitacja parlamentaryzmu. W połowie lat 20. doszło do tego coraz więcej afer, w które uwikłali się politycy. Zamach stanu, jaki Piłsudski zafundował krajowi poparła ogromna część społeczeństwa, rozczarowana rządzącą elitą. Zwłaszcza, że Marszałek już wcześniej obiecał, iż pójdzie po władzę, żeby „bić #!$%@? i złodziei”. Tydzień po przewrocie 26 maja 1926 r. „Nowy Dziennik” donosił czytelnikom: „W Warszawie rozpoczęło wychodzić pod redakcją p. Adama Skwarczyńskiego nowe pismo p.t. „Nakaz Chwili”, poświęcone – jak w nagłówku czytamy – rewolucji moralnej w Polsce”.

Dla Skwarczyńskiego tacy ludzie nie mieli prawa decydować o przyszłości kraju. Co więcej z powodu takich jak oni: „rewolucji moralnej naród, opętany biernością, nie podjął”. Pomysłom propagowanym przez najaktywniejszego wówczas ideologa sanacji (od łac. sanatio, czyli uzdrowienia) bardzo sprzyjał czas i nastroje. „Połóżmy karty na stół. Po jednej stronie korupcja, brak charakteru i szkodliwe niedbalstwo, po drugiej stronie zasługa, okupiona krwią, zdrowiem i ranami. Tam złodzieje, tu ideowcy” – ogłaszał 26 maja 1926 r. na łamach pepeesowskiego „Robotnika” inny legionista Jędrzej Moraczewski. Kogo wybrać – wydawało się sprawą nadzwyczaj prostą.

„Mandat do władzy w Polsce daje piłsudczykom właśnie to, że są oni spadkobiercami romantyków” – dowodził w kolejnym teksie na łamach „Nakazu Chwili” Adam Skwarczyński. „Moralne prawo do „rządu dusz” daje Piłsudskiemu i legionistom fakt, że oni właśnie urzeczywistnili swoją walką Mickiewiczowskie hasło „mierz siły na zamiary”, że stanęli, jak opisani przez poetę „ludzie szaleni”, wbrew „ludziom rozsądnym”” – dodawał. Nadeszła więc znakomita pora, żeby „rozsądni” pożegnali się ze stanowiskami. Do początku września, nominowany przez Piłsudskiego na premiera Kazimierz Bartel, zmienił 11 wojewodów (pięciu zachowało tymczasowo stanowiska) oraz połowę starostów. „Jakoś wnet po przewrocie rozpoczęła się formalna gonitwa legionistów i innych zwolenników Piłsudskiego za posadami. Zrazu wydawało się, że posad tych dla nich nie zabraknie. Rzeczywistych bowiem legionistów, żyjących i zdolnych do pracy było stosunkowo niezbyt wielu” – zapamiętał działacz endecki, były wicepremier Stanisław Głąbiński. Faktycznie przez cały okres I wojny światowej przez Legiony przewinęło się niespełna 20 tys. żołnierzy. Jedynie ułamek z tej liczby miał kwalifikacje i zdolności, by pełnić stanowiska kierownicze. Tymczasem samych tylko starostw było w Polsce aż 277.

#historia #pis #bekazpisu #bekazprawakow #bekazlewactwa #polityka #polska
positivementalattitude - Biernacki świetnie uchwycił nastroje niezbyt przeciw licznej...

źródło: comment_1654775883JXSxz32PQaRDrm0r9ONnJK.jpg

Pobierz
  • 3
Na początku jednak legionowe kadry wystarczyły, bo stara elita stawiła opór. Kilka miesięcy po zamachu majowym Sejm przegłosował wotum nieufności wobec ministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego Antoniego Sujkowskiego oraz ministra spraw wewnętrznych Kazimierza Młodzianowskiego, oskarżając obu o przeprowadzenie w swych resortach niczym nieuzasadnionych czystek. Co zresztą było prawdą. Na nic to się jednak zdało, bo Piłsudski – już jako premier, następca Bartla – zlecił kontynuowanie wymiany kadrowej.

„Zaczęła żerować na sytuacji
positivementalattitude - Na początku jednak legionowe kadry wystarczyły, bo stara eli...

źródło: comment_1654775986QLjMsfht7zPjwnIIxcTyQs.jpg

Pobierz
„Stopniowo okazywało się, że liczba dawnych «legionistów» wzrosła kilkakrotnie w wyniku przyłączania się rozmaitych włóczęgów politycznych, którzy pod hasłami: „Niech Żyje Piłsudski” i „Precz z endekami”, szukali dla siebie koryta” – odnotował Stanisław Głąbiński. Kierowanie państwem wymagało posiadania licznych kadr. Jako, że obóz władzy ufał tylko swoim, nastąpił prawdziwy wysyp osób podszywających się pod jakieś związki z legionami. Równie szybko przebiegał proces obrastania obozu władzy przez różne organizacje, czerpiące zeń dochód. Sanacyjny
positivementalattitude - „Stopniowo okazywało się, że liczba dawnych «legionistów» wz...

źródło: comment_16547760750SDldxa0FEgvuuNogsvBtf.jpg

Pobierz