Wpis z mikrobloga

@ludzik: Sry, nie miałam czasu.
Beret troszkę był zryty wcześniej. Wiesz, osoby z taką ilością kompleksów jak ja walczą codziennie. Do tego mój Niebieski jest ech. No nazwalibyście go chadem, a ja jestem przy nim takim kartoflem, a to nie pomaga :D Nieraz jak poznajemy jakieś nowe towarzystwo to widzę w oczach wszystkich "WTF z kim on jest", "pewnie go na dziecko złapała" itp. Koleżanka raz się mnie zapytała wzdychając,
  • Odpowiedz
@Nordri: To nieciekawie. A dzieciaki ok ogólnie czy dostały rykoszetem Waszych relacji i Twojego ówczesnego stanu? Bo to jednak rzadko jest bez wpływu na młodych :/
  • Odpowiedz
@ludzik: Wiesz co.. wydaje mi się, że nie dostały. My się nie kłóciliśmy, nie było agresji między nami, niechęci. Po prostu nic nie było za bardzo. Ale dla dzieci full attencion, ochy achy, uśmiechnięci rodzice itp.
Ale one były wtedy malutkie, mało co ogarniały. Tak w ogóle mało kto wiedział, że taki potężny kryzys przeszliśmy - bo cała sytuacja skończyła się kryzysem, ale przepracowaliśmy sprawę, trochę to zajęło, ale jest
  • Odpowiedz
@ludzik: Znaczy się nie do końca te ochy i achy, bo ja jednak byłam wściekła cały czas i za mało cierpliwości miałam, więc były momenty, kiedy nie robiłam po prostu nic. A dzieciaki w takim momencie czują, że coś jest nie tak i domagają się tej atencji jeszcze bardziej, co powodowało jeszcze większy w---w. Oczywiście trzymałam nerwy na wodzy - nigdy dziecka nie uderzyłam, szarpałam ani nic takiego, absolutnie. Ale
  • Odpowiedz
@Nordri: To gratulacje dla Was że nie poszliście po linii najmniejszego oporu i nie rozeszliście się lecz pracowaliście nad sobą. To trudne, bo obie strony muszą chcieć i jesli jest wola, to to już kawał sukcesu.
  • Odpowiedz