Wpis z mikrobloga

@hyatt: nie mamy problemu :) duuuuża część z nas jest szczęśliwa ;)
Sporo osób kibicowało Jayowi (nie Elizie) i przykro bylo oglądać jego pretensje (byl pewien, ze wygra i już w sumie wszystko olali), wypominajki (oddalem ci randkę! - żenujące to było), gadanki o demokracji (a wczesniej do Grześka i Laury - głosujcie jak serce podpowiada, my bysmy Was wywalili).
Elizy "watpię" do Laury - żenua kolejna.
I jeszcze coś -
@hyatt: Należał? Tam nikomu nie należy się finał xD oni dochodzą do finału wg strategii jaką przyjmą, a dojść do niego może KAŻDY, zwykłym fuksem. El Dupsi może wygrać bo się sparuje z krabem z plaży. W większości przypadków wygrywały pary, które jakoś tam darzyły się uczuciem, ale to nie zasada - reszta uczestników jeszcze musi ich lubić :)
@MajaF1 o ile dobrze pamiętam, to do tej pory każda taka decyzja była podejmowana właśnie demokratycznie. Myśle, że dobrze wiedzieli kogo chcą wywalić i na pewno nie było to przez stopień znajomości :) Chociaż brzmiało to słabo, to Jay miał racje - wygraliby to.
@hyatt @agnik1: ale nikt odgórnie nie nakazał demokracji. Nie było tego w ustaleniach programowych. Wręcz przeciwnie, miało być mięso i krew ;) To Jay wymyślił i nawet policzył, ile razy bylo demokratycznie. A dlaczego? Bo tak było latwiej manipulować ludzmi. Zobaczyliśmy jego akcje w ostatnich dniach. Ludziom na początku się to podobało, bo zdejmowało z nich odpowiedzialność, a później już glupio im bylo inaczej. A sens takich rozgrywek jest jeden -