Aktywne Wpisy
Antibambino +12
algus +296
Małe #chwalesie #krwiodastwo
Nie ma czego się bać. Łacznie 2 dni na "bycie w szpitalu".
Jeden dzień miesiąc przed zabiegiem to badania w szpitalu (ok.5h)-krew, USG, EKG, prześwietlenie płuc.
Przed zabiegiem 4 dni zastrzyków na produkcję komórek (jest się na l4)
Drugi dzień zabieg - pobranie krwi, 3-4h oddzielają komórki z krwi "al' dializa" i do domu. I po zabiegu nawet do 2 tygodni można być na L4 w celu regeneracji.
Nie ma czego się bać. Łacznie 2 dni na "bycie w szpitalu".
Jeden dzień miesiąc przed zabiegiem to badania w szpitalu (ok.5h)-krew, USG, EKG, prześwietlenie płuc.
Przed zabiegiem 4 dni zastrzyków na produkcję komórek (jest się na l4)
Drugi dzień zabieg - pobranie krwi, 3-4h oddzielają komórki z krwi "al' dializa" i do domu. I po zabiegu nawet do 2 tygodni można być na L4 w celu regeneracji.
Wlasnie dotarlo do mnie w jak patologicznej relacji z teściami żyję. Otóż wraz z #rozowypasek mieszkamy w ich domu. Sami. Czyli de facto oddali nam do dyspozycji wielki dom na który z moją pensją odkładalbym z 200 lat.
Ale nie ma nic "za darmo". Przez ten fakt stałem się praktycznie niewolnikiem teścia. A mój teść to mega pracowity człowiek, więc ciągle było coś do zrobienia. A to coś u siebie na działce dobudowywał, przerabiał.
Łaziłem na zawolanie a frustrację często wylewałem na żonie bo to w końcu "jej starzy" i gadałem o wyprowadzce ale na koniec dnia matematyka i konformizm brała górę i z wyprowadzki nici.
Jedną z takich stałych akcji jest akcja "drewno". W końcu czymś trzeba palić. Ja do naszego kominka kupuję drewno paletyzowane, gotowe. Układam sobie tylko w drewutni i elo - 2000 nie moje. Co wg. Mnie było spoko ceną jak za ogrzanie domu przez większą część sezonu.
Jednak mój teść jako rasowy dusigrosz postępował zawsze inaczej. Choć mógłby wykupić zapas drzewa na 10 lat na przód, to on żyje wg maksymy, że każdą złotówkę ogląda się dwa razy i kupuje drewno z lasu. To kosztuje mnóstwo pracy - busem z przyczepą zwozi te bale, potem tnie na kawałki a potem pora na najgorsze - łupanie i układanie - to oznaczało od zawsze telefon do mnie, więc paradoksalnie mimo, że sam kupowałem drewno gotowe to i tak jechałem łupać. W zależności od tego ile kupił drewna oznaczało to dzień-dwa (weekend) w plecy. W sumie jak się ma firmę jak on, że sama się kręci to tak można. Ja jednak po tygodniu w sumie gównopracy ale jednak teoretycznie "dobrej" miałem zamiast odpoczynku - robotę. No frustracja level 1000.
Doliczmy do tego pracę wokół moJEGO domu - oporządzenie ogrodu, koszenie trawy, jakieś wymysły #rozowypasek, zbieranie czereśni z drzewa i inne to serio każda sobota była dniem "gospodarczym". Gdy wypadała sobota u Teścia to mnie nosiło. W pracy zatem odpoczywałem.
I jutro też jest "ten dzień". Tym razem z braku drewna na rynku (serio jest klapa) sam byłem zmuszony postąpić jak teść, bo drewno kosztuje albo nieakceptowalne dla mnie pieniądze albo nie ma go wcale. Logiczne. Więc jutro jedziemy po "moje" drewno. W związku z tym biorę urlop z pracy. I gdzie moja radość spytacie?
Otóż w zeszłym tygodniu teść był po "swoje" drewno i nawiózł tego tyle, że nigdy jeszcze nie miał. Drewno bardzo tanie ale słabe opałowo, więc nabrał ile się dało. I byłem rozgoryczony bo oznaczało to dla mnie pewnie ze 4 dni pracy - zwożenie "mojego", cięcie jego, cięcie mojego i przewożenie mojego.
Ale trafiło się ślepej kurze. Okazało się, że 3/4 jego hałdy jest już połupane. Wziął pracownika ze swojej firmy (który zawsze ze mną to robił), syna (39l - dał mu działkę obok siebie by ten wybudował na niej dom) i zonę (do obsługi przycisku w maszynie do łupania (dzięki bogu nie siekierą!). Co to dla mnie oznacza?
Oznacza to, że jutro wozimy tylko moje drzewo, którego będzie znacznie mniej niż jego i prawdopodobnie do wieczora całe drewno będzie połupane. Wtedy może leżeć i czekać na zwiezienie do moJEGO domu na co mam sprytny plan by nie wozić 5x jego busem tylko raz a porządnie.
I moja radość jest ogromna. Gównopowodu. Cieszę się, że ominie mnie praca "dla kogoś" i będę robił tylko na siebie (te trochę jego co zostało to wiadomo przy okazji się załapie). To jest chore uczucie by cieszyć się, że tym razem nie zostaniesz wykorzystany. Ale mój teść chyba widzial moje fochy gdy mnie bardziej eksploatował bo czasem już mocno narzekałem gdy chcialem skończyć a on mnie przyciskał.
Gdy robił remont wołal o pomoc syna. Nie tknąłem palcem. Ogólnie z roku na rok ma dla mnie coraz mniej "zadań bojowych" a coraz więcej męczy syna. Mnie ma od elektroniki, kompów, przelewów, jpk-vat i takich tam porad telefonicznych. Relacja się poprawiła.
Nigdy nie będę tak pracowity jak on i szwagier. Szwagier w rok wybudował dom samodzielnie. Mial tylko parę razy człowieka przy okazji dachu i niektórych pierdół a tak? Od 6 do 14 tyra z ojcem w firmie a od 15 do końca dnia stawia swój dom przy oczywistej aprobacie za swojego ojca. Ostatnio byliśmy na przyjęciu to spał na stosjąco ale "nie ma czasu - trzeba robić!".
#!$%@? jestem ludzkim śmieciem.
---
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #62951ce89a1fd670a2675504
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: karmelkowa
Przekaż darowiznę
Wszystkiego dobrego
Znajdź sobie pracownika na te prace.
I licz to tak: koszt mieszkania+opłaty za prąd i ogrzewania+ koszt dorywczego pracownika - czy to dalej jest mniej niż kupno/wynajem własnego mieszkania z dala od teścia. Może się okazać że i z jakimś dorywczym Czeskiem i tak to wychodzi lepiej:)
Drewno - rozumiem, mozna isc isc w PC, gaz lub chocby pellet, ale to koszty na dzien dobry, a z kasą jak wspominasz nie ciekawie
Owoce, warzywa, rozumiem ktos moze nie lubiec przy tym robic.
Ale jak ty chopie wymieniasz koszenie trawy jako czynnosc ktora doprowadza Cie do szlu, to jak Ty sobie wyobrazasz mieszkanie kiedy tescow juz nie bedzie.
Wokól domu zawsze jest cos do zrobienia, i czynnosci o
@AnonimoweMirkoWyznania: samoświadomość to klucz do sukcesu
Czasami nie wiem co gorsze raty do końca życia w banku czy kłanianie się komuś w pas przy każdej okazji.
Jak się nie podoba to idź
@elena-mary
@Strigiformesman Dla Was to normalne, że on marnuje swoj czas na wypoczynek na potrzeby teścia?
Zamiast przeliczyć ile kosztują bale + ile się człowiek namorduje z tym wszystkim, samemu potnie, swój sprzęt musi mieć VS pocięte, to IMO lepiej dołożyć do pociętego. Praca własna też kosztuje, a zwłaszcza jak teść ma kasę to jest to typowy Janusz. W tym czasie weekend to teść więcej by na jakieś robocie zarobił i zarobiłby na to drewno.
Co innego jak
coś za coś, życie
Ja uważam że gość ma szczęście mając takiego teścia, jeszcze w zimę będziesz mu dziękował że cię zagonil do rąbania drzewa bo mam wrażenie że nie zdajesz sobie sprawy że to priorytet na wsi aby sobie ogarnąć opal na zimę, a jak macie rębak to człowieku, płakać to byś mógł gdyby nie było rębaka i to wszystko byś musiał ogarniać sam samiutki siekierka. Busik metry ci poprzywozil. No ale rozumiem, też
Teść dał dom to dał. Jego sprawa. Nie ma prawa zmuszać Cię do pomocy - nie jesteś mu nic winien.
No chyba, że się tak umówiliście. Inaczej typowy szantaż emocjonalny i wykorzystywanie człowieka.
Jego stać na wynajęcie pomocy - gdyby było inaczej to inna sprawa. Chce #!$%@?ć to niech #!$%@?, niech nie zmusza innych. Ma hajsy na pomocnika.
Typowa transakcja wiązana: patrz jakie mam dobre