Wpis z mikrobloga

Bohatersko obronione 10. miejsce przed nacierającą Jagiellonią. Legia może spaść na 11. miejsce jeszcze w tej kolejce, o ile Warta wygra z Lechem w Grodzisku Wielkopolskim ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Temat 10. miejsca to w zasadzie jedyne, co nam zostało. Mistrzostwa mazowieckiego nie zdobędziemy. Maksimum to 9. miejsce, ale już w niedzielę może stać się nieosiągalne. Cracovia też już wyżej niż na swoim 6. miejscu nie może być. To jeszcze zabiera znaczenia meczowi za tydzień, brakuje tylko tego, żeby oba zespoły nie mogły już ani spaść, ani awansować w tabeli. To akurat nie będzie możliwe, ale i tak będziemy kontynuować mecze bez stawki.

Nie jestem zaskoczony, że Legia nie wygrała. Bardziej tym, że nie przegrała mimo dwukrotnego wyjścia Jagi na prowadzenie. Cztery gole w drugiej połowie to też dość rzadki obrazek z meczów w Białymstoku. Jagiellonia wygląda jednak na zadowoloną, bo ma już prawie pewne utrzymanie. My zaś to co najwartościowsze, dostaliśmy od nich jesienią, kiedy zwycięstwo z nimi przerwało bardzo długą serię porażek. Za ten sezon jesteśmy kwita.

Nie mogło dziwić to, że kolejny raz, gdy zmieniana jest linia defensywna, Legia nie jest w stanie zachować czystego konta. A i tak nie straciła tych goli z akcji, które powinna. Znowu, niekoniecznie będąc drużyną gorszą, musiała stracić gole bardziej z niczego, jak zwykle po stałych fragmentach. Na tym etapie sezonu to tak naprawdę już bez różnicy, ale chyba mniej by mnie bolało, gdyby któreś z dośrodkowań z gry wykorzystali Imaz lub Prikryl, niż takie rzuty rożne czy karne z niczego. Po tej kolejce, jeżeli inne zespoły nie odstawią czegoś spektakularnego, będziemy liderem pod względem goli straconych po stałych fragmentach.

Zastanawia mnie, jak to jest, że naszym przeciwnikom przychodzi to tak łatwo, że w zasadzie co mecz strzelają nam po rzucie rożnym czy innym wolnym, a w drugą stronę, jak się chociaż przytrafi z tego dobra sytuacja podbramkowa dla nas, to już jest święto. To wydaje się nie aż tak trudne do wytrenowania, jest na to czas, są i wykonawcy. Tymczasem od Michniewicza mamy z tym problem, dziwnym trafem tylko u Gołębiewskiego działało to w ofensywie, ale teraz znowu jest dramat pod obiema bramkami. Między innymi dlatego przegrywaliśmy wyrównane mecze, które można było chociaż zremisować. Nie żeby remis dziś to był wynik marzeń, znowu nie wygraliśmy w Białymstoku, a w ogóle nasza seria wyjazdowa w tym roku, nawet mając na uwadze, że część to były najtrudniejsze możliwe wyjazdy, zaczyna wyglądać coraz gorzej.

Udało się dwa razy wyrównać, bo Jaga mocno się cofała. Nie miałem wrażenia, że to my ich tak mocno zepchnęliśmy, tylko oni tak rozpaczliwie się cofnęli. Próbowali już tego manewru z Wisłą i osiągnęli swój cel, teraz ostatecznie było tak samo. Choć z drugiej strony, widziałem już gorzej grającą Legię w ataku pozycyjnym. Zawodnicy, zachęceni miejscem zostawianym na przedpolu Jagi, czasami przyspieszali grę, wychodzili na pozycję, kilka razy nawet się to zazębiło. I tak jak Slisz nie zagrał jakoś wybitnie, a już na pewno mogły wkurzać jego strzały z dystansu w końcówce, tak przynajmniej tutaj próbował brać grę na siebie i zagrywać do przodu. Jakby się nie bał i robił to częściej, to może coś by z tego było, a tak to większość sezonu spędził schowany za przeciwnikami. Tym razem akurat pomogło wrzucenie kilku ofensywnych zawodników w drugiej połowie, m.in. Muci pokazał, że może zagrać kluczowe podanie. To wszystko było ważne, bo bardzo pilnowany był Josue, a nawet jak miał chwilę swobody, to mało co mu wychodziło. Nawet mając takiego zawodnika, górującego nad resztą, trzeba też wymagać od innych. Jagiellonia nie postawiła takich warunków, żeby nawet taki Rosołek nie mógł spróbować odważniejszej gry. Nie gramy i tak o nic, nie ma już presji, być może też dlatego końcówka była ciekawa, a nie była już tylko oczekiwaniem z naszej strony na wyrok.

Można też trochę kręcić nosem, bo przecież Jagiellonia w pierwszej połowie straciła dwóch kluczowych zawodników, więc niby była łatwiejszym celem. A jednak ci co weszli, nie zaniżyli poziomu, Imaz potrafił już w tak długim wymiarze, a przecież to dopiero drugi występ do długiej kontuzji, błyszczeć na boisku. U nas wprowadzanie wszystkich do składu trwa tak długo, że niektórych można było skreślić, zanim na dobre weszli do gry. Wiadomo było, że się nie rozkręcą. I tak rzeczywiście było w przypadku Kapustki, Abu Hanny, a w przypadku nowych – Verbica. Nie zdążyli za wiele pokazać, a sezon w zasadzie już jest zakończony. Podobnie z młodzieżowcami, można było się zirytować, że pojechali tylko na wycieczkę. Jest tonowanie nastrojów, żeby Strzałek czy Mustafajew lepiej spokojnie sobie grali w rezerwach, bo to wielki przeskok. To z jednej strony prawda, ale z drugiej, ciągle tak ze wszystkim czekamy i ci zawodnicy uciekają. Nie wszystkich szkoda, ale kiedyś przynajmniej był argument taki, że gramy o najwyższe cele, a ci, którzy występują w pierwszym zespole, są po prostu dużo lepsi. Teraz nie ma już różnicy, kto gra, celu sportowego na końcówkę sezonu właściwie nie ma, a młodzi nadal nie dostają ani minuty. A tylko zauważę, że Kosta Runjaić jest jednym z ostatnich, który będzie im ułatwiał życie, tylko albo ich całkowicie zignoruje (jeżeli nie będzie przepisu o młodzieżowcu), albo będzie ich pojedynczo wrzucał w jakichś mega trudnych momentach. Dlatego teraz mogliby sobie zbudować pozycję, nie podchodzić do nowego sezonu jako anonimowi grajkowie z rezerw, tylko zawodnicy, którzy już mieli za sobą przetarcie na poziomie Ekstraklasy. Na to się jednak nie zanosi.

W zasadzie jednak nie ma powodu, aby się tym ekscytować. Dobrze chociaż, że w ostatnich meczach coś się dzieje, a nie są to serie wyników 0-0 jak rok temu. Ta rozrywka i tak nam nie wynagrodzi tego dramatycznego sezonu, który wciąż możemy skończyć na najniższym miejscu w historii. Ta drużyna pobiła już tyle negatywnych rekordów, że kolejny – właśnie taki – byłby zasłużony i celnie podsumowywałby te rozgrywki. To już jednak nie do końca zależy od nas. Zobaczymy inne wyniki, ale już np. za tydzień interesujące będzie wszystko, ale nie nasz mecz w środku tabeli. Ja mimo wszystko i tak skupię się na naszym meczu, a nie na multilidze. Niezależnie od sytuacji, jeżeli jest to mecz oficjalny, nie mam zamiaru go odpuszczać. Potem będzie wreszcie czas na spokój od tego sezonu i niestety, bo wiem jak to jest, robienie sobie nadziei przed nowym.

#kimbalegia #legia
  • 1
jeżeli nie będzie przepisu o młodzieżowcu


@Kimbaloula: Oby go nie było. To absurd, że do Ekstraklasy wpycha się ze względu na ich wiek zawodników, którzy nie są gotowi na grę na tym szczeblu. Bez tego przepisu nie przepadnie więcej młodych i zdolnych niż przy obowiązującym przepisie. Taki np. Włodzimierz Lubański grał w pierwszym składzie Górnika Zabrze w wieku 16 lat.