Wpis z mikrobloga

Jako, że doszedłem do siebie po wczorajszym chlaniu mogę już napisać o przyczynach mojego wczorajszego sponiewierania alkoholowego. Na wstępie napiszę, że to iż nie spaliłem mieszkania robiąc obiad będąc pod wpływem zakrawa o jakiś cud. Rano odkryłem, że bluzę polarową, którą nosiłem podczas jedzenia obiadu (spaghetti z sosem z paczki) jest cała znorana od sosu, który swoją drogą raczej na pewno nie został należycie przyrządzony (z tego co pamiętam raczej na pewno dolałem więcej niż 250 ml wody). Pomyślicie - nieodpowiedzialny człowiek, alkoholik, do tego żre jak szuszfol. Musiałem tak wczoraj odreagować, bo miałem cholernie zły dzień w robocie. To był mój ostatni dzień maratonu, harowałem jak dziki osioł cały tydzień. Miałem to debilne szczęście, że na moją zmianę przypadła jedna z tych produkcji, które ciężko się jedzie, zresztą nawet brygadziści jej nienawidzą. Jest to produkcja, na której zawsze się mnie stawia i jeszcze muszę robić na stanowisku gdzie powinno być dwóch pracowników, ale nikogo to z dyrekcji, kadr i planowania to nie obchodzi. Ledwo stałem na nogach i jeszcze miałem dawać siebie nie tyle 100%, co 200% bo robiłem za tą drugą osobę, której mi nie dano do pomocy. Słyszałem nawet ktoś miał być, ale nie przyszedł. To jest właśnie polityka w moim kołchozie, najbardziej pojbaną produkcję powierza się wymęczonej maratonem załodze i jeszcze wpisuje się ją na niedzielę - krwa, na niedzielę, gdzie praktycznie zawsze ktoś nie przychodzi, bo w końcu dzień święty trzeba święcić, trzeba iść do kościółka, cerkwi, albo w sobotę jest meczyk i można sobie pochlać, a na niedzielę weźmie się na żądanie. Ktoś, kto czytał już kiedyś moje wpisy może się doczepić, że się powtarzam, ale takie problemy dzieją się bez przerwy i nikt z tym nic nie robi, bo po co. Ja biedny musiałem zapiprzać, plus pilnować innego pracownika. Jak jesteś zajechany jak koń po westernie to łatwo coś pochrzanić, no tak też się stało. Brygadzista zmianowy był na mnie wnerwiony. Prawdopodobnie w kwietniu będę bez premii, możliwe nawet, że pójdę na rozmowę do dyrektora. Podobno całą partię towaru, który zrąbałem odratowano za pomocą specjalnej obrabiarki, toteż przynajmniej w teorii wielkiego gnoju nie będzie, ale do końca nie wiem ile sztuk udało się uratować. Cóż mogę powiedzieć na swoją obronę: byłem zmęczony tym całym tygodniem. Ja nie mam już zdrowia i oczu dwudziestolatka. Poza tym mam dosyć bycia quasi-brygadzistą, tłumaczem i cholera wie kim jeszcze. Nie jestem RoboCopem, jestem tylko człowiekiem. Człowiekiem, któremu mniej więcej od dnia pochowania ostatniego z rodziców nie przydarzył się ani jeden przełomowy dzień w jego życiu, tylko takie jak wczorajszy.
#przegryw #operatormaszyn3k #dzienzzyciaprzegrywa #przegrywpo30tce #nienawiscdosamegosiebie
CulturalEnrichmentIsNotNice - Jako, że doszedłem do siebie po wczorajszym chlaniu mog...

źródło: comment_1648497403LhgSi8oABOdkpkga9P0AYJ.gif

Pobierz
  • 7
  • Odpowiedz