Wpis z mikrobloga

@oskar_oskarewicz: nie mówię, że pandemia nie pogorszyła diagnostyki, ale 2 osoby to raczej zwykły przypadek. Nowotwory w moim otoczeniu były diagnozowane przed pandemią. Czego to dowodzi? Tak, dokładnie - niczego.

Jak cię interesuje temat to poszukaj statystyk sprzed pandemii i obecnych, bo patrzenie po swoim otoczeniu równa się wróżeniu z fusów.
@min_borda: ale też słyszę podobne historie tutaj. Jedna znajoma skarżyła się na bóle kilka miesięcy. Oczywiście nie robili jej żadnej poważnej diagnostyki tylko skierowali na rehabilitację. Dopiero po jakimś czasie skierowali ją na dokładniejsze badania i wykryto u niej raka. Na szczęście podobno jeszcze nie ma przerzutów.
@oskar_oskarewicz: a ja mam znajomą, która diagnozowała nowotwór przez rok, u różnych lekarzy. I była zbywana bo wymyśla, bo młoda to co jej może być, bo przecież wyniki badań, które zlecali wychodzą dobrze (a że zlecali nie te badania co trzeba, to inna sprawa), gadki żeby się nie stresowała i chodziła na spacery (xd). Dwa razy została odesłana z SORu z kwitkiem. I to wszystko przed pandemią. To też czegoś dowodzi?