Wpis z mikrobloga

@PandaCKratka: Ale dlaczego właściwie? 60% to byli inwestorzy na kredyt? Przecież jak ktoś kupuje dla siebie, to sensu wielkiego nie ma.

Powiedz, co za deweloper, bo właśnie mu musiało sporo ofert wrócić do sprzedaży, może coś kupię na apartament wakacyjny. ;)
(Serio, może być priv).
Przecież jak ktoś kupuje dla siebie, to sensu wielkiego nie ma.


@herbatananoc: dlaczego? przeciez jak kupi za rok taniej i zapłaci mniej odsetek?
gorzej jak kupi teraz za 380k, a bank powie za pół roku hej kolego to mieszkanie jest warte teraz 310k, razem z odsetkami wisisz nam 580k do końca umowy, musimy porozmawiać
@Cinos: > gorzej jak kupi teraz za 380k, a bank powie za pół roku hej kolego to mieszkanie jest warte teraz 310k, razem z odsetkami wisisz nam 580k do końca umowy, musimy porozmawiać

No widzisz, katastroficzne wizje działają na wyobraźnię, a jak się podejdzie racjonalnie, okazują się kapiszonem. Wiem, że podałeś orientacyjny liczby, ale weźmy je na poważnie. Przyjmijmy, że przez pół roku mieszkania (przecież nie tylko jego) zaliczą kolosalny spadek
To się życiowo nie kalkuluje.


@herbatananoc: przepłacanie 30% na rzecz czystego zysku dewelopera też już się niestety nie kalkuluje. Co ci po kupnie mieszkania za 600k skoro zawróci ci się to wszystko za 30 lat. Prawda jest taka, że tylko większe aglomeracje utrzymują jeszcze popyt, gdyby się tak stało, że przestałyby być takie atrakcyjne jak dotychczas, to o utrzymaniu cen będzie można pomarzyć.

Tylko tani kredyt utrzymywał ten chory system. Koniec
@Cinos: jak poczeka jeszcze rok, to na wynajem mieszkania przeje część wkładu własnego, który uzbierał, bądź dostał.
Inflacja szaleje, wchodzą nowe łady, więc zbieranie wkładu własnego będzie trudniejsze niż do tej pory.

Załóżmy, że teraz chce kupić mieszkanie za 380tys, czyli wkładu potrzebuje 76tys, żeby było 20%
Za rok to samo mieszkanie potaniało do 310tys, wtedy wkładu będzie potrzebował 62tys.
Niestety ale przez ten rok musiał gdzieś mieszkać, więc płacił 2tys
@herbatananoc: życie zawsze się opłaca, gorzej z kurnikami. Ja mam dom więc nie osiwieję, ale ludzie szukający mieszkania mają przechlapane. Tak czy siak dadzą się wydymać.

Na ten moment kupowanie mieszkania to wczesne objawy choroby umysłowej i palenie kasą w piecu. Ale jak ktoś koniecznie chce to nie ma problemu.