Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Początek lat 90. Ja podstawówka, klasa 3. lub 4. - nie pamiętam, ale totalny dzieciak. Zadawałem się z takim gościem w moim wieku co był z patologicznej rodziny. Miał brata co był dla mnie jak dorosły bo ze 20 pare lat miał. Ten gość był wszystkim po trochu - złodziejem, dilerem, ćpunem, handlarzem dźiwnych rzeczy i nie wiem czym jeszcze. Pamiętam jak kiedyś byłem w domu u tego kumpla (totalne patologia) i jego brata nie było to pokazał mi... granat. Trzymałem w ręku prawdziwy granat (taki co był obklejony taśma samoprzylepną, jakby komuś przyszło do głowy wyszarpać zawleczke i żeby nie jebło).

Ja pier.... jak sobie teraz o tym pomyśle to zastanawiam się dlaczego ja jeszcze żyje... Z tym gościem niezbyt długo się kumplowałem, ale to było gdzieś w grudniu jak zagadał mnie w szkole czy nie chce fajnej petardy. Powiedziałem, że spoko. Nie pamiętam ile to kosztowało, ale musiałem wyciągnąć swoje zaskórniaki od babci. W końcu się umówiliśmy. On też powiedział, że ma jedną dla siebie. Może to ukradł bratu, nie wnikałem.

Umówiliśmy się popołudniu. Pamiętam jak wychodził z klatki i miał te dwie wilekie tuby pod kurtką. One były ciężkie, moją mi oddał i powiedział bym schował pod kurtką. Te "achtungi" co teraz są to nic w porównaniu z tym. Petarda była szara nie miała żadnych nadruków. Ok. Był potrzebny plan co z tym zrobić, a raczej gdzie to wysadzić. Poszliśmy do lasu. Było jeszcze jasno. Dużo śniegu, cholernie ciężko się z tym szło.

Stwierdziliśmy, że najpierw wywalimy jego a później moją. Położyliśmy, podpaliliśmy lont, który był cholernie długi i gruby (normalnie jak jakiś sznurek). Jak to się zaczęło palić to przez chwile pomyślałem to taki efekt ma ta petarda i tyle. Ale ten mi kazał #!$%@?ć i zaczał uciekać. Więc ja za nim (ze swoją petardą w kurtce). Przebiegliśmy ze 30 metrów i chciałem się już schować na ziemi, a ten dalej biegnie. Spoko, ja za nim. W końcu padł za jakaś muldą a ja za nim. Leżymy czekamy... nic.

W końcu jak jebutło, to cały śnieg z okolicznych drzew z gałęzi zleciał na dół, w promieniu jakiś z 50 metrów. Huk był #!$%@? taki jakby ktoś bombe wysadził. Poszliśmy na miejsce a tam normalnie jak odśnieżone i dół został. Blisko było takie małe drzewo, które się złamało. Z pozostałych to nawet kora odpadła. Ja stwierdziłem, że... fajnie :) że ma dobre pieprznięcie. A mój kumple... się popłakał. Fakt, jebnęło że hej. On się nawet posikał w gacie i stwierdził że idzie to domu. A ja #!$%@? zostałem sam ze swoją "petardą".

Trochę się błąkałem i nie wiedziałem co z tym zrobić... do chaty iść odpada, bo to z daleka widać że mam pod kurtką jakąś wielką tube i tego się ukryć nie da. Zastanawiałem się czy gdzieś tego nie wywalić, ale stwierdziłem że to by było zmarnowanie. Chciałem to gdzieś wysadzić, ale już było prawie ciemno, musiałem wyjść z lasu bo się trochę bałem.

Już mi się zaczynało robić zimno, więc stwierdziłem że czas do domu i trzeba to gdzieś wysadzić. Wpadłem na najgłupszy pomysł jaki można wymyśleć. Stwierdziłem, że zdetonuje to w jakiś klatce przy bloku, a raczej wiatrołapie. Byłem ciekaw czy ta petarda jest w stanie... wybić szybe.

Wybrałem klatke na skraju lasu i czekałem, aż nie było ludzi. Podbiegłem i wyciągnąłem ten sznurek i podpaliłem. To się #!$%@? zaczęło tak palić że mnie oślepiło normalnie. Cały czas miałem petarde pod kurtką, ale jakoś ją w końcu wygrzebałem. Spadła na ziemię, otworzyłem drzwi od klatki i ją tam kopnąłem. I #!$%@?łem do lasu. Było już ciemno, biegłem po omacku wzdłuż linii lasu, wiedziałem że trzeba być jak najdalej. Pobiegłem pare bloków dalej i... jebnęło. I to tak że hej, echo #!$%@? było takie, że przez kilka sekiund to brzmiało. Huk tłuczonego szkła i tak dalej.

Błąkałem się troche po osiedlu. Już nie miało znaczenia czy wróce teraz czy pół godziny później do chaty - #!$%@? i tak gwarantowana. Stwierdziłem, że pójde na miejsce zbroni i zobaczę efekty. Doszedłem a tam: dziesiątki ludzi na ulicy, teren odgrodzony przez police. do tego straż pożarna i pogotowie gazowe. Tyle ile mi się udało zobaczyć to okna w klatce wysadzone razem z futrynami, jakies spore pęknięcie na murze wiatrołapu i dach jakoś wygięty, brak okien w miekszaniach na parterze i po drugiej stronie w kilku mieszkaniach... uciekłem do domu.

Pare dni później mój stary mówi do matki, że w gazecie piszą, że to była petarda i że "te #!$%@? znowu kłamią! Przecież petarda nie #!$%@? całej klatki w powietrze!". Warto wspomnieć że to były czasy gdy nikt nikomu nie ufał. Na całym osiedlu był jakiś problem z gazem od miesięcy i czasami nawet na ulicy jak sie szło chodnikiem to było czuć zapach gazu. No i mieszkańcy się bali i zgłaszali, ale nikt z tym nic nie robił. Po tym jebnięciu presja mieszkańców była na tyle duże, że ponoć te walidwe zawory powymieniali na całym osiedlu. I było ok.

Parę miesięcy po tym na swoim rowerku z kolegami jechaliśmy w okolicy tego bloku a tam... nie było już tej klatki. Oni ją musieli całkowicie rozebrać i wstawić nowe drzwi i okna (nie szyby, ale okna) na całej klatce. Później zbudowali nową klatke.

#!$%@?, ja nigdy o tym nikomu nie powiedziałem, jak ja sobie pomyśle co ja #!$%@?łem i co się mogło stać to mnie do dzisiaj aż trzęsie. By było jasne (bo się interesowałem wtedy) - nikomu się nic nie stało. W sumie to nawet jakiś pozytyw, że te cholerne zawory gazu w tych skrzynkach powymieniali.

A co do petardy to... nie była to żadna petarda, tylko jakaś #!$%@? #!$%@? samoróba #!$%@? granatu, którą ten brat kumpla przemycał... i handlował z jakimiś typami.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61d37dd937651b000a904b25
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
  • 21
GłuchaPłaszczka: Grubo, u mnie w podbazie tylko:
-jeden typek próbował sprzedawać paprotkę jako marihuanę,
-drugi poprosił kumpla z drugiego końca polski żeby ten zadzwonił do szkoły i powiedział że jest podłożona bomba (nie chciał pisać sprawdzianu),
-trzeci próbował wprowadzić do obiegu fałszywy banknot 10 zł. Ten trzeci w 2016 roku zadźgał człowieka nożyczkami.
A te petardy, o których piszesz to mogły być kolejowe - podobno miały niezłe #!$%@?ęcie.

Zaakceptował: LeVentLeCri
@AnonimoweMirkoWyznania świetna historia! Aż obudziłem żonę bo zacząłem się w nocy chihrać A słuchaj, nie myślałeś może żeby powiedzieć o tym rodzicom?

Masz pewnie już te 30 na karku i konsekwencji nie będziesz miał z tego żadnych no bo jak?  ¯_(ツ)_/¯ Ale ciekawi mnie ich reakcja. Może się pośmiejecie z tego, będzie zaskoczenie.

Ja czasem opowiadam rodzicom o niektórych akcjach aczkolwiek nie takich wybuchowych jak ta xd. Jak powiesz to zawołał mnie