Aktywne Wpisy
d4wid +107
Powiedzcie mi, jak to trzeba być takim ignorantem, żeby wstawić post, że jego kot ma pękniętą miednicę, bo sobie go wypuszcza na dwór i nie widzieć korelacji, że kot=podwórko=śmierć?
Nie wiem, czy to kwestia wychowania czy po prostu posiadania wybujałego ego, że on wie lepiej.
Sama nazwa Kot Domowy już dużo mówi. Kot niszczy ekosystem. Te ptaszki co ćwierkają, inne mniejsze zwierzęta giną, bo ktoś wypuszcza drapieżnika.
Ja na przykład jak się
Nie wiem, czy to kwestia wychowania czy po prostu posiadania wybujałego ego, że on wie lepiej.
Sama nazwa Kot Domowy już dużo mówi. Kot niszczy ekosystem. Te ptaszki co ćwierkają, inne mniejsze zwierzęta giną, bo ktoś wypuszcza drapieżnika.
Ja na przykład jak się
arkan997 +164
Początek lat 90. Ja podstawówka, klasa 3. lub 4. - nie pamiętam, ale totalny dzieciak. Zadawałem się z takim gościem w moim wieku co był z patologicznej rodziny. Miał brata co był dla mnie jak dorosły bo ze 20 pare lat miał. Ten gość był wszystkim po trochu - złodziejem, dilerem, ćpunem, handlarzem dźiwnych rzeczy i nie wiem czym jeszcze. Pamiętam jak kiedyś byłem w domu u tego kumpla (totalne patologia) i jego brata nie było to pokazał mi... granat. Trzymałem w ręku prawdziwy granat (taki co był obklejony taśma samoprzylepną, jakby komuś przyszło do głowy wyszarpać zawleczke i żeby nie jebło).
Ja pier.... jak sobie teraz o tym pomyśle to zastanawiam się dlaczego ja jeszcze żyje... Z tym gościem niezbyt długo się kumplowałem, ale to było gdzieś w grudniu jak zagadał mnie w szkole czy nie chce fajnej petardy. Powiedziałem, że spoko. Nie pamiętam ile to kosztowało, ale musiałem wyciągnąć swoje zaskórniaki od babci. W końcu się umówiliśmy. On też powiedział, że ma jedną dla siebie. Może to ukradł bratu, nie wnikałem.
Umówiliśmy się popołudniu. Pamiętam jak wychodził z klatki i miał te dwie wilekie tuby pod kurtką. One były ciężkie, moją mi oddał i powiedział bym schował pod kurtką. Te "achtungi" co teraz są to nic w porównaniu z tym. Petarda była szara nie miała żadnych nadruków. Ok. Był potrzebny plan co z tym zrobić, a raczej gdzie to wysadzić. Poszliśmy do lasu. Było jeszcze jasno. Dużo śniegu, cholernie ciężko się z tym szło.
Stwierdziliśmy, że najpierw wywalimy jego a później moją. Położyliśmy, podpaliliśmy lont, który był cholernie długi i gruby (normalnie jak jakiś sznurek). Jak to się zaczęło palić to przez chwile pomyślałem to taki efekt ma ta petarda i tyle. Ale ten mi kazał #!$%@?ć i zaczał uciekać. Więc ja za nim (ze swoją petardą w kurtce). Przebiegliśmy ze 30 metrów i chciałem się już schować na ziemi, a ten dalej biegnie. Spoko, ja za nim. W końcu padł za jakaś muldą a ja za nim. Leżymy czekamy... nic.
W końcu jak jebutło, to cały śnieg z okolicznych drzew z gałęzi zleciał na dół, w promieniu jakiś z 50 metrów. Huk był #!$%@? taki jakby ktoś bombe wysadził. Poszliśmy na miejsce a tam normalnie jak odśnieżone i dół został. Blisko było takie małe drzewo, które się złamało. Z pozostałych to nawet kora odpadła. Ja stwierdziłem, że... fajnie :) że ma dobre pieprznięcie. A mój kumple... się popłakał. Fakt, jebnęło że hej. On się nawet posikał w gacie i stwierdził że idzie to domu. A ja #!$%@? zostałem sam ze swoją "petardą".
Trochę się błąkałem i nie wiedziałem co z tym zrobić... do chaty iść odpada, bo to z daleka widać że mam pod kurtką jakąś wielką tube i tego się ukryć nie da. Zastanawiałem się czy gdzieś tego nie wywalić, ale stwierdziłem że to by było zmarnowanie. Chciałem to gdzieś wysadzić, ale już było prawie ciemno, musiałem wyjść z lasu bo się trochę bałem.
Już mi się zaczynało robić zimno, więc stwierdziłem że czas do domu i trzeba to gdzieś wysadzić. Wpadłem na najgłupszy pomysł jaki można wymyśleć. Stwierdziłem, że zdetonuje to w jakiś klatce przy bloku, a raczej wiatrołapie. Byłem ciekaw czy ta petarda jest w stanie... wybić szybe.
Wybrałem klatke na skraju lasu i czekałem, aż nie było ludzi. Podbiegłem i wyciągnąłem ten sznurek i podpaliłem. To się #!$%@? zaczęło tak palić że mnie oślepiło normalnie. Cały czas miałem petarde pod kurtką, ale jakoś ją w końcu wygrzebałem. Spadła na ziemię, otworzyłem drzwi od klatki i ją tam kopnąłem. I #!$%@?łem do lasu. Było już ciemno, biegłem po omacku wzdłuż linii lasu, wiedziałem że trzeba być jak najdalej. Pobiegłem pare bloków dalej i... jebnęło. I to tak że hej, echo #!$%@? było takie, że przez kilka sekiund to brzmiało. Huk tłuczonego szkła i tak dalej.
Błąkałem się troche po osiedlu. Już nie miało znaczenia czy wróce teraz czy pół godziny później do chaty - #!$%@? i tak gwarantowana. Stwierdziłem, że pójde na miejsce zbroni i zobaczę efekty. Doszedłem a tam: dziesiątki ludzi na ulicy, teren odgrodzony przez police. do tego straż pożarna i pogotowie gazowe. Tyle ile mi się udało zobaczyć to okna w klatce wysadzone razem z futrynami, jakies spore pęknięcie na murze wiatrołapu i dach jakoś wygięty, brak okien w miekszaniach na parterze i po drugiej stronie w kilku mieszkaniach... uciekłem do domu.
Pare dni później mój stary mówi do matki, że w gazecie piszą, że to była petarda i że "te #!$%@? znowu kłamią! Przecież petarda nie #!$%@? całej klatki w powietrze!". Warto wspomnieć że to były czasy gdy nikt nikomu nie ufał. Na całym osiedlu był jakiś problem z gazem od miesięcy i czasami nawet na ulicy jak sie szło chodnikiem to było czuć zapach gazu. No i mieszkańcy się bali i zgłaszali, ale nikt z tym nic nie robił. Po tym jebnięciu presja mieszkańców była na tyle duże, że ponoć te walidwe zawory powymieniali na całym osiedlu. I było ok.
Parę miesięcy po tym na swoim rowerku z kolegami jechaliśmy w okolicy tego bloku a tam... nie było już tej klatki. Oni ją musieli całkowicie rozebrać i wstawić nowe drzwi i okna (nie szyby, ale okna) na całej klatce. Później zbudowali nową klatke.
#!$%@?, ja nigdy o tym nikomu nie powiedziałem, jak ja sobie pomyśle co ja #!$%@?łem i co się mogło stać to mnie do dzisiaj aż trzęsie. By było jasne (bo się interesowałem wtedy) - nikomu się nic nie stało. W sumie to nawet jakiś pozytyw, że te cholerne zawory gazu w tych skrzynkach powymieniali.
A co do petardy to... nie była to żadna petarda, tylko jakaś #!$%@? #!$%@? samoróba #!$%@? granatu, którą ten brat kumpla przemycał... i handlował z jakimiś typami.
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
ID: #61d37dd937651b000a904b25
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Doceń mój czas włożony w projekt i przekaż darowiznę
-jeden typek próbował sprzedawać paprotkę jako marihuanę,
-drugi poprosił kumpla z drugiego końca polski żeby ten zadzwonił do szkoły i powiedział że jest podłożona bomba (nie chciał pisać sprawdzianu),
-trzeci próbował wprowadzić do obiegu fałszywy banknot 10 zł. Ten trzeci w 2016 roku zadźgał człowieka nożyczkami.
A te petardy, o których piszesz to mogły być kolejowe - podobno miały niezłe #!$%@?ęcie.
Zaakceptował: LeVentLeCri
Komentarz usunięty przez moderatora
Masz pewnie już te 30 na karku i konsekwencji nie będziesz miał z tego żadnych no bo jak? ¯_(ツ)_/¯ Ale ciekawi mnie ich reakcja. Może się pośmiejecie z tego, będzie zaskoczenie.
Ja czasem opowiadam rodzicom o niektórych akcjach aczkolwiek nie takich wybuchowych jak ta xd. Jak powiesz to zawołał mnie
Komentarz usunięty przez autora