Wpis z mikrobloga

@kknsgvnfbjndf: obejrzałem kilka dni temu całość. I włączyłem sobie pierwszy odcinek i były tam dwa motywy, pierwszy to fejkowe zwolnienie, jaki to był krindz... natomiast drugi, który zapamiętałem i pokochałem ten serial było to jak Michael opowiadał, że zatrudnili gościa z Gwatemali czy skądś, bardzo się z nim zżył, że tamten zaproponował mu bycie ojcem chrzestnym...on się zgodził po czym musiał go zwolnić bo był beznadziejnym pracownikiem.
Oglądam właśnie The Office i jestem na odcinku, gdy Dwight wywołał pożar, dawno się tak nie uśmiałam XD i ten kurs pierwszej pomocy, tańczenie do Stayin' Alive i odcinanie twarzy manekinowi XD jakie według Was są najśmieszniejsze odcinki?


@kknsgvnfbjndf: to jest największy bezbek. Serio uwielbiam The Office, ale jakoś z tego odcinka najbardziej zapamiętałem jak Michael staje przy oknie wzdychając "The City..." niż ten pożar i potem maskę.