Wpis z mikrobloga

#covid19 #koronawirus
Pierwszy raz piszę pod tymi tagami. Męczy mnie już ten zalew informacji, ale chciałem się czymś podzielić. Jako, że ostatnimi czasy najważniejszą informacją jest status zaszczepienia, dla formalności muszę dodać, że połowa mojej rodziny w tym ja nie jesteśmy zaszczepieni, niemniej nikt nie jest "antyszczepionkowcem".

Wczoraj ktoś na głównej napisał, że w tym sezonie wszystkich czeka zaszczepienie, albo przechorowanie. Trochę mnie to zaskakuje bo mamy 62% zaszczepionych, a jest tak źle jak roku temu. Myślałem na tym i gdy tylko doda się trzecią opcję (zaszczepienie + przechorowanie) to niestety to może faktycznie być prawda. Cała bowiem polityka tego państwa i społeczeństwa (możliwe, że nie tylko tego) wobec szczepień i kwarantann to jeden wielki abstrakcyjny #!$%@?. Kilka faktów, które skłoniły mnie do tego wniosku.

1. Rodzice od sierpnia byli już 2-3 razy chorzy (grypa lub przeziębienie), ojciec chyba ani razy do końca się nie wyleczył. Za każdym razem mama robiła sobie test na przeciwciała, który wychodził negatywny. Tydzień po ostatnim badaniu, znowu dostała infekcję zatok i poszła już do przychodni po antybiotyk. Lekarz jak dowiedział się, że nie jest zaszczepiona #!$%@?ł ją z góry do dołu i natychmiast zdiagnozował covida. Nie zbadał, nic nie przepisał, wypisał L4 i kazał iść do domu. Stwierdził, że skoro sama jest nieodpowiedzialna to nie będzie marnował pieniędzy przychodni na testy PCR.

Mama jak 2-3 razy wcześniej nie wychodziła z domu i leczyła się domowymi metodami, potwierdzenia covida nie miała. Ojcu również się pogorszyło, ale nie poszedł do przychodni skoro to nic nie daje, w między czasie opiekował się mamą, robił zakupy, czasem był w pracy, czasem brał wolne. Kiedy mama dostała częstych nudności siostra znalazła im lekarza domowego, który robi wizyty wraz z ratownikiem medycznym również przy covidzie (szkoda, że tak późno). Zrobił im badanie potwierdzające covid i zgłosił do systemu - przychodnia tego nie zrobiła, jak się okazuje wyrzuciła tylko moją mamę za drzwi. Zamontował kroplówki, sterydy, przywiózł ileś tam leków. Po 2 dniach im się poprawiło, mamie na dobre, ale ojciec ostatecznie trafił do szpitala.

Puenta: Najprawdopodobniej moją mamę zaraził szef, tak jak resztę pracowników swojej firmy. Zawód "inny medyczny", zaszczepiony, więc maseczki itp. go nie dotyczyły, ostatecznie zaległ w łóżku chory na coivda, wcześniej chodził z tym do pracy. Opiekuje się nim córka, również pracuje w tej firmie, zawód: "inny medyczny", zaszczepiona więc nie ma kwarantanny, chodzi do pracy o maseczkach nie pamięta.

2. Mama mojej różowej jest ciężko i nieuleczalnie chora - choroba autoimmunologiczna. Szczepienie nie wchodzi w grę. Odwiedzający ją lekarze nie stosują maseczek i rękawiczek bo są zaszczepieni.

3. Znajoma, pracownik służby zdrowia na oddziale covidowym robiła domówkę. Jak się okazało w jej trakcie ich córka ma kwarantannę (niezaszczepiona) rodzice nie, bo są zaszczepieni. Znajoma w zeszłym tygodniu miała infekcję gardła, zaraziła połowę rodziny, którą odwiedzała, ale to na pewno nie covid bo są zaszczepieni i badań nie potrzebują.

4. Szefowa różowej ma chore dzieci i męża (nieszczepieni) na covid. Mają izolację w domu. Ona jest szczepiona, więc nie ma kwarantanny, jest chora, ale nie wiadomo na co, bo nie robiła badań. Chodzi do pracy, ale przypadkiem się wygadała i może weźmie wolne.

Podobno nawet w telewizji mówi się już oficjalnie, że szczepieni również mogą chorować i zarażać. Wszyscy mają na to wywalone i chyba faktycznie cel jest taki aby w tym roku wszyscy mieli kontakt z covidem.

Od siebie dodam tylko, że jak kiedyś chorowałem po 6 razy w roku, odkąd zacząłem suplementację wit. D, przestałem zbijać gorączkę i z każdą infekcją kładę się do łóżka na 2 dni, to ostatni raz na L4 byłem w 2014 roku (pomaga możliwość pracy zdalnej). Tymczasem mamy podobno wielką i groźną pandemię, a osoby z wykształceniem okołomedycznym chodzą i rozsiewają wiedząc, że są chorzy, nawet jeżeli wmówiono im, że to nie covid.
  • 1